PGE Skra Bełchatów w swoim pierwszym meczu półfinałowym, w łódzkiej Atlas Arenie, pokonała Asseco Resovię Rzeszów. Spotkanie zakończyło się w trzech setach, pewnie wygranych przez gospodarzy. 

Mecz rozpoczął się od wyrównanej walki i dopiero seria zagrywek Srećko Lisinaca pozwoliła bełchatowianom uzyskać bezpieczną przewagę. Środkowy, który był jednym z najlepiej punktujących w swoim zespole, bezpośrednio w polu serwisowym zapewnił swojej ekipie 4 punkty. Łącznie gospodarze zapisali na swoim koncie 8 asów serwisowych.  – Dzisiaj dobrze zagrywaliśmy i ogólnie zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, w porównaniu do Resovi, która nie mogła się odnaleźć na tej hali – powiedział po meczu Karol Kłos.

Kolejne partie przebiegały pod dyktando podopiecznych trenera Blaina, którzy dominowali we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła. – Mam nadzieję, że utrzymamy formę, będziemy grać równo i cieszyć się z punktów. Każdy punkt z takim przeciwnikiem cieszy podwójnie, co było widać u nas na boisku – dodał środkowy. Bełchatowianie, aby awansować do finału muszą wygrać na Podpromiu przynajmniej dwa sety. Środkowy PGE Skry przyznał, że nie będzie to zadanie łatwe do wykonania. – Ta wygrana to bardzo dobra zaliczka, ale jak powiedział nam od razu Mariusz w kółeczku, ona jeszcze nic nie daje. Będzie kolejny mecz i może być ciężko, bo taką przewagę można szybko roztrwonić, jeśli nie wejdziemy dobrze w ten mecz. Dwa sety wbrew pozorom to nie jest mało.

To stawia nas w dobrym położeniu przed rewanżem. Cieszymy się, że skończyło się to w ten sposób, ale zaraz czeka nas spotkanie rewanżowe, które o wszystkim zdecyduje – dodał Bartosz Kurek. Przyjmujący PGE Skry został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania zdobywając 16 punktów (1 pkt – zagrywka, 3 pkt – blok, 12 pkt atak). – Wszystko dobrze funkcjonowało, była wola walki. Gracz przyznaje, że w meczu rewanżowym obie ekipy będą pod naciskiem. – Presja będzie ciążyła zarówno na nas jak i na nich.