Fabian Drzyzga dołączył do kolegów, którzy przygotowują się w Spale do Ligi Światowej. – Teraz zaczynamy pracować, więc myślę, że przystępujemy z nową motywacją i energią. Dla mnie osobiście każdy sezon reprezentacyjny to fajne wyzwanie i nowe cele. – opowiada rozgrywający.

Jak wrażenia po pierwszych dniach zgrupowania w Spale? Czy przed przyjazdem tutaj udało się zregenerować siły?
– Udało się zregenerować siły na tyle, co czas pozwolił. Jak dla mnie osobiście był on naprawdę długi i cieszę się, że Stephane dał tyle wolnego. Jesteśmy tutaj trzeci dzień, pojawiają się delikatne bóle, ale to chyba od tego, że za długo leżeliśmy (śmiech). Teraz zaczynamy pracować, więc myślę, że przystępujemy z nową motywacją i nową energią. Dla mnie osobiście każdy sezon reprezentacyjny to fajne wyzwanie i nowe cele.

Po intensywnym sezonie ligowym czeka was równie intensywny sezon reprezentacyjny, z bardzo ważnymi turniejami.
– Sezon jest długi i myślę, że może być jeszcze cięższy niż sezon poprzedni. Mamy trenerów, którzy na pewno wiedzą, co robić. Trenera od przygotowania fizycznego, który już raz przygotował nas bardzo dobrze. Na pewno wszyscy wierzymy w to, co robimy i to też jest bardzo istotne. Przyświeca nam wspólny cel. Patrząc na naszych trenerów wierzymy w to, co nam mówią i za nimi idziemy. Sezon będzie trudny i potrzebujemy czternastu wyrównanych zawodników. Każdy na pewno będzie miał słabszy okres, czy to tydzień, czy dwa. Potrzebujemy wszystkich i od tego są trenerzy żeby wybrać najważniejszą czternastkę. Szczególnie do tego jednego turnieju – Pucharu Świata.

Na początek gracie w Lidze Światowej, gdzie w grupie zostaliście rozstawieni z Rosją, Iran i USA.
– Rywale z górnej półki. Teraz po tym podziale na grupy Ligi Światowej nie ma „kopciuszków” i tych, którzy nagle mogą się objawić jako „czarne konie”. Są to topowe zespoły i żeby wygrać każde spotkanie trzeba się bić od samego początku. Nikt nie poda ci tej ręki, nie da za darmo trzech punktów i zwycięstwa. Wiemy o tym doskonale. Po drugie wszyscy będą chcieli bić mistrza, więc im będzie to sprawiało dużą radochę. Jednak nie boje się o to, że i nam każdy wygrany set, mecz będzie sprawiał dużą radość.

Czy odczuwacie, że po wywalczonym tytule Mistrza Świata oczekiwania wobec was są większe?
– Ciężko powiedzieć. Może, jak rozegramy te pierwsze spotkania, które mam nadzieję wygramy. Jeśli przegramy to na pewno będzie jakaś nagonka na nas. Musimy być na to przygotowani. Ludzie dookoła będą wymagać od nas żebyśmy wygrywali wszystko, przez cały czas. Już teraz mogę wam powiedzieć, że tak się nie da, bo budujemy nową drużynę, nowe systemy i po prostu, po ludzku potrzebujemy na to czasu. Tak, jak było rok temu, teraz będzie to samo. To będzie powtarzało się każdego roku. Jeden zawodnik odchodzi, jeden przychodzi. Każdy nowy sezon to jest nowa historia. To, co jest przed nami będzie nową historią, czy dobrą, czy złą to życie pokaże. My jako zawodnicy i cała drużyna nie możemy popaść w przekonanie, że musimy każdy mecz wygrać i pokazywać, że dalej jesteśmy Mistrzami Świata. Po pierwsze nikt nam mistrzostwa nie zabierze, a po drugie nic nikomu nie musimy udowadniać.

Jaka atmosfera panuje w zespole?
– Na ten moment jest atmosfera pracy. Nasi trenerzy szczególnie lubią, kiedy często jesteśmy na podłodze. Są zbzikowani na punkcie obrony. Taki mają styl i to jest bardzo dobra rzecz. Po tym najłatwiej poznać komu się chce, a komu się nie. Na tą chwilę jeszcze takiego nie zauważyłem, bo w tym samym momencie wszyscy lądują na glebę (śmiech). Na pewno jest atmosfera pracy i uśmiechu, chociaż później tego uśmiechu może być nieco mniej, jak będziemy ze sobą dłużej i będzie tak zwane zmęczenie materiału ludzkiego. Ekipa jest na tyle wesoła, że damy sobie radę.

Jak odniesiesz się do nowego przepisu odnośnie dotknięcia siatki? Jak wygląda to na treningach?
– Jeszcze nie miałem okazji potrenować bardziej przy siatce, ale trener nam o tym przypomina i karze nas możliwością zapoznania się ponownie z podłogą, kiedy dotkniemy siatki (uśmiech). Trzeba z tym walczyć i na to uważać, bo w ten sposób są bardzo głupio tracone punkty. Kiedyś mogliśmy to bardziej kontrolować. Bardzo łatwo jest dotknąć siatkę na całej długości, szczególnie w bloku. Również zawodnicy na rozegraniu muszą uważać, kiedy piłka będzie dograna żeby te siatki nie dotykać. Na szczęście wszyscy mają takie same przepisy i na początku też będą mieli z tym problemy. Kwestia przyzwyczajenia.

W zeszłym roku Stephane Antiga debiutował w roli trenera, czy w tym roku dostrzegasz w nim jakąś zmianę?
– Myślę, że żaden z trenerów, ani nikt ze sztabu, czy zawodników nie zachowuje się inaczej przez pryzmat zeszłorocznego sukcesu. Nie wymyślamy nic zwariowanego. Każdy jest takim samym człowiekiem. Nie chcę też tutaj tego oceniać, bo musiałby zrobić to ktoś z zewnątrz. Stephane dalej ma swoje priorytety, czyli ciężką pracę i dobrą formę. Patrzy tylko i wyłącznie na to, a nie na fakt, czy kogoś bardziej lubi, bądź czy ktoś ma na nazwisko Kowalski. Wiem, że Stephane taki nie jest. Jest osobą, która wchodząc na trening każe każdemu na maksa zasuwać żeby udowodnić, że ktoś jest od kogoś lepszy. Nic się u niego nie zmieniło. Myślę, że jakim był zawodnikiem przez te lata, takim będzie również trenerem i będzie miał swoje priorytety, których nie będzie zmieniał.

Ty w tym sezonie masz pewnie miejsce na rozegraniu, czujesz się spokojniejszy?
– Jeśli będę pracował i zasuwał, jak robiłem to do tej pory to nie boję się o to, że mogę stracić miejsce. Jeśli tylko któryś z zawodników, bądź ja siądziemy na laurach i przestaniemy trenować, a Stephane zobaczy, że nam nie zależy to daję sobie rękę uciąć, że to będą pierwsze osoby do odstrzału. Stephane tego nie toleruje i nie pozwoli żeby coś takiego było w tej grupie, więc czy ktoś będzie numerem jeden, czy numerem dwa to musi tak samo ciężko pracować, jak zawodnik, którego w danym momencie może nawet nie będzie przy reprezentacji. Ciężką pracą, ja osobiście też doskonale o tym wiem, można Stephane’owi coś udowodnić i potem on spłaci się tym, że na tego zawodnika postawi i będzie mu ufał. Jeśli nie zawiedzie się Stephane’a i Phillipe’a to można dużo zyskać. Po treningu można mieć luźne relacje, pójść na piwo, ale na sali jest ciężka praca. Tylko i wyłącznie to się dla niego liczy.