Reprezentacja Polski pokonała wczoraj Finlandię w trzech setach w drugim meczu grupy A, rozgrywanym w ERGO ARENIE na granicy Gdańska i Sopotu, w ramach LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017. O postawie biało-czerwonych, niedawno odniesionej kontuzji i zaskakujących wynikach rozmawialiśmy z Mateuszem Bieńkiem, środkowym biało-czerwonych.

Tuż przed LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 serca kibiców zadrżały w związku z tym, że Twój występ na Mistrzostwach Europy był zagrożony. Dzisiaj widzieliśmy Ciebie w bardzo dobrej formie. Czy wszystko z nogą jest już w porządku i możemy odetchnąć z ulgą?

Mateusz Bieniek: W dalszym ciągu odczuwam pewien dyskomfort, ale to nie jest taki ból, który uniemożliwiłaby mi grę. Razem ze sztabem podjęliśmy decyzję, że będę mógł grać. Cieszę się, że wykonaliśmy kawałek dobrej roboty. Kontuzje to nieodłączna część naszego życia. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz 3:0.

Mecz z Finami nie rozpoczął się dla Was najlepiej. W serca wkradł się niepokój po tym niemrawym początku spotkania?

Wiedzieliśmy przed meczem, że Finowie będą dobrze grać i są zdeterminowani. Należą do drużyn, które bronią dużą ilość piłek i mają ostrego flota. Byliśmy na to jednak przygotowani. Myślę, że w drugim secie podcięliśmy już rywalom skrzydła.

W dzisiejszym meczu było widać, że zagrywka niektórym z Was „siedziała” bardzo dobrze, ale część zawodników w dalszym ciągu popełniała w tym elemencie wiele błędów, podobnie jak na PGE Narodowym.

Ciężko powiedzieć dlaczego tak jest, bo o tym decydują niuanse. To jest po prostu tak, że każdy na danej hali czuje się inaczej. Ktoś może dobrze serwować w Gdańsku, ktoś w Krakowie, a ktoś znów źle  – jak ja – na PGE Narodowym (śmiech). Wpływ na to mają na pewno punkty odniesienia i poziom koncentracji. Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie ma. Cieszmy się, że wygraliśmy z Finlandią za trzy punkty, bo to niezwykle istotne zwycięstwo.

ERGO ARENA to hala szczęśliwa dla Ciebie. Pamiętasz swój debiut rok temu z Rosją?

Rzeczywiście, ta hala jest szczęśliwa dla mnie. Bardzo lubię na niej grać.

W dzisiejszym meczu widać było z Waszej grze więcej energii niż w tym spotkaniu przeciwko Serbom. Tam zaczęliście dobrze spotkanie, ale z czasem rywale przejęli nad Wami kontrolę. W spotkaniu przeciwko Finlandii było zgoła odmiennie, tym razem to Wy kiepsko weszliście w mecz…

Musimy sami sobie budować dobrą atmosferę na boisku, nakręcać się swoją dobrą grą. Jeżeli wszyscy jesteśmy „w meczu”, to wtedy wszystko nam zaczyna wychodzić, a jeżeli każdy idzie w swoją stroną na boisku, to idzie nam słabiej.

Końcówkę meczu Serbia – Estonia obserwowaliście już z hali. Podopieczni Cretu sprawili nie lada niespodziankę i o mały włos, a wygraliby z Serbami. Spotkanie z Estonią w poniedziałek będzie decydować o losach w tabeli, a na pewno nie będzie to łatwe starcie…

Mamy świadomość tego, że mecz z Estonią będzie na pewno bardzo ciężki i będzie wymagał od nas pełnego zaangażowania. Estończycy pokazali dzisiaj, że walczą o każdą piłkę. W drużynie mają naprawdę dobrych zawodników, na których trzeba uważać. Przez całe spotkanie musimy być skupieni na grze, nie możemy odpuścić ani na chwilę.

Jesteś zaskoczony postawą Estonii i Finlandii? O ile przed startem turnieju wszyscy wysoko oceniali Serbię w naszej grupie, o tyle o dwóch pozostałych rywalach mówiło się niewiele…

Krótko mówiąc, poziom w Europie stał się niezwykle wyrównany. Kiedyś na świecie dominowała Brazylia, nikt nie mógł znaleźć na nią recepty, wygrywała mecze po 3:0. A dzisiaj jest tak, że Serbowie męczą się z Estonią, Belgia wygrała z Francją. Wszystko zmierza do tego, że niedługo będzie 25 zespołów przed turniejem, które będą się liczyć, więc ciężko będzie bukmacherom obstawiać faworytów. Ja cały czas wiedzę, że my jesteśmy w stanie dalej grać o medale.

z ERGO ARENY Emilia Kotarska