Jak co niedziele kilka słów od Kasi Grzyb. Dzisiaj niezbyt wesoło. Zapraszam do lektury.
Witam.
Ten tydzień minął mi pod hasłem “słomiana wdowa”. 😉 Wojtek we wtorek rano wyjechał do Włoch, a stamtąd (po porażce z Lube Banca Macerata) prosto do Częstochowy na Puchar Polski. Cały tydzień bez męża! Ale na szczęście przyjechali do mnie moi rodzice, żeby mi pomóc. Przy okazji Lenka miała w przedszkolu występ z okazji Dnia Babci i Dziadzia, więc upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. 😉 Dzieciaki nie mogły doczekać się już ich wizyty, a Lenka zniecierpliwiona zapytała mnie, kiedy wreszcie przyjadą “babciowie”. 😉 I tak powstał kolejny neologizm. 🙂 Dziadkowie (lub jak ktoś woli wersję Lenki-babciowie) przyjechali we wtorek popołudniu. Dzięki ich wizycie ten tydzień bez Wojtka minął nam szybko, było nam raźniej, ja miałam pomoc, a dzieci mnóstwo zabawy i radości. 🙂
W środę wieczorem śledziliśmy transmisję meczu Skry z Arkasem Izmir – co za widowisko. A złoty set – pełen emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Michał obejrzał kilka setów i musiał kłaść się spać, żeby nazajutrz wstać rano do szkoły. Oczywiście był niepocieszony, ale zanim zasnął poinformowałam go, że zostanie rozegrany jeszcze złoty set. W nocy ok 2.00 Michaś obudził mnie wołaniem. Prosił, żebym go przykryła kołdrą, bo zmarzł i oczywiście nieomieszkał zapytać, jaki był wynik złotego seta oraz wynik Resovii z Maceratą. 😉 Był zasmucony przegranymi polskich zespołów, jęknął z zawiedzeniem i z powrotem zasnął. 😉
Szkoda bełchatowskiej drużyny- byli tak blisko wygranej w złotym secie. I wielka szkoda Resovii! Nie byliśmy w stanie dorównać włoskiej drużynie. Trzeci set, który wygraliśmy, napawał optymizmem i wiarą. Z połowie tego seta wszedł Wojtek- piszczałam, kiedy “wbił gwoździa” w parkiet przeciwnika i zrobił dwa punktowe bloki! 😉 Niestety w czwartym secie nie daliśmy rady pociągnąć dobrej gry i polegliśmy. Lube Banca Macerata byli po prostu dużo lepsi od nas. 🙁 Odpadliśmy z Ligi Mistrzów, teraz pozostaje tylko kibicowanie Zaksie- ostatniej polskiej drużynie w tych rozgrywkach.
W sobotę odbyły się mecze półfinałowe Pucharu Polski. Nie mogłam doczekać się spotkania Resovii i Delecty! Najpierw oglądałam razem z rodzicami pierwszy mecz półfinałowy. Zaksa zasłużenie wywalczyła sobie awans do finału. No i wreszcie mecz Resovii! Wszyscy, oprócz Lenki (która w najlepsze bawiła się klockami i mecz nie robił na niej wrażenia) zasiedliśmy przed telewizorem. Tym razem Wojtek- ku naszemu rozczarowaniu i zawiedzeniu w ogóle nie pojawił się na boisku. 🙁 Pocieszeniem dla nas była wygrana Resovii! To był emocjonujący mecz, tak naprawdę do końca nie było pewne, kto wygra. Rewelacją tego spotkania był dla mnie doping naszego Klubu Kibica! Tak głośno było słychać naszych kibiców, że rzeszowscy siatkarze mogli poczuć się jak w domu. 😉 I piękna była współpraca naszego KK z kibicami Jastrzębia. Wygraliśmy mecz półfinałowy 3:2 i dzisiaj spotkaliśmy się w finale Pucharu Polski z Zaksą Kędzierzyn Koźle. Z niecierpliwością czekałam na finałowe starcie.
Wybiła godzina 14.30! Mały stres, nerwówka i myśli krążące po głowie- w jakiej formie są nasi siatkarze po wczorajszym 5 setowym, wieczornym meczu. Pierwszy set siatkarze Resovii zagrali jak na skrzydłach. Niestety w kolejnych już nie było tak kolorowo. 🙁 Mimo tego, że nasi zawodnicy byli zmotywowani, waleczni i bardzo się starali- nie udało im się pokonać Zaksy. Finałowy mecz był na wysokim poziomie- co powinno cieszyć wszystkich kibiców siatkówki. Ja bardzo żałuję, że Wojtek przestał w kwadracie oba te spotkania. Tym bardziej, że jest w formie i na pewno chciałby pomóc drużynie (chociażby na zagrywce). Kibice Resovii żałują przegranej naszej drużyny, nasi zawodnicy żałują, że Puchar Polski przeszedł im koło nosa. Jednym słowem- żal! 🙁 Gratuluję drużynie Zaksy Kedzierzyn-Koźle zwycięstwa. Obiektywnie oceniając- byli najlepsi!
Koniec rozpaczania! Jak powiedział niemiecki pisarz Jean Paul: “Porażka jest jedynie szansą na to, aby zacząć jeszcze raz- inteligentniej”. 😉 Do boju Sovia!
Na zakończenie zmiana tematyki i anegdota z naszego życia wzięta. 😉
Pewnego dnia podczas obiadu Lenka woła do Wojtka: “Tato, picie!”. On na to (chcąc przypomnieć jej o zasadach kultury osobistej): “Lenko, ale trzeba powiedzieć magiczne słowo”. Na co ona śmiertelnie poważnie mu odpowiada: “Czary mary, hokus pokus!”. 😉 Ale było śmiechu, jak to usłyszeliśmy!
Miłego wieczoru!
Kasia Grzyb
Polecamy link do „Emocjanów wybranych” Kasi Grzyb
Emocjany wybrane
Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved.
„Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”
opracowanie MG
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.