AZS Częstochowa sezon 2014/15 zakończył na ostatniej pozycji. Kibice na próżno oczekiwali cudu pod Jasną Górą… To był najgorszy wynik w historii klubu. Nadszedł czas na radykalne zmiany.

W swojej wieloletniej historii klub z Częstochowy ma całe mnóstwo sukcesów, trofeów, medali… Takich zbiorów może im pozazdrościć nie jedna drużyna. Miniony sezon z pewnością nie zapisze się pozytywnie w pamięci włodarzy, zawodników i kibiców. Podejrzewam, że w głowach osób związanych z częstochowską siatkówką od dawna trwa już planowanie i przygotowania do kolejnych rozgrywek.

Jeszcze 4. lata temu, w sezonie 2010/2011, klub z Częstochowy , który przez lata był ścisłą czołówką, zachwycał swoją grą. W rundzie zasadniczej odnosili wiele zwycięstw (11, przy 7 porażkach), włączyli się w walkę o medale, by ostatecznie zakończyć rozgrywki tuż za podium. Rok później pod Jasną Górą rozegrał się finał Pucharu Challenge, bratobójczy pojedynek z akademikami z Warszawy. Częstochowianie triumfują, a w PlusLidze zajmują 6. miejsce. Od tamtej pory w świeżo pisanej tradycji klubu ciężko szukać sukcesów, dobrej gry na przestrzeni całego sezonu czy zadowalających wyników. Po dwóch kolejnych sezonach zawodnicy z AZS-u plasowali się na przedostatnich pozycjach, by teraz zamknąć ligową tabelę.

W sezonie 2014/2015 częstochowianom udało się zwyciężyć w zaledwie sześciu meczach. Biorąc pod uwagę fakt, że w lidze po raz pierwszy brało udział 14 zespołów, statystyka przedstawia się dość ponuro. To tylko sześć na trzydzieści spotkań, przez co większość sezonu gra w wykonaniu zawodników AZS-u wyglądała bardzo słabo. Wygrali z drużynami z Radomia, Kielc i Bielsko-Białej w pierwszej rundzie, w drugiej zaś z drużyną z Będzina i niespodziewanie, w ERGO ARENIE, z ekipą wicemistrzów z Gdańska. Uzyskane w fazie zasadniczej wyniki usytuowały AZS na 13.miejscu w tabeli. Mimo to, nowy system rozgrywek wciąż pozwalał im kontynuować grę o wysokie cele, w perspektywie pojawiała się nawet opcja gry o 5. miejsce. Niestety, dyspozycja częstochowian szybko rozwiała nadzieje na pozytywny wynik – już na pierwszym etapie rozgrywek play off przydarzyły się dwie dotkliwe porażki, kiedy to w dwumeczu z Kielcami po stronie AZS-u nie było nawet jednego wygranego seta. Zweryfikowało to natychmiastowo i brutalnie wszystkie nadzieje, pozostała gra o 13. miejsce. I tutaj dyspozycja podopiecznych Michała Bąkiewicza mogła rozczarować. Na własnym terenie ponieśli porażkę, 1:3. Co prawda w rewanżu udało się bez straty seta odrobić punkty, jednak w decydującym, złotym secie zwycięstwo świętowali zawodnicy z Bielsko-Białej. Tym samym AZS Częstochowa zakończył sezon PlusLigi na ostatnim miejscu. To najgorszy wynik od momentu awansu częstochowskiego klubu do najwyższej klasy rozgrywkowej, a więc sezonu 1986/87. Zespół, który przez lata rządził i dzielił, którego sukcesami można by obdzielić kilka teamów, zgasł.

Dobre czasy i zwycięstwo w Challenge Cup z obecnych zawodników pamiętają tylko Michał Kaczyński, Bartosz Janeczek i Adrian Stańczak. Po poprzednim sezonie z klubem pożegnało się aż 10 zawodników, na próżno więc szukać wspólnych punktów z obecnym zespołem. Kadrowe straty z pewnością były dotkliwe, AZS opuścili: Wojciech Kaźmierczak, Miłosz Hebda, Jakub Vesely, Michał Kozłowski, Jakub Bik, Bartosz Bednorz, Marcin Janusz, Kacper Piechocki czy ikona tamtejszej, ale i polskiej siatkówki – Dawid Murek. Spoglądając w większość metryk siatkarzy, którzy do AZS-u dołączyli, ciężko mówić o kadrowych wzmocnieniach. W Częstochowie pojawili się:

atakujący: Bartosz Janeczek, Patryk Napiórkowski
rozgrywający: Miguel Angel De Amo
środkowi: Artur Udrys, Jakub Macyra, Mateusz Przybyła
przyjmujący: Rafał Szymura, Maksim Khilko, Szymon Herman, Paweł Pietkiewicz
libero: Adrian Stańczak

Na początku grudnia pojawiły się informacje związane z transferem do drużyny francuskiego przyjmującego, Guillaume’a Samica, który w połowie sezonu został bez klubu. W połowie miesiąca Francuz już oficjalnie związał się z zespołem i okazał się mocnym wsparciem, zwłaszcza w przyjęciu. W tym samym czasie doszło do zmian na ławce trenerskiej. Po 4,5 roku w Częstochowie z funkcją trenera pożegnał się Marek Kardos, a zastąpił go – tuż po zakończeniu kariery zawodniczej – Michał Bąkiewicz. Pod jego wodzą, AZS triumfował dwukrotnie w fazie zasadniczej – w Gdańsku, gdzie bez straty seta wywalczył 3 punkty i na własnym boisku, po tie-breaku z Będzinem. Ostatnie zwycięstwo miało miejsce w ostatnim meczu tego sezonu, w Bielsko-Białej.

Forma częstochowian podczas rozgrywek (tak, jak w poprzednich latach) pozostawiała wiele do życzenia. Widać  to także w statystykach – na próżno szukać zawodników AZS-u w czołówkach indywidualnych rankingów. Wśród klasyfikacji zespołowych także nie ma rewelacji. Okazuje się także, że 17 spotkań kończyło się w trzech setach (w tym aż 12 porażek). Wnioskować można więc, że zespół był w słabej dyspozycji i niestety, przez przekrój całego sezonu nie wiele się zmieniało. Ciężko też o dobrą atmosferę i morale w drużynie, która przegrywa 80% swoich meczy. – Nasz zespół ma bardzo mało doświadczenia. Składa się głównie z młodych zawodników. Możemy zagrać bardzo dobrze, ale zdarza nam się także utrata koncentracji. Każdy z zawodników w zespole naprawdę jest w stanie zrobić wszystko, by by poprawić grę.– mówił Guillaume Samica, pozyskany lider zespołu. – Wiem, że kiedy zespół przegrywa, nie jest łatwo pracować na co dzień. Dla mnie liczy się każdy kolejny mecz. Nie zaglądamy do tabeli, nie zwracamy na to uwagi. Chcę tylko dobrze grać i wygrywać. Wszystkim innym zajmiemy się, gdy skończy się sezon. Póki co musimy skupić się na wyeliminowaniu błędów, musimy popełniać ich mniej, by grać na dobrym poziomie.

W tym sezonie wśród najlepiej punktujących zawodników królował bezapelacyjnie amerykański atakujący w barwach LOTOSU Trefla Gdańsk, Murphy Troy, na koncie którego ostatecznie zapisało się aż 568 punktów. Wśród zawodników AZS-u, z najlepszym wynikiem skończył Bartosz Janeczek, który uzbierał 352 pkt, a to daje mu 22. miejsce w tej klasyfikacji. Dalsze pozycje zajmują Michał Kaczyński (45. miejsce, 256pkt) i Artur Udrys (47. miejsce, 246pkt). Podobną sytuację mamy wśród najlepiej atakujących – prowadzi Troy (481pkt), Janeczek (308pkt) plasuje się na 18. pozycji. Artur Udrys zajmuje 20. miejsce wśród blokujących z wynikiem 52 bloków punktowych, a liderem w tym elemencie okazał się Dmytro Pashytskyy, rewelacja PlusLigi, z aż 116 blokami! Na rozegraniu przoduje świeżo upieczony mistrz Polski, Lukas Tichacek, zaś Miguel Angel De Amo zajął 12. miejsce. W polu zagrywki zawodników z Częstochowy znaleźć można dopiero w 5. dziesiątce – 41. miejsce i 20 punktowych zagrywek to wynik wspomnianego wcześniej De Amo. Jedynym pozytywnym aspektem w sezonowych statystykach okazuje się klasyfikacja przyjmujących, wśród których panuje Guillaume Samica – biorąc pod uwagę ilość rozegranych spotkań i setów, to naprawdę imponujący wynik.

Osłodą tej czary goryczy wydawać się mogą powołania, które otrzymało trzech zawodników częstochowskiego klubu. Trener Andrzej Kowal, który poprowadzi kadrę B, docenił przyjmującego Rafała Szymurę, atakującego Michała Kaczyńskiego i środkowego, Mariusza Marcyniaka. Zawodników tych będzie można oglądać w rozgrywkach Ligi Europejskiej i Igrzysk Europejskich.

Ciężki czas i decyzje czekają włodarzy klubu. Imponujące wyniki, siatkarskie tradycje, piękny, nowy obiekt i siatkówka na dobrym, stabilnym poziomie – tak powinien wyglądać klub w Częstochowie. Wiele klubów udowodniło, że nie da się w trakcie jednego sezonu zbudować zespołu od zera, że za grą na boisku stać musi odpowiedni sztab ludzi, którzy wiedzą, co robią a plany muszą być długoterminowe. Pozostaje liczyć na to, że wprowadzona zostanie długofalowa wizja siatkówki w Częstochowie, która pozwoli znów sięgnąć po najwyższe cele.