Kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich ruszyły na dobre. W piątkowy wieczór swoje pierwsze mecze w Bari rozegrała grupa C, której faworytami są Włochy i Serbia. Obie ekipy nie zawiodły i odniosły premierowe zwycięstwa.

Na początek zmagań w Bari naprzeciwko siebie stanęły reprezentacje Australii oraz Serbii. Mecz rozpoczął się od wyrównanej partii. Siatkarze z Bałkanów utrzymywali minimalną zaliczkę, ale podopieczni Marka Lebedew nie pozwalali im odskoczyć na więcej niż dwa „oczka”. Z czasem Kangury doprowadziły do wyrównania, a po emocjonującej końcówkę przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę i wyszły na prowadzenie.

Dwie kolejne odsłony potoczyły się już po myśli podrażnionych Serbów. Brązowi medaliści mistrzostw Europy dwukrotnie w pewnym stylu wygrali do 19, lecz Australijczycy nie zamierzali ustąpić. W czwartym secie powrócili do gry, znów nawiązując wyrównaną walkę z faworyzowanymi siatkarzami Nikoli Grbicia. Ostatecznie partia numer cztery musiała rozstrzygnąć się na przewagi, a w decydujących akcjach więcej zimnej krwi zachowali Serbowie. Po ataku w siatkę Paula Carrolla ekipa z Bałkanów triumfowała 32:30 i udanie rozpoczęła bój o bilet do Tokio.

Zdecydowanym liderem serbskiego zespołu był Aleksandar Atanasijević. Atakujący uzbierał aż 35 punktów, z czego osiem z pola serwisowego. Posłał dziś zatem dwa razy więcej asów, niż cała reprezentacja Australii (4). Kangury zdecydowanie górowały za to w bloku (11-3), lecz pozostałe statystyki były już po stronie rywali. Oba zespoły popełniły w sumie 59 błędów, z czego 30 autorstwa Luke’a Smitha i spółki.

Australia – Serbia 1:3 (28:26, 19:25, 19:25, 30:32)

Składy zespołów:

Australia: Luke Smith (17), Paul Carroll (17), James Weir (12), Samuel Walker (10), Trent O’Dea (7), Arshdeep Dosanjh (4), Luke Perry (L) oraz Paul Sanderson, Max Staples

Serbia: Aleksandar Atanasijević (35), Marko Ivović (13), Uros Kovacević (10), Petar Krsmanović (9), Srećko Lisinac (9), Nikola Jovović (2), Nikola Peković (L) oraz Aleksandar Okolić, Drazen Luburić

W drugim spotkaniu grupy C gospodarze zmierzyli się z Kamerunem. Obyło się tu bez siatkarskiego trzęsienia ziemi i sympatycznej drużynie z Afryki nie udało się sprawić sensacji.

Każda z trzech partii tego jednostronnego widowiska miała podobny przebieg. Włosi rozkręcali się dosyć wolno i w początkowych fragmentach pozwalali jeszcze Kameruńczykom na stworzenie paru udanych akcji, a nawet zbudowanie jedno-dwupunktowej przewagi. W drugiej fazie setów Azzurri jednak przyspieszali, w efekcie czego rywale z każdą piłką mieli już coraz mniej do powiedzenia. Siatkarze z Afryki nie byli w stanie postawić oporu naszpikowanym gwiazdami gospodarzom, ani razu nie przekraczając granicy dwudziestu punktów.

Podopieczni Gianlorenzo Blenginiego nie wystrzegali się jednak błędów. Ba, popełnili ich nawet więcej od Kameruńczyków (26-21), psując aż dwadzieścia zagrywek. Obie ekipy dzieliła jednak przepaść w ofensywie – gospodarze skończyli 70% ataków przy zaledwie 38% przyjezdnych.

Włochy – Kamerun 3:0 (25:18, 25:18, 25:16)

Składy zespołów:

Włochy: Osmany Juantorena (13), Ivan Zaytsev (12), Filippo Lanza (12), Matteo Piano (8), Simone Giannelli (5), Roberto Russo (4), Massimo Colaci (L) oraz Gabriele Nelli

Kamerun: Christian Arthur Voukeng Mbativou (9), Cedric Bitouna (5), Junior Charles Engohe (4), Joseph Herve Kofane Boyomo (3), Ahmed Awal Mbutngam (1), Nathan Wounembaina, Alain Fossi Kamto (L) oraz Didier Sali Hile (3), Sem Dolegombai (1), Georges Kari Adeke, Kevin Audran Noumbissi Moyo

źródło, fot. FIVB