Jastrzębski Węgiel przegrał w niedzielę z Treflem Gdańsk i nie zagra o medale w tym sezonie PlusLigi. O dramatycznym meczu, wielkich emocjach i żalu po straconej szansie na półfinał rozmawialiśmy z Jakubem Popiwczakiem, libero Pomarańczowych.

Emilia Kotarska: Przegrana z Treflem Gdańsk oznacza, że nie będziecie walczyć o medale. Ten mecz pokazał, że obie drużyny zasłużyły na to, żeby być w szóstce i tak naprawdę wynik mógł być zupełnie inny, ale to rywale w środę zagrają ze Skrą a Wam pozostaje walka o piąte miejsce…

Jakub Popiwczak: Tak naprawdę nie ma dla nas znaczenia, czy przegraliśmy po trzech wyrównanych meczach czy przegralibyśmy 0:3. Porażka to jednak porażka. Każdy z nas ma świadomość, że wygrana była na wyciągnięcie ręki. Mieliśmy swoje szanse. Szczególnie czwarty set utkwił mi w pamięci, oddaliśmy go rywalom. Wielka szkoda. Nic więcej nie potrafię powiedzieć.

Decydujące znaczenie miał właśnie ten czwarty set, kiedy to przy stanie 16:20 gdańszczanie zerwali się do walki i zdołali doprowadzić do tie-breaka. Co się stało w tej partii, że nagle stanęliście?

Wydaje mi się, że to był moment, kiedy Damian Schulz pierwszy raz tak naprawdę w tych trzech spotkaniach zaczął dobrze zagrywać. Posłał trzy czy cztery mocne serwisy. Rywale doszli nas na remis a nam zadrżały ręce w końcówce. Ta porażka strasznie boli, bo tak naprawdę tylko dwa punkty a z drugiej strony aż dwa punkty zadecydowały o tym, że wracamy z niczym. Mogliśmy być w strefie medalowej, a będziemy grać o miejsca 5-6. Sezon się dla nas skończył.

W tie-breaku przy zmianie stron przegrywaliście różnicą czterech punktów. Jednak udało Wam się dogonić rywali i znów zaczęła się walka na przewagi. Pokuszę się o stwierdzenie, że w takim momencie nie decydują już elementy siatkarskie tylko to, kto lepiej wytrzyma daną sytuację pod względem emocjonalnym. Zgodzisz się ze mną?

Dokładnie tak. Piąty set pokazał, że różnica między naszymi zespołami jest naprawdę niewielka. Jedna czy dwie piłki zadecydowały o wyniku całej rywalizacji w ćwierćfinale. Niestety, Trefl miał dzisiaj może troszkę więcej szczęścia, może też umiejętności. Lepiej od nas wytrzymali te końcówki. Nam pozostaje pogodzić się z tą porażką. Każdy z nas ma milion myśli w głowie, co mógł zrobić lepiej, jak zachować się w poszczególnych sytuacjach. To do niczego nie prowadzi. Nie jest łatwo zapomnieć o takiej porażce, ale takie jest życie sportowca. Raz się wygrywa i pije szampana – tak jak mogą to zrobić gdańszczanie, którzy mają duże szanse na zdobycie medalu – a raz jest się w takim dołku, jak my teraz. Przegraliśmy najważniejszy mecz w sezonie. Musimy się z tym pogodzić. Przed nami mecze o piąte miejsce.

w GDYNIA ARENA rozmawiała Emilia Kotarska