Reprezentacja Polski w dwumeczu, rozgrywanym w Opolu, pewnie pokonała drużynę Holandii, prowadzoną przez Roberto Piazzę. O formie Biało-czerwonych, zbliżającym się XVII Memoriale Huberta Jerzego Wagnera oraz kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich opowiedział Dawid Konarski, atakujący kadry Vitala Heynena.

Dwa mecze sparingowe z Holandią za nami. W pierwszym spotkaniu znakomicie prezentowaliście się w ataku, natomiast drugim w zagrywce. Z czego wynika takie zróżnicowanie? Graliśmy przecież z tym samym rywalem.

Dawid Konarski: Trenujemy różne elementy w poszczególnych spotkaniach. Takie mamy wewnętrzne założenia. Vital uczulał nas, że w pierwszym spotkaniu zrobiliśmy bardzo dużo błędów w zagrywce, więc mieliśmy co poprawiać. Fajnie, że to nam się udało. Oczywiście, nie gramy naszej najlepszej siatkówki. Tak do końca również nie wiemy, na jakim jesteśmy aktualnie etapie, bo zespół z Holandii nie zawiesił nam wysoko poprzeczki. Na Memoriale Wagnera będziemy mieli ostateczne przetarcie na pełnych obrotach. Mam nadzieję, że w Krakowie pokażemy, na co nas stać.

Tydzień odstępu między występami to jest dużo czy mało, biorąc pod uwagę obecny etap przygotowań? Dopiero zeszliście z maksymalnych obciążeń.

To jest właśnie ten klucz, dopiero zaczęliśmy schodzić z obciążeń. Ten tydzień pomiędzy spotkaniami to jest dużo czasu. W Krakowie powinniśmy być już na pełnej świeżości. Będziemy chcieli zagrać dużo lepiej na tle teoretycznie mocniejszych przeciwników. Zobaczymy, na czym stoimy, bo nie ma co ukrywać, ale dosłownie za kilka dni zagramy kwalifikacje olimpijskie w Gdańsku.

Turniej w ERGO ARENIE jest turniejem trzydniowym, podobnie jak Memoriał Wagnera. Czy to jest istotna kwestia, jeśli chodzi o budowanie formy na najważniejszy moment sezonu i sprawdzenie własnej dyspozycji?

Myślę, że to ma duże znaczenie. Wydaje mi się, że podobnie to potraktuje Vital i zagramy zbliżónymi „szóstkami”. Na pewno Memoriał da nam więcej odpowiedzi pod kątem kwalifikacji. W Krakowie będziemy już tylko w czternastu, to jest też dosyć istotne dla naszej całej drużyny, która przygotowuje się do meczu z Tunezją, Francją i Słowenią.

Wątpliwości dotyczące tego, kto będzie występował na ataku zostały rozwiane dużo szybciej. Jest to ulga, bo można skupić się tylko i wyłącznie na pracy?

Od samego początku czułem się pewnie na swojej pozycji, więc za bardzo nie myślałem nawet o tym. Byłem w miarę spokojny o wybór trenera na ataku. Nie zaprzątałem sobie tym głowy. Skupiałem się na ciężkich przygotowaniach w Zakopanem, żeby fizycznie dojść do siebie. Czuję się bardzo dobrze. Liczę na to, że w dniach 9-11 sierpnia osiągniemy najwyższy szczyt formy, bo to są tylko trzy dni a nie jakiś długi turniej. Dopiero później będziemy myśleć o Mistrzostwach Europy czy Pucharze Świata.

Co nowego wniósł do kadry Wilfredo Leon? Jak oceniasz jego postawę w tych dwóch meczach pod presją?

Leon to jest gracz wielkiego formatu. Cieszymy się, że jest z nami. To bardzo fajny i sympatyczny chłopak. Nie widać żadnego „gwiazdorzenia” w jego przypadku, ciężko pracuje na każdym treningu. Kiedy tylko dostanie szansę od trenera, to wykorzystuje ją maksymalnie. Oby tylko było tak dalej. Zapowiadał w wywiadach, że na razie ma duże rezerwy, więc jeszcze może dużo pokazać.

Czyli krótko mówiąc, bardzo dobrze wkomponował się w grupę?

Dawid Konarski: Czekamy jeszcze aż postawi jakąś kolację (śmiech).

Wilfredo Leon: Kolację, za którą on (Dawid Konarski – przyp. red.) zapłaci (śmiech).

z Opola Emilia Kotarska