Już jutro biało-czerwone rozpoczną rywalizację wśród najlepszych drużyn tegorocznej edycji Ligi Narodów. Nasze reprezentantki po latach przerwy wracają do światowej czołówki. Zanim w 2018 roku kobiece zespoły narodowe przystąpiły do rywalizacji pod szyldem Ligi Narodów pod egidą FIVB rozgrywano turniej World Grand Prix. Jak w nim radziły sobie biało-czerwone?

Polska reprezentacja przystąpiła do tego turnieju w 2004 roku i występowała w nim co roku. Za kadencji trenera Andrzeja Niemczyka Polki zajęły 8, 7 oraz 12 miejsce w kwalifikacji końcowej. O wiele lepiej poszło nam w 2007 roku, gdy trenerem kadry był Marco Bonitta. Dzięki sześciu wygranym spotkaniom (m.in. z Włochami, Chinami i Rosją) awansowaliśmy do turnieju finałowego. Tam jednak nie byliśmy już tak mocni i ostatecznie turniej zakończyliśmy na szóstej pozycji wygrywający jedynie ekipą Italii. Drugi i ostatni raz awansowaliśmy do głównego turnieju w 2010 roku, gdy kadrą opiekował się trener Jerzy Matlak. Niestety znów zdołaliśmy pokonać tylko jednego rywala – Japonię. W 2013, gdy Piotr Makowski zajmował się biało-czerwonymi odnotowaliśmy zaledwie dwa zwycięstwa i spadliśmy do drugiej dywizji World Grand Prix. od tego momentu walczyliśmy o powrót do elitarnego grona. Udało się w 2017, kiedy to wygraliśmy z 3:0 z Koreą Południową.

Jutrzejszym meczem z Amerykanami podopieczne Jacka Nawrockiego rozpoczną walkę o jeszcze lepszą pozycję wśród najlepszych drużyn na świecie. Biało-czerwone dość niespodziewanie znalazły się w tym zaszczytnym gronie. W wielu dotychczas rozegranych meczach, nie były stawiane w roli faworytek, a mimo to pokusiły się o sprawienie kilku niespodzianek. Można tu przytoczyć choćby wynik starcia z Brazylijkami, które mogło zakończyć się nawet w trzech setach. Parokrotnie Polki odebrał też jednak bolesną lekcję od swoich rywalek. Przykładem może być tutaj rywalizacja z Chinkami, które od początku narzuciły nam swoje warunki.

Rywalizacja w fazie interkontynentalnej już jednak za nami. Od jutra trzeba będzie stawić czoła drużyną z czołówki Ligi Narodów. Bez wątpienia będzie to dla naszej drużyny szansa na zdobycie kolejnych niezwykle cennych doświadczeń. Sport bywa jednak nieprzewidywalny. Nie należy więc skreślać naszych szans. Polki trafiły do grupy z Amerykanami oraz Brazylijkami. Zapowiada się więc na niezwykle trudne dla nas boje. Obie drużyny z pewnością będą chciały dość szybko rozprawić się z naszą drużyną, jednak Polki już nie raz pokazały, że potrafią walczyć do końca. Bardzo ważne będzie również wyeliminowanie własnych błędów, których niestety na przestrzeni ostatnich tygodni popełniliśmy dość dużo. Nasze rywalki również mają swoje problemy. Kontuzja wykluczyła z gry podstawową atakującą Canarinhos Tandarę Caixetę, natomiast Amerykanki przystąpią do rywalizacji w nieco odmłodzonym składzie. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż będą to bardzo wymagający rywale. Na tym etapie realizacji by myśleć o szansie wyjścia z grupy konieczne jest pokazanie swojej najlepszej gry od początku każdego z setów.
Już niedługo dowiemy się jak spieszą się nasze reprezentantki. Mile widziane będą niespodzianki, jednak będzie o nie niezwykle trudno.

współautorzy: Katarzyna Kozłowska, Artur Stachniak

źródło: inf. własna, FIVB, Polsat Sport, fot.: FIVB