Reprezentacja Polski w piątkowy wieczór w czterech setach pokonała drużynę Australii, prowadzoną przez Marka Lebedewa. Spotkanie, rozegrane w katowickim Spodku, było pierwszym meczem tegorocznej Ligi Narodów w wykonaniu Biało-Czerwonych. O wrażeniach po tym spotkaniu opowiedział Fabian Drzyzga, rozgrywający kadry.

Pierwszy mecz w Lidze Narodów za Wami. Spotkanie z Australią w zasadzie cały czas było pod kontrolą, jedynie w tym drugim secie to rywale przejęli inicjatywę…

Nasza słaba gra w drugim secie spowodowała porażkę w tej partii. Popełniliśmy 15 błędów własnych, a set kończył się na przewagi. Wynika z tego, że gdybyśmy mieli mniej błędów własnych, to pewnie wygralibyśmy i tego seta. Nie zagraliśmy tak jak się gra u Vitala. Przyszło nam za to zapłacić.

Teraz czeka na Was ekipa Stanów Zjednoczonych. Drużyna USA, jako gospodarz turnieju finałowego, ma zapewniony w nim udział. To działa na ich plus, że nie muszą walczyć na zabój, czy raczej korzystne jest dla Was to, bo rywale nie będą mieli wystarczającej motywacji do walki o każdą piłkę?

Dla nich jest to większa zaleta, bo mogą mecze grupowe grać na luzie. Widzimy, że szkoleniowiec Amerykanów testuje różnych zawodników. Ja szczerze mówiąc, niektórych z nich widzę pierwszy raz, więc trener nadal robi jakieś swoje testy. Na pewno, niezależnie od składu nie będą grali byle jak, bo USA to kraj, który zawsze podchodzi poważnie do gry. My jednak musimy skoncentrować się na swojej grze i wygrać. Jesteśmy zespołem lepszym i musimy pokazać to w meczu.

Można powiedzieć, że od jutra w Spodku będą małe Mistrzostwa Świata. Zmierzycie się kolejno z USA i Brazylią, rywalami ze światowego topu…

Wiadomo, że zdrowie nie jest obecnie najlepsze. Dopiero skończyliśmy sezon ligowy. Zobaczymy, kto wyjdzie na boisku w meczu ze Stanami. Na pewno w kolejnych meczach zagrają ci, którzy nie grali wcześniej, a w tych ostatnich może ci, którzy będą jeszcze mogli zagrać (śmiech).

Forma nie jest najwyższa, bo też być jeszcze nie może. Jednak Wasza gra wyglądała całkiem nieźle.  Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

Nie jesteśmy w najwyższej formie i na pewno teraz w niej nie będziemy, nie ma co ukrywać. Ci, którzy już trenowali pod okiem trenera po prostu muszą przypomnieć sobie wszystkie systemy Vitala, a nowi kadrowicze muszą się ich nauczyć od początku i wdrożyć w życie. Najważniejsze jednak są zwycięstwa. Nie wychodzimy na boisko, aby odbębnić mecz, tylko po to, aby wygrywać. Mecz z Australią może też nie wyglądał pięknie, ale wygraliśmy, a sety zwyciężone, wygraliśmy gładko. Także nie narzekamy.

Jesteś pewny miejsca w składzie na kwalifikacje olimpijskie, czyli na ten najważniejszy turniej tego sezonu?

Wszystko może się zmienić, jednak będę od początku do końca walczył o to by znaleźć się w składzie na turniej kwalifikacyjny do Igrzysk Olimpijskich, bo to jest najważniejszy turniej dla nas w tym roku reprezentacyjnym. Mam nadzieję, że tam będę, ale wiadomo, że za darmo nikt nic mi nie da.

z Katowic Emilia Kotarska/fot. Magdalena Gajek