Od sporej niespodzianki rozpoczęła się 12. kolejka Ligi Siatkówki Kobiet.  Faworyzowany Grot Budowlani Łódź przegrał z Legionovią Legionowo. – Były szanse, ale ich nie wykorzystałyśmy – powiedziała po spotkaniu Kaja Grobelna, atakująca łódzkiej drużyny.

Łodzianki do tego meczu przystępowały w roli faworytek. Wicemistrzynie Polski zajmują obecnie czwarte miejsce w tabeli i, aby dogonić pierwszą trójkę, potrzebowały zwycięstwa za trzy punkty. Zawodniczki z Legionowa z kolei przed tym spotkaniem były na trzynastym miejscu i marzyły o tylko o jednym – jak najszybciej uciec ze strefy spadkowej LSK.

Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że dla podopiecznych Błażeja Krzyształowicza nie będzie to łatwe spotkanie. W całym meczu, poza drugim setem gładko wygranym do 8, łodzianki grały słabo, popełniały mnóstwo błędów w ataku i na zagrywce, nie potrafiły wyprowadzić kontry. Największą słabością wykazały się w tie-breaku. Prowadziły już 12:8 i mogły spokojnie wygrać i tę partie i cały mecz. Niestety błędy własne łodzianek sprawiły, że kolejne pięć punktów zdobyły podopieczne Piotra Olenderka, wyszły na prowadzenie i nie oddały go do końca spotkania.

Sama nie potrafię wytłumaczyć tego, co się dzisiaj wydarzyło. Początek był słaby, później drugiego seta to my kontrolowałyśmy, a w kolejnym znowu straciłyśmy przewagę. Chciałyśmy wygrać to spotkanie za trzy punkty, bo to było dla nas bardzo ważne. Mamy jeden i oczywiście nie jesteśmy z tego zadowolone. Wydaje mi się, że były szanse, ale ich nie wykorzystałyśmy. A jak się ich nie wykorzystuje, to się nie wygrywa. O tym, że przegrałyśmy zadecydowały małe elementy – skomentowała porażkę Kaja Grobelna, atakująca Grot Budowlani Łódź, zdobywczyni 23 punktów w spotkaniu.

Również szkoleniowiec Grot Budowlanych nie był w najlepszym nastroju. Strata dwóch punktów w tym spotkaniu oddala jego podopieczne od pierwszej trójki, którą z każdym kolejnym meczem może być coraz trudniej dogonić. – Pierwszego seta zaczynamy od stanu 1:6, gonimy wynik. Jest końcówka, czas żeby udowodnić swoją przewagę, ale przez jedną nieudaną akcję  przegrywamy. Następnego seta wygrywamy do 8. I trzeciego ponownie zaczynamy bardzo niedokładnie, niechlujnie, sądząc że rywal sam się podda. W tie-breaku przy każdej akcji po wyniku 12:8 mieliśmy dobre przyjęcie. Rywalki nie zdobywały asów, a my nie musieliśmy grać na wysokiej piłce. Według mnie w wielu przypadkach zabrakło agresji w ataku – mówił rozczarowany postawą swoich podopiecznych Błażej Krzyształowicz. – Na pewno ilość błędów w zagrywce nam nie pomogła. Wręcz topiła nas w każdym momencie, gdy dogoniliśmy rywala. Legionovia w wielu wypadkach oddawała nam piłkę do gry, bo tak trzeba nazwać ich taktykę. My nie potrafiliśmy zagrać na podwójnym bloku, a one czekały na nasz błąd. To było słabe z naszej strony. Daliśmy się podpuścić, w pewnych momentach grać pod ich dyktando – zakończył szkoleniowiec Grot Budowlani Łódź.