Wtorkowe spotkanie Ligi Mistrzów na warszawskim Torwarze było jednym z ważniejszych w tym sezonie. Podopieczni Andrei Anastasiego podjęli u siebie Sir Sicoma Monini PERUGIĘ, której ulegli w czterech setach. Kilka słów po tym meczu zamieniliśmy z Janem Królem, atakującym VERVY Warszawa ORLEN Paliwa.

Joanna Owczarek: Pański oficjalny debiut w Lidze Mistrzów był w Lizbonie, jednak taki prawdziwy miał chyba dzisiaj miejsce na Torwarze. 

Jan Król: Bardzo się cieszę, że chociaż na chwilę udało mi się wejść dzisiaj na boisko w meczu przed własną publicznością, przed tymi 5,5 tysiącami ludzi. Jest to mega satysfakcjonujące, że mogłem, ale jest mi przykro z powodu wyniku. A w Lizbonie tym bardziej się cieszyłem, bo lubię to miast i taki debiut przed tamtejszą publicznością, przed naprawdę fajną atmosferą.

Początek inaugurującego seta był bardzo dobry w waszym wykonaniu. Swoją grą dotrzymywaliście kroku Perugii, jednak w pewnym momencie złapał was dosyć długi przestój…

Tak naprawdę wszystko siadło po nieszczęsnej zagrywce Artura pod siatką. Wydaje mi się, że to był taki moment, gdzie nagle tak zwane ręce opadły i mieliśmy mega przestój w tamtym momencie.

Po pierwszej partii wyszliście jak zupełnie nowa drużyna, jakby tego pierwszego seta nie było.

Wydaje mi się, że Perugia mogła nas troszeczkę… Może nie zlekceważyć, a odpuścić, bo wygrali tego pierwszego seta do 16. My zaczęliśmy mocnym serwisem, mocnym atakiem i rzeczywiście ta gra fajnie wyglądała. Co zrobić, że nie udało się tego przetrzymać w trzecim i czwartym secie.

W trzecim secie można powiedzieć, że nastąpił „powrót Króla” na boisko i  gra zaczęła wam się już lepić. Wydaje mi się, że wprowadza pan taką dobrą energię do drużyny.

Mam nadzieję, że jeżeli nie mogę pomóc sportowo czy kończącym atakiem, czy asową zagrywką, to mogę dać oparcie poprzez inne elementach. Czy atmosferą na boisku, czy obroną, czy spokojną wystawą sytuacyjną staram się ze wszystkich sił żeby wesprzeć moich kolegów z boiska.

Podczas dzisiejszego spotkania zmienił pan Artura Udrysa, który miewał dzisiaj dobre i złe momenty swojej gry. Czy ciężko było panu wejść w mecz zmieniając się z nim na pozycji? 

Artur jest niesamowitym zawodnikiem. Na pewno ma dużo większe możliwości niż ja, przede wszystkim wzrostowe oraz zasięgowe i to on tutaj jest pierwszym atakującym. Mam nadzieję, że jeżeli będzie taka potrzeba, to będę wchodził i pomagał ile się da.

I na koniec jakie są plany drużyny na nadchodzące spotkania? 

Wygrać w Olsztynie, u siebie z Lubinem i spędzić rodzinnie święta.