Niedziela z rodzinką Grzyb to już tradycja! Polecamy lekturę do niedzielnej kawy!

fot. Katarzyn Grzyb „All Rights Reserved. Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”

Witam serdecznie

Ten tydzień bardzo szybko mi minął. Był intensywny! 😉 Wojtek wyjechał z domu w poniedziałek rano, a wrócił w sobotę w nocy. Ja dzięki pomocy mojej cudownej sąsiadki Agnieszki (która codziennie rano odwoziła moje dzieci do szkoły i przedszkola) oraz wsparciu Gosi (zawsze chętnej mi pomóc) i pani Marleny (pod której opieką spokojnie mogę zostawić trójkę moich pociech w razie potrzeby)- dałam radę! 🙂 Jak to wspaniale mieć tyle życzliwych i pomocnych osób w swoim życiu! Ogromnie doceniam każde takie wsparcie! I tak na przykład w poniedziałek wieczorem (dokładnie tego dnia, kiedy wyjechał mój mąż) miałam problem. Tak zazwyczaj bywa, że kiedy Wojtka nie ma w domu, to coś się wtedy psuje, jest jakaś awaria- taka właśnie złośliwość rzeczy martwych w najmniej odpowiednim momencie. Tym razem zepsuł się zamek od drzwi wejściowych. Wybieraliśmy się z Michałkiem na nabożeństwo różańcowe do kościoła, chciałam zamknąć drzwi i klucz utkwił w zamku. Nie było szans wydostania klucza, drzwi były otwarte z kluczem tkwiącym od zewnątrz. Drugi komplet kluczy zabrał Wojtek, zatem moja sytuacja nie wyglądała ciekawie. Najpierw poprosiłam sąsiada, żeby spróbował „powalczyć” z moim zamkiem. Niestety nie udało mu się wyjąć klucza i doradził wezwanie ślusarza. Tylko, że wezwanie ślusarza do domu o godzinie 19.00 to było prawdziwie wyzwanie! Na szczęście z pomocą przyszedł drugi sąsiad, który podał mi numer telefonu do sprawdzonego fachowca, który zajmuje się takimi sprawami. Mimo późnej pory ślusarz przyjechał do domu, wymienił mi zamek i wszystko dobrze się skończyło. Pomoc sąsiedzka jest bezcenna! Bardzo mądrze śpiewały kiedyś Alibabki w piosence „Jak dobrze mieć sąsiada”: „Gdy furę zmartwień, kłopotów masz huk, do drzwi sąsiada zapukaj puk, puk”. 🙂 Taka właśnie przygoda spotkała mnie w poniedziałek. 😉

Za to środa była oczywiście pod znakiem siatkówki! W Poznaniu odbył się mecz o Superpuchar. Wieczorem zarządziłam szybką kąpiel, ponieważ był plan obejrzenia spotkania- Asseco Resovia kontra ZAKSA Kędzierzyn. I gdyby nie awaria światła na hali w Poznaniu, to pewnie dotrwałabym do końca meczu, a tak (przyznaję się bez bicia) nie dałam rady. 🙁 Oglądałam transmisję razem z Michałkiem i początkowo też z Lenką, która jednak szybko się znudziła i postanowiła iść spać. Wcześniej jeszcze rzuciła zaskakujący komentarz. Była ciekawa, czy tata gra w meczu, a kiedy odpowiedziałam jej, że nie gra, ona zdziwiona spytała: „To po co on tam pojechał?”. 😉 Taki jest tok myślenia mojej 5-latki. 🙂 Ciężko było mi w skrócie odpowiedzieć na jej pytanie. Taka praca! 😉 Mecz oglądaliśmy do momentu aż na hali nastała ciemność. Wiedziałam, że przywrócenie pełnego oświetlenia potrwa około pół godziny (tak samo było, kiedy mieliśmy taką awarię na Podpromiu), a moje zmęczenie po intensywnym i pracowitym dniu narastało, dlatego też postanowiłam nagrać resztę spotkania i szybko udać się w objęcia Morfeusza. 😉 Michał nie był zadowolony z mojej decyzji, ale posłusznie udał się do łóżka. Już w nocy znałam wynik spotkania. Jak tylko Lilianka obudziła się do karmienia, sprawdziłam wszystko w internecie. Mamy Superpuchar! Cóż za piękne rozpoczęcie sezonu! Takie 5-setowe spotkanie to była gratka dla fanów siatkówki. Wysoki i wyrównany poziom gry obu drużyn, dużo emocji. Wojtek tak po meczu wypowiedział się dla SiatkarskiejLigiTV: „Mieliśmy dużą szansę, żaby zakończyć to spotkanie 3:0, ale zrobiliśmy wszystko, żeby mecz potrwał dłużej, był bardziej emocjonujący i zakończyliśmy go 3:2”. 🙂 Żartowniś! 

http://www.siatkarskaligatv.pl/Wojciech-Grzyb-Stawiasz-Burna.html

img_1898n

A w sobotę kolejna dawka siatkówki. Druga kolejka PlusLigi- mecz Asseco Resovii Rzeszów z Cerrad Czarnymi Radom. Tym razem transmisja była dostępna tylko w radio. Nasi zawodnicy pokonali siatkarzy z Radomia 3:0 i dzięki temu na chwilę obecną plasujemy się na pierwszym miejscu w tabeli! 🙂 Michaś równolegle śledził na internecie wynik meczu Olsztyna z ZAKSĄ. Był bardzo podniecony prowadzeniem akademików, a potem ogromnie się ucieszył z ich zwycięstwa (w końcu Olsztyn to miasto urodzenia Michasia). Serdeczne gratulacje dla siatkarzy z Olsztyna!!! Michałek chciał podzielić się tą zaskakującą i radosną wiadomością z Lenką, więc zaczął jej tłumaczyć: „Wiesz, gdzie jest Olsztyn? To tam, gdzie dziadek Andrzej mieszka. I wiesz, że oni tam mają drużynę i ta drużyna dzisiaj wygrała mecz z ZAKSĄ!”. 🙂 Lena, niestety, nie podzieliła entuzjazmu brata, komentując to krótko i zwięźle: „Aha”. 🙂

Wojtek do domu wrócił wczoraj późnym wieczorem. Dzisiejszy dzień ma wolny, a jutro dwa treningi i we wtorek kolejny wyjazd- tym razem do Paryża na mecz Ligi Mistrzów a potem od razu do Jastrzębia na kolejny mecz ligowy. Kolejny tydzień poza domem. 🙁 Ale tym razem moja grupa wsparcia powiększy się o moich rodziców, którzy wkrótce przyjadą do Rzeszowa. 🙂 Będzie mi lżej i na pewno raźniej. Tymczasem trzymamy kciuki za zwycięstwo naszej drużyny w nadchodzących meczach! A ja jeszcze trzymam kciuki, żeby wreszcie zobaczyć mojego męża na parkiecie, ale nie tylko na rozgrzewce, tylko w akcji podczas meczu. 😉

Pozdrawiam Was ciepło! Życzę miłego i słonecznego dnia!
Kasia Grzyb

Ps. Serdecznie dziękuję Magdalenie za śliczne, własnoręcznie wykonane upominki dla mnie i Liliany! To będzie wspaniała pamiątka!

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved.
„Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”
opracowanie: EK