W pierwszym meczu w Atlas Arenie, rozgrywanych w Łodzi w ramach FIVB Volleyball Nations League, reprezentacja Polski pewnie pokonała drużynę Francji. Na boisku zobaczyliśmy znów inną wyjściową „szóstkę”, ale wciąż tę samą rozpierającą energię i chęć walki o każdą piłkę. O wrażeniach po tym spotkaniu opowiedział Jakub Kochanowski, środkowy Biało-czerwonych.

Vital Heynen zaskakuje wszystkich tym, że w każdym meczu wystawia zupełnie inny skład. Ciężko jest przewidzieć, w jakim zestawieniu wyjdzie reprezentacja Polski w danym meczu. Ten pomysł jednak sprawdza się w 100%, bo Polacy wygrali swoje wszystkie spotkania, tracąc tylko jeden set w spotkaniu z Kanadą. – Na razie jest dużo rotacji w składzie. Każdy z nas dostaje szansę gry. Podejrzewam, że do końca Ligi Narodów nie będziemy grać ani razu najmocniejszym składem, a takim, który aktualnie trener chce przetestować. To wszystko dopiero się okaże. Ja nie lecę do Japonii, ale będę w USA i Australii. – mówił po wygranym meczu z Trójkolorowymi Jakub Kochanowski, środkowy reprezentacji Polski.

Polacy wygrali wszystkie dotychczasowe mecze, pokonując m.in. w trzech setach reprezentację Rosji i Francji. – Każde zwycięstwo buduje pewność siebie, ale nie można zapominać, że obydwie te drużyny były mocno osłabione i nie grały najmocniejszym składem. Na pewno przyjdzie czas na ostateczny sprawdzian w meczu przeciwko Rosji i Francji. Teraz musimy skupiać się na tym, żeby właśnie takimi wygranymi budować pewność siebie. – tłumaczył młody podopieczny Heynena.

W drugim secie niesamowitą serią zagrywek popisał się Mateusz Bieniek, który odnotował osiem znakomitych serwisów. – Za tę partię zdecydowanie należą się oklaski Mateuszowi Bieńkowi. Czapki z głów przed nim. Ja nie przypominam sobie, żeby w ciągu ostatnich lat ktoś z mojej drużyny zrobić coś takiego. – chwalił swojego kolegę z drużyny Kochanowski.

Ostatnie mecze w ramach FIVB Volleyball Nations League pokazały, że u Vitala Heynena nikt nie ma taryfy ulgowej. Wszyscy zawodnicy, bez żadnych wyjątków, zobowiązani są do walki o każdą piłkę w obronie, bo to jest oczko w głowie trenera. – Każdy z nas musi grać maksimum swoich możliwości w każdym elemencie. Nie możemy odpuszczać, dlatego nawet środkowi grają w obronie. Właściwie to w tym meczu z Francją podbiłem pierwsze piłki od trzech tygodni, także czy odnalazłem się w tej roli, to się jeszcze okaże. – podsumował swój występ zawodnik z numerem „15”.

inf.własna/fot. FIVB