Polska pokonała w Tbilisi Czechy 3:0 (25:19, 25:23, 25:21) i dzisiaj zagra z Bułgarią w finale Europejskiego Festiwalu Młodzieży Europy. Było to kolejne zwycięstwo bez straty seta biało-czerwonych w tym turnieju. W grupie pokonali oni – Gruzję, Rozję i Bułgarię. Ten ostatni zespół wygrał w półfinale z Włochami 3:2, w tie breaku 15:4.

fot.: cev.lu

pzps.pl: Gratuluję awansu do finału Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w Tbilisi. Ręce same składają się do oklasków. Kroczycie od zwycięstwa do zwycięstwa.
Kamil Droszyński: Do tej pory udało się nam wygrać wszystkie mecze i mam nadzieję, że z takim bilansem zakończymy ten turniej.

– Który z dotychczasowych rywali sprawił wam najwięcej problemów?
– Po wynikach mogłoby się wydawać, że to pierwszy mecz z Gruzją był najtrudniejszy. Ale wydaję mi się, że w półfinale z Czechami mieliśmy jak do tej pory największe problemy.

– Żadnej drużynie do tej pory nie udało się znaleźć skutecznego sposobu na pokonanie waszej drużyny. Czemu zawdzięczacie tak świetną formę i zgranie? 
– Bardzo dużo dały nam występy w Krispol I Lidze oraz międzynarodowe mecze sparingowe. Staramy się tworzyć kolektyw zarówno na boisku jak i poza nim. To nasza recepta na sukces.

– W finale Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy zagracie z Bułgarią, którą już raz pokonaliście. Czy to zwycięstwo w jakikolwiek sposób da wam przewagę w finale? Czy tak naprawdę gra rozpoczyna się pod początku?
– Nasza wygrana w grupie z Bułgarią nie ma w tej chwili żadnego znaczenia. Finał to zupełnie inny mecz, rządzący się swoimi prawami. Musimy zapomnieć o tamtej wygranej i zrobić wszystko, żeby udało nam się wygrać ponownie.