Reprezentacja Polski podczas pierwszego weekendu Ligi Narodów wygrała spotkania z Australią i Stanami Zjednoczymi, natomiast musiała uznać wyższość ekipy Canarinhos. O tym, na jakim etapie przygotowań są Biało-Czerwoni, co decyduje o aktualnej formie i jakie kontuzje są w zespole, opowiedział Michał Mieszko Gogol, asystent trenera Vitala Heynena.

Pewne zwycięstwo z Australią i niesamowicie dramatyczny mecz z Amerykanami – skąd biorą się tak duże różnice w grze naszej reprezentacji?

Michał Mieszko Gogol: Trzeba zadawać sobie sprawę z tego, że żadna drużyna narodowa w tym pierwszym tygodniu Ligi Narodów nie gra na miarę swojego potencjału. Wszyscy dopiero się docierają. Stąd wynika tak duża ilość prostych błędów. Już pierwszy sobotni mecz pomiędzy Australią i Brazylią to potwierdził. Każdy dopiero wchodzi w ten rytm. Zawodnicy są na różnych poziomach, ponieważ niektórzy kończyli sezon dwa tygodnie temu, a inni miesiąc temu. Na wszystko potrzeba jeszcze czasu, siatkarze są na różnych poziomach technicznych i fizycznych. Dlatego w grze jest bardzo dużo niedokładności, a nasza dyspozycja jest bardzo chimeryczna.

Amerykanie pokazali prawdziwy festiwal zagrywek. Byliście już pod ścianą, bo rywale odrzucili Was od siatki, jednak zdołaliście się podnieść i wydrzeć to zwycięstwo Amerykanom…

Tak naprawdę to atmosfera Spodka podniosła nas z kolan w tych najtrudniejszych momentach tego meczu. Jeśli chodzi o samą siatkówkę, to wiemy, że mamy dużo do poprawy. Nasza zagrywka i obrona nie funkcjonowały dobrze w tym meczu. W ataku również graliśmy bardzo niedokładnie i miękko. Przez to cieżko grało się z takim rywalem jak Amerykanie. Myślę, że ten mecz był bardzo dobrą lekcją. Nie tylko pod kątem tego, jak wróciliśmy do gry, ale pod kątem tego, jak drużyna amerykańska, uznawana za drużynę fizyczną, prezentuje się na boisku.

Mecz z Brazylią nie należał do najlepszych w Waszym wykonaniu. Dobry początek spotkania, a potem czegoś zabrakło. Nad czym musicie jeszcze popracować?

Myślę, że widowisko mogło się podobać, bo naprawdę było co oglądać. Dla nas była to kolejna ogromna lekcja. Widzę kilka pozytywów, potem są – oczywiście – negatywy, bo przecież przegraliśmy mecz. Brazylijczycy bombardowali nas na zagrywce, ale nam udało się całkiem fajnie to przyjmować. Nie mogliśmy sobie jednak poradzić z siłą rażenia na skrzydłach. Brazylia ma niesamowitą moc – Leal, Lucarelli i Wallace. Ciężko nam było im się przeciwstawić. Z drugiej strony widać jeszcze nasz brak zgrania. Skuteczność ataku wciąż jest bardzo niska. To jest coś nad czym musimy pracować. Trzeba też zwrócić uwagę nad połączeniami pomiędzy poszczególnymi zawodnikami, bo jesteśmy ze sobą stosunkowo krótko.

Artur Szalpuk znakomicie rozpoczął spotkanie z Brazylią, jednak mimo dobrej postawy, trener zdecydował się na zmianę. Z czego to wynika?

Trzeba tutaj jasno powiedzieć, że wpływ mają na to problemy zdrowotne. Artur odczuwa bólu pewnych części ciała. Z racji tego, że jesteśmy dopiero w fazie testowania, stawiamy zdrowie zawodników na pierwszym miejscu.

W trakcie spotkania z ekipą Canarinhos w dość nietypowej dla siebie roli wystąpił Dawid Konarski, który miał na sobie koszulkę libero. Kontuzja jest na tyle poważna, że musieliście wystąpić z jednym nominalnym atakującym?

Dawid miał pewne problemy z Achillesem i kolanem po meczu ze Stanami Zjednoczonymi. Czuje w kościach trudy tego spotkania, ale to nie jest raczej jakaś poważna i wykluczająca na długo kontuzja. Szansę gry przez to dostali inni zawodnicy.

 

Z Katowic Emilia Kotarska
fot. krawczyk.photo