Podczas drugiego dnia weekendu Ligi Narodów, reprezentacja Polski mierzyła się z ekipą Stanów Zjednoczonych. Mecz w katowickim Spodku obejrzał komplet kibiców. Widowisko stało na dobrym poziomie, obie drużyny chociaż miały gorsze i lepsze momenty, to walczyły ze wszystkich sił o każdą piłką. Ostatecznie zwycięstwo padło łupem Biało-Czerwonych!

Polacy rozpoczęli spotkanie od dwupunktowego prowadzenia. Skutecznym blokiem popisał się Bartłomiej Bołądź, jednak po chwili ten sam zawodnik popełnił błąd dotknięcia siatki przy ataku, 1:3. Asa serwisowego w początkowej fazie spotkania posłał Kyle Russell i na pierwszą przerwę techniczną to Amerykanie schodzili z przewagą dwóch “oczek”, 8:6. W tej części partii goście prezentowali się lepiej w polu serwisowym, utrudniając w ten sposób grę na siatce naszym siatkarzom. Przy stanie 13:9 o czas poprosił Vital Heynen. Na nic to się jednak zdało, bowiem rywale kontynuowali swoją passę. Biało-czerwoni mieli kłopoty z przyjęciem zagrywki, a co za tym idzie również z wyprowadzeniem pierwszego ataku. Na drugiej przerwie technicznej Stany Zjednoczone prowadziły już różnicą sześciu punktów, 16:10. W końcówce tego seta Vital zdecydował się na podwójną zmianę Drzyzga-Konarski. Po asie serwisowym Muagututii przewaga rywali wzrosła do ośmiu “oczek”. Amerykanie kontrolowali przebieg całego seta i spokojnie zmierzali po zwycięstwo w pierwszej partii.

W pierwszym secie najwięcej punktów po naszej stronie zdobył Aleksander Śliwka (5) przy 44% skuteczności w taku. Natomiast po stronie rywali aż trzech zawodników odnotowało na swoim koncie po 4 “oczka”, a byli to Defalco, Muagututia i Russell. Polacy wyraźnie zdenerwowani słabym wynikiem w poprzedniej partii, za sprawą znakomitej zagrywki Kubiaka, już na samym początku wyszli na pięciopunktowe prowadzenie, 0:5. Wtedy o czas poprosił John Speraw. Amerykanie, ku niezadowoleni kibiców zgromadzonych w hali, zdołali odrobić straty, 5:5. Po chwili role znów się odwróciły, gdy w polu serwisowym zameldował się Jakub Kochanowski. Jego mocna zagrywka pozwoliła nam odskoczyć na trzy “oczka” na pierwszej przerwie technicznej, 5:8. Przy stanie 6:11 czas ponownie wziął szkoleniowiec USA. Polacy kontynuowali dobrą grę, a na drugą przerwę techniczną schodzili z pięcioma punktami przewagi, 11:16. Niestety, potem nastąpiła chwila dekoncentracji i zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych zaczęli odrabiać straty. Przy stanie 14:16 o czas poprosił Vital Heynen. Polacy utrzymywali wciąż dwa punkty przewagi, ale nasza gra już nie wyglądała tak jak w najlepszym momencie tej partii. Im bliżej było końca tego seta, Polacy popełniali coraz więcej błędów własnych. Wygrana w tej odsłonie ważyła się do samego końca, walkę na przewagi wygrała ostatecznie nasza drużyna.

Drugi set, który toczył się na przewagi trwał aż 48 minut! W ekipie Biało-Czerwonych w dalszym ciągu najlepiej punktował Aleksander Śliwka, natomiast po stronie rywali Torey Defalco. Początek trzeciej partii to znów przewaga Polaków, która zostaje bardzo szybko odrobiona przez Amerykanów, 6:6. Jednak na pierwszej przerwie technicznej na tablicy wyników pojawiła się znów dwupunktowa przewaga ekipy Heynena, która dała trochę oddechu siatkarzom, 6:8. W międzyczasie żółtą kartką został ukarany polski szkoleniowiec za dyskusje z sędziami, a walka na boisku toczyła się punkt za punkt, 11:11. Przy tym remisie o chwilę rozmowy ze swoimi siatkarzami poprosił trener Heynen. Na parkiecie była prawdziwa bitwa o każdą piłkę. Na drugiej przerwie technicznej na tablicy widniał wynik 15:16, obie drużyny nie odpuszczały ani na chwilę. W końcówce na dwa “oczka” odskoczyli Amerykanie po ataku w taśmę Kubiaka, 21:19. Potem skuteczny blok Polaków doprowadził do remisu i walka rozpoczęła się od początku, 21:21. W końcówce asem serwisowym popisał się kapitan Biał0-czerwonych, ale to Amerykanie mogli cieszyć się z wygrania partii.

Trzeci set lepiej rozpoczęli nasi rywale, kórzy już na samym początku odskoczyli na trzy punkty, 6:3. Polacy rzucili się w wir odrabiania strat i doprowadzili do remisu, 7:7. Na pierwszej przerwie technicznej minimalną różnicą punktów prowadzili jednak podopieczni Johna Sperawa. Po czasie Biało-czerwoni zaczęli grać odważniej i wrzucili wyższy bieg, co zaowocowało przewagą w postaci trzech “oczek”, 9:12. Zdenerwowany przebiegiem sytuacji szkoleniowiec USA poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami. Przerwa rozkojarzyła jego podopiecznych, co wykorzystał Aleksander Śliwka, zdobywając punkt bezpośrednio z zagrywki, 9:14. Gdy w nasze szeregi wdarło się rozkojarzenie, natychmiast zareagował Heynen, prosząc o czas, żeby wybić rywali z rytmu, 13:15. Prym wiódł nasz kapitan, który po prostu rozstrzelał rywali zagrywką, 14:18. W dalszej części tego seta, goście po raz kolejny – jak to miało miejsce w poprzednich partiach – zaczęli odrabiać straty, 18:20. Atak Muagututii dał Amerykanom remis, 21:21. Na szczęście po chwili rywale zepsuli zagrywkę i znów piłka była po naszej stronie. Emocjonującą końcówkę ponownie wygrali nasi siatkarze, doprowadzając do wyrównania stanu meczu.

Pierwszy punkt w tie-breaku zdobyli Amerykanie, wybijając piłkę po palcach. Ale już w drugiej akcji Polacy postawili skuteczny blok i na tablicy znów mieliśmy remis, 1:1. Wyrównany rezultat dość często gościł podczas tego spotkania. Obie drużyny raz po raz odskakiwały na kilka “oczek”, by po chwili dać się dogonić rywalom. Przy zmianie stron ekipa Biało-czerwonych prowadziła jednym punktem, 7:8. Gdy Polacy odskoczyli na dwa punkty, o czas poprosił John Speraw. Amerykanie zaczęli popełniać coraz więcej błędów, m.in. atakując bezpośrednio w środek siatki, psując zagrywkę czy dotykając siatki, 8:13.  Ostatni punkt w meczu zdobył Mateusz Bieniek.

USA – Polska 2:3 (25:17, 32:34, 28:26, 23:25, 9:15)

Składy zespołów:

USA: Mitchell Stahl, Kawika Shoji, Torey Defalco, Garrett Muagututia, David Smith, Kyle Russell, Erik Shoji (l) oraz Jakie Langlois, Micah Ma’a

Polska: Grzegorz Łomacz, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwka, Mateusz Bieniek, Bartłomiej Bołądź, Damian Wojtaszek (l) oraz Fabian Drzyzga, Dawid Konarski, Artur Szalpuk, Piotr Nowakowski

inf.własna/fot. FIVB