W rewanżowym spotkaniu Ligi Mistrzów VERVA Warszawa ORLEN Paliwa podejmowała u siebie Benfikę Lizbona z którą w pierwszym spotkaniu przegrali 3:1. Dzisiejsze spotkanie wyglądało o niebo lepiej niż to poprzednie, a jednym z jego głównych bohaterów był atakujący gospodarzy, Jan Król.

Joanna Owczarek: W niedzielnym spotkaniu z Jastrzębskim węglem nie prezentował się Pan zbyt dobrze, skończył Pan tylko jeden atak. Czy to, że wyszedł Pan dzisiaj w pierwszym składzie nie było zaskoczeniem? 

Jan Król: Nie było to dla mnie zaskoczeniem, bo wiedziałem, że trenowałem w pierwszym składzie i generalnie spodziewałem się tego, że wyjdę w szóstce. Trener raczej nie zmienia niektórych rzeczy, które ustalił. Poza tym powiedział mi, że jeden słabszy mecz w moim wykonaniu nie oznacza, że ze mnie zrezygnuje i że wracam, gram, bo jestem potrzebny drużynie, co mnie bardzo cieszy.

Po wyrównaniu przez Lizbonę na samym początku pierwszego seta, przy stanie 4:1 miałam wrażenie, że ogarną was taki paraliż, jakby przypomniało się wam pierwsze spotkanie, które przegraliście.

Oni prowadzili właściwie przez cały set, tak naprawdę złapaliśmy ich w drugiej połowie, dorwaliśmy i wygraliśmy. Byliśmy bardzo zmotywowani do tego meczu, ale to jest troszeczkę inna gra, inna liga, inne rozgrywki. To jest drużyna różniąca się od naszych ligowych,występuje w niej bardzo dużo fajnych doświadczonych zawodników. Tam nie było młodych graczy na parkiecie, najmłodszy miał chyba 28 lat, także jest to raczej doświadczona ekipa. W polskiej lidze takie sytuacje raczej nie mają miejsca, głównie występują młodsze drużyny. Ogólnie cieszę się, że to wygraliśmy.

Druga partia w 100% należała do was, robiliście z Benfiką co chcieliście. Można się chyba pokusić o stwierdzenie, że zagrała równie dobrze, co Asseco Resovia w meczy z Cuprum Lubin.

Nie wiem, jak grała Asseco Resovia, bo staram się skupiać na naszej grze, a nie patrzeć się jak inni grają. Skupiam się na kolejnym przeciwniku i kolejny przeciwnik to jest Zawiercie, które gra dzisiaj Puchar Challenge i to mnie może ewentualnie interesować. Patrzę na wynik, ale ogólnie nie analizuję jakiś innych wyników.

W trzecim secie mieliście dosyć sporą przewagę. Co się stało, że Benfica nagle was dogoniła?

Trzy razy strzelili dobrze zagrywką. W tym jednym ustawieniu średnio ułożyło nam się wtedy przyjęcie. Tak naprawdę tu nas doszli, a później już trzymaliśmy dwa punkty, jeden punkt, trzy punkty przewagi i tak wdarło się troszeczkę falowania. Musimy lepiej grać na tym side-oucie, musimy grać swoje i w swoim rytmie. Trener nam zawsze powtarza, że musimy grać swoim sztywnym, mocnym, dobrym rytmem, bo wtedy jesteśmy bardzo groźni.

Po tym spotkaniu można powiedzieć, że ten pierwszy mecz w Lizbonie, to był taki wypadek przy pracy.

Nie lekceważę Benfiki, bo to jest bardzo dobra drużyna i wygrała z nami zasłużenie i wydaje mi się, że nie ma co wracać do tego co było w Lizbonie. Przegraliśmy z dobrą drużyną i jeżeli chcemy awansować, to musimy dalej grać.

Kolejne spotkanie dopiero w niedzielę, będziecie podejmować Aluron Virtu CMC Zawiercie. Czy po tym zwycięstwie będzie wam łatwiej wygrać z nimi czy raczej odcinamy się i na nowo podchodzimy do tego spotkania? 

Odcinamy się. To jest zupełnie inna drużyna, to jest nasze podwórko. Zawiercie jest bardzo mocną ekipą, która w ubiegłorocznych rozgrywkach zajęła czwarte miejsce, gra puchary europejskie. Myślę, że będzie naprawdę ciekawie i że kibice dopiszą na trybunach.