Wczoraj ONICO Warszawa pokonała w czterech setach GKS Katowice i odniosła kolejne ligowe zwycięstwo. – Spodziewaliśmy się, że to spotkanie nie będzie łatwe, dlatego bardzo się cieszę, że udało nam się wywieźć stąd trzy punkty – komentował MVP meczu. Francuski rozgrywający opowiedział także w rozmowie z naszym portalem m.in. o atmosferze w drużynie i swoim podejściu do Pucharu Polski.

Sonia Cieśla, s-w-o.pl: Kolejne zwycięstwo na waszym koncie. Co według Ciebie zadecydowało, że akurat wy cieszycie się z trzech punktów?

Antoine Brizard: Drugiego seta rozpoczęliśmy nieco agresywniej i zaczęliśmy cieszyć się grą. Pomogło nam to skupić się na poprawieniu różnych elementów, takich jak drugi kontakt po obronie itd. Po prostu udało nam się wrócić do prezentowania naszej siatkówki po tym pierwszym secie, którego przegraliśmy.

Spodziewaliście się zaciętego spotkania? Zespół z Katowic miał niedawno serię porażek i nie prezentował się w ostatnich kolejkach najlepiej.

Wiedzieliśmy o ich wynikach, trener powiedział nam w szatni. Ale tak naprawdę ciężko gra się z takimi zespołami, bo nie mają nic do stracenia. Zespół z Katowic dużo ryzykował na zagrywce i w pierwszym secie im się to opłaciło. Spodziewaliśmy się, że to spotkanie nie będzie łatwe, dlatego bardzo się cieszę, że udało nam się wywieźć stąd trzy punkty.

Wasza dobra dyspozycja w ostatnich tygodniach sprawiła, że w wielu meczach  jesteście stawiani w roli faworyta. Pojawiła się jakaś większa presja?

Myślę, że to właśnie jedna z naszych mocnych stron. Gramy bez większej presji od początku sezonu i to stawia nas w lepszej pozycji w meczach przeciwko zespołom z czołówki. Nieco inaczej wygląda to, kiedy gramy z drużynami z tych niższych miejsc w klasyfikacji. Nie zauważyłem, żeby wymagania wobec nas wzrosły. Tak naprawdę dla klubu z Warszawy to jest pierwszy sezon, kiedy zespół gra o wyższe cele. Myślę, że kibice są zadowoleni z naszej postawy w krajowych rozgrywkach. W polskiej lidze aktualnie sytuacja jest taka, że na pierwszym miejscu jest ZAKSA, a potem w tabeli jest jednak naprawdę ciasno.

Twój zespół zajął po pierwszej części sezonu trzecie miejsce i dodatkowo zakwalifikował się do turnieju finałowego Pucharu Polski we Wrocławiu. Takie były przedsezonowe założenia? Czy może zrobiliście coś ponad zakładane cele?

Oczywiście, że naszym celem było ugrać jak najwięcej. Chcieliśmy zagrać we Wrocławiu, ale wiedzieliśmy, że to może być bardzo trudne. Jesteśmy nowym zespołem i dodatkowo młodym, jeśli chodzi o wiek wielu zawodników. Na początku sezonu mieliśmy kilka ciężkich porażek – przegrywaliśmy z Gdańskiem, Szczecinem czy Będzinem… Później tak naprawdę nikt nie wiedział czy uda nam się zagrać w turnieju o Puchar Polski. Jestem naprawdę szczęśliwy, że nam się to udało i dodatkowo mamy sporo zwycięstw z rzędu i utrzymujemy poziom.

Jak Ci się układa współpraca z trenerem Antigą?

Myślę, że każdemu z naszej drużyny współpracuje się dobrze z naszym szkoleniowcem. Ufamy sobie nawzajem, trenujemy ciężko i mamy dobrą atmosferę na treningach. Jest to jakiś sposób na wygrywanie i jesteśmy zadowoleni.

Wydaje się, że jesteście dobrze zgraną drużyną. Co możesz powiedzieć o swoich kolegach i atmosferze panującej w drużynie?

Wielu z nas jest w podobnym wieku i nie ma wielkich siatkarskich gwiazd w naszej drużynie. Myślę, że to jest fajne, bo wszyscy mamy takie samo podejście do gry. Nawet jeśli ktoś nie występuje w pierwszej szóstce, to pracuje ciężko na treningach i jest częścią zespołu. Myślę, że dzięki temu co wymieniłem mamy naprawdę dobrą atmosferę.

W mediach społecznościowych często używacie hasła, że gracie tak jak tańczycie (We play like we dance). Powiesz mi, skąd to się wzięło?

W okresie przygotowawczym braliśmy udział w turnieju w okolicach Poznania (Memoriał Arkadiusza Gołasia – przyp.red.) i wyszliśmy pozwiedzać miasto, a przy okazji trochę się zrelaksować i potańczyć. Następnego dnia rozgrywaliśmy kolejny mecz i wygraliśmy to spotkanie, a także cały turniej. Dlatego właśnie mówimy, że gramy tak jak tańczymy. Chcemy pokazać w ten sposób, że staramy się grać bez presji. Myślę, że fanom się to podoba.

W półfinale Pucharu Polski zmierzycie się z PGE Skrą Bełchatów. Jak ocenisz tego rywala?

To bardzo dobra drużyna. Mają w swoich szeregach zawodników znanych w środowisku siatkarskim na całym świecie, a klub z Warszawy pierwszy raz bierze udział w Final Four Pucharu Polski. W tym przypadku to my jesteśmy drużyną, która nie ma nic do stracenia. Musimy czerpać przyjemność z gry i zagrać bez większych nerwów – tylko w taki sposób możemy coś ugrać. Na pewno nie będzie łatwo, ponieważ przeciwnik jest naprawdę ciężki. Zobaczymy jak ten mecz się potoczy, ale na pewno będziemy chcieli pokazać naszą najlepszą siatkówkę.

Dzisiejsza wygrana napawa optymizmem przed turniejem we Wrocławiu?

Myślę, że tak. Na pewno ważne było dla nas, żeby dzisiaj wygrać i podtrzymać dobrą passę przed tym półfinałem. Przekłada się to na pewno na lepszą atmosferę w zespole, więc dobrze, że zapisaliśmy na swoim koncie trzy punkty i nie ponieśliśmy porażki przed wyjazdem do Wrocławia.

Od samego początku sezonu trener stawia Cię w roli pierwszego rozgrywającego. Jak się z tym czujesz?

Cieszę się, że jestem pierwszym wyborem dla trenera. Tego tak naprawdę chciałem dla siebie w tym momencie – grać w pierwszej szóstce w dobrym zespole. Mam też dobre relacje z drugim rozgrywającym. Janek (Jan Firlej – przyp.red.) jest naprawdę dobrym kolegą i daje z siebie wszystko na treningach. Jestem zadowolony, że mam takiego zmiennika. Byłem w jego sytuacji w reprezentacji Francji, wiec wiem, że bycie tą drugą opcją na swojej pozycji nie jest łatwe dla zawodnika.

Kiedyś wspomniałeś, że podziwiałeś karierę zawodniczą Pawła Zagumnego. Teraz współpracujesz z nim w jednym klubie. Daje Ci jakieś wskazówki dotyczące gry na waszej pozycji?

Na początku bardzo mi pomagał. Dawał mi wskazówki wtedy, kiedy nasz pierwszy szkoleniowiec był jeszcze na turnieju z reprezentacją Kanady. Myślę, że czasami chciałby mi doradzić więcej, ale tego nie robi, bo nie jest trenerem. Stéphane Antiga przecież też może mnie wiele nauczyć. Myślę, że obdarzył mnie zaufaniem, a to na pewno dodaje mi pewności siebie.

Spędziłeś w Polsce już kilka miesięcy. Jak Ci się podoba nasz kraj?

Wszystko oceniam bardzo pozytywnie. Ludzie są życzliwi, a Warszawa to bardzo ciekawe miasto. Nie jest też bardzo zimno, co na pewno jest zaletą (śmiech). Ale wcześnie robi się ciemno, więc jest to dla mnie różnica. Jestem tutaj szczęśliwy. Oczywiście, że tęsknię za Francją – to w końcu moja ojczyzna. Dobre dla mnie jest też na pewno to, że z Warszawy jest łatwo dostać się do Paryża. To tylko 2,5 godziny lotu. Dlatego też już dwa razy od początku sezonu odwiedziłem rodzinę.

Po pierwszej fazie rozgrywek jesteś już w stanie ocenić, czy Warszawa była dla Ciebie dobrym wyborem, jeśli chodzi o Twoją karierę?

Tak. Był to dla mnie tak naprawdę najlepszy wybór, jakiego mogłem dokonać. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze. Wiedziałem, że gra w Polsce będzie dla mnie korzystna, ale nie spodziewałem się czegoś takiego. Czuje się tutaj bardzo dobrze i na pewno wiele się nauczę.

Kiedy ostatnio rozmawialiśmy to zadeklarowałeś chęć nauki języka polskiego. Jak Ci idzie?

(śmiech) To jest naprawdę ciężkie! Wszystko jest inne niż w moim języku. Może jeśli spędzę w Polsce więcej czasu to będę również więcej rozumiał. Na pewno jest lepiej niż na samym początku, ale nie jest mi łatwo. Na razie wolę nic nie próbować mówić po polsku.

Śledzisz co dzieje się w lidze francuskiej? Twój poprzedni zespół (Spacer’s Toulouse – przyp.red.) nie prezentuje się dobrze…

Tak, oglądam rozgrywki Ligue AM. Niestety nie jest im łatwo. Nastąpiła zmiana na stanowisku trenera i sam zespół trochę się zmienił. Brakuje im także środków finansowych, więc tego sezonu na pewno nie zaliczą do udanych. Życzę im dobrze i mam nadzieję, że uda jeszcze im się kilka meczów wygrać w tym sezonie.

rozmawiała Sonia Cieśla