Reprezentacja Polski ma za sobą dwa udane spotkania w ramach tegorocznych rozgrywek Ligi Narodów. Podopieczni Vitala Heynena w czterech setach pokonali w piątek Australię, a wczoraj po zaciętym tie-breaku znakomitych Amerykanów. Dzisiaj Biało-Czerwoni zmierzą się z ekipą Canarinhos. Jak poszczególne spotkania i obecną formę zawodników ocenia Mateusz Bieniek?

Na inaugurację Ligi Narodów mierzyliście się z Australią. Zwycięstwo za trzy punkty na pewno cieszy, ale do najlepszej formy jest jeszcze daleko.

Mateusz Bieniek: Cieszymy się,  że wygraliśmy z Australią za trzy punkty, aczkolwiek nie zagraliśmy wybitnego spotkania. Zepsuliśmy sporo zagrywek ze średnio dysponowanymi rywalami. Musimy popracować nad regularnością serwisu, bo w pewnym momencie tylko przebijaliśmy flotem piłki na drugą stronę. Reszta zagrań była na dobrym poziomie.

Co dało Wam Mistrzostwo Świata, zdobyte rok temu w Turynie? Czy ma duży wpływ na to, jak teraz patrzycie na kadrę?

Ja, Artur Szalpuk i Grzesiu Łomacz czekaliśmy cztery lata na sukces w tej reprezentacji i bardzo miło wraca się na zgrupowanie z Mistrzostwem Świata na koncie. Zdobycie tego tytułu dało mi bardzo dużo. Myślę, że dla mnie to był kluczowy rok. Zmieniło się moje myślenie. Staram się nie rozpamiętywać przegranych czy nieudanych akcji. Liczę na kolejne sukcesy. Najlepszy w bloku nigdy nie będę, ale z każdym rokiem poprawiam się w tym elemencie.

Wczoraj rozegraliście bardzo długie i wyczerpujące spotkanie. Spodziewaliście się trudnego meczu?

Spodziewałem się trudnego meczu, ponieważ z Amerykanami zawsze gra się niezwykle ciężko. Odkąd pamiętam, to zawsze mocno zagrywali są bardzo skoczni i grają fizyczną siatkówkę.

Już dzisiaj przed Wami kolejny niezwykle trudny rywal – Brazylia. To będą powtórki ze spotkań finałowych Mistrzostw Świata z 2014 i 2018 roku?

Dzisiaj spotkają się dwie drużyny, które nie przegrały jeszcze żadnego meczu w tegorocznej Lidze Narodów, Mistrz Świata i wicemistrz Świata. Zapowiada się więc naprawdę ciekawe spotkanie. Nie chciałbym nawiązywać do tych meczów finałowych z Brazylią, ponieważ obie drużyny grały wtedy w zupełnie innych składach. Dzisiaj nasze drużyny znacznie się różnią. Teraz budujemy nowy rozdział.

Trener Heynen nie zmienia formuły i w dalszym ciągu rotuje składem. Tak samo będzie w meczu z Brazylią?

Trener na pewno coś znów zmieni. Przyzwyczaił nas do tego. Zobaczymy, co tym razem wymyśli. Rok temu ta formuła sprawdziła się znakomicie. Mamy nadzieję, że teraz też tak będzie.

Niedawno świat obiegła informacja, że w przyszłym sezonie będziesz reprezentował Cucine Lube Civitanova. Co wpłynęło na decyzję o wyjeździe do Włoch?

Chciałem wyjechać po tym sezonie z Kędzierzyna. Zdobyłem Mistrzostwo Polski, a mój wyjazd do Włoch spowodowany jest chęcią rozwoju. Być może gdyby pojawiła się jakaś porażająca oferta z kraju, to zastanowiłbym się nad pozostaniem w PlusLidze. Takiej propozycji jednak nie było. Dostałem za to ofertę z najlepszego klubu na świecie, a takich się nie odrzuca. Czeka mnie na pewno wielkie wyzwanie, ale jak nie spróbuję, to nie dowiem się, czy było warto.

 

z Katowic Emilia Kotarska/fot. Magdalena Gajek