Mecz pomiędzy LOTOSEM Trefl Gdańsk a drużyną z Będzina zakończył fazę zasadniczą w tym sezonie PlusLigi. Wynik tego spotkania nie miał jednak wpływu na kształt tabeli.

Będzinianie do Gdańska przyjechali prosto z Bydoszczy. W meczu z Łuczniczką nie pokazali się z dobrej strony i przegrali w trzech setach z Łuczniczką. – Grając mecz z taką drużyną jak LOTOS trzeba zagrać prawie perfekcyjnie, nam się to nie udało. W wielu elementach nasza gra kulała. Było jednak widać walkę. Musimy przełknąć gorycz porażki i tego, że wylądowaliśmy na ostatnim miejscu po fazie zasadniczej. Musimy się z tym zmierzyć i teraz powalczyć z Effectorem Kielce, żeby opuścić to ostatnie miejsce w tabeli. – powiedział po meczu Mariusz Gaca, kapitan MKS-u.

W zupełnie odmiennych nastrojach był kapitan żółto-czarnych. Wprawdzie wynik ostatniego meczu fazy zasadniczej niczego już zmienić nie mógł, to gdańszczanie chcieli wygrać spotkanie, żeby zapomnieć o porażce z Resovią.  – Nadszedł czas pierwszych podsumowań. Runda zasadnicza się skończyła. Za nami bardzo ciężki okres, bardzo dużo meczów o stawkę. Cieszymy się, że zameldowaliśmy się w najlepszej czwórce. Potwierdziliśmy tym samym, że grając tym samym składem, gramy znów o najwyższe cele, o medal i możliwość gry w Lidze Mistrzów. Przypomnę, że zmieniła się formuła tych rozgrywek i trzecie miejsce może nam gwarantować miejsce w eliminacjach. Jest więc o co walczyć. Najważniejszy moment sezonu przed nami. Mamy trochę czasu, żeby odpocząć i spokojnie potrenować. Wszystkie działa wystawiamy na Bełchatów. – komentował Bartosz Gawryszewski.

Mimo porażki, trener gości był zadowolony z postawy swoich podopiecznych – Przystąpiliśmy do tego meczu, mając w pamięci jeszcze wysoką porażkę w Bydgoszczy, gdzie zagraliśmy słabe spotkanie. Dzisiaj walczyliśmy, nie poddawaliśmy się. Moja drużyna włożyła w ten mecz dużo serca. Gdańszczanie byli bardziej konsekwentni w pewnym elementach gry. Z naszej strony drugi set wyglądał dobrze, w trzecim posypała nam się gra a w czwartym znów pokazaliśmy się z dobrej strony. Przeciwko takiej drużynie, jak LOTOS, trzeba na pewno zagrać dużo równiej, żeby móc z nią rywalizować. Jeśli miałbym porównać naszą grę do pierwszego meczu z Treflem, to teraz widać znaczną poprawę. Udoskonaliliśmy wiele elementów, gramy zdecydowanie lepiej. Zdajemy sobie sprawę z naszych ograniczeń, ale potrafimy sobie już z nimi radzić. – podsumował Stelio De Rocco.

Poprawę w grze rywali zauważył również włoski trener LOTOSU – Muszę zgodzić się z trenerem MKS-u, jego zespół zdecydowanie lepiej prezentuje się w drugiej części sezonu. Zwycięstwo z Będzinem było dla nas niezwykle istotne. To było ostatnie spotkanie w rundzie zasadniczej. W meczu o brąz spotkamy się z PGE Skrą Bełchatów. – komentował Andrea Anastasi. Szkoleniowiec gdańszczan odniósł się również do sytuacji, jaka panuje w ekipie najbliższych rywali w walce o brązowy medal. – Skra w tym sezonie ma problemy wewnątrz drużyny. Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają i być może to właśnie zadecydowało o tym, że nie zagrają w finale. Od początku spotkanie z BBTS-em nie układało się po myśli bełchatowian, przegrali oni seta i przez to zmierzą się z nami o brąz. Moim zdaniem, formuła w końcowej części sezonu jest zła. Swojej opinii nie zmienię. ZAKSA grała tylko w PlusLidze i rozegrała 26 spotkań. Dzięki temu zawodnicy mieli czas na odpoczynek, regenerację i spokojne przygotowanie się do kolejnych pojedynków. Resovia, która zajęła drugie miejsce po fazie zasadniczej również rozegrała mniej spotkań, bo jako organizator Final Four Ligi Mistrzów, nie grali w play-offach. Natomiast my i Bełchatów musieliśmy podróżować po całej Europie. Teraz zmierzymy się w walce o brązowy medal. Dodatkowo, mogę tylko powiedzieć, że Skra wygrała więcej spotkań niż Rzeszów, a to podopieczni Andrzeja Kowala jednak zagrają o złoto (PGE Skra Bełchatów wygrała 21 spotkań, a Asseco Resovia Rzeszów 18 – przyp. red.) – mówił zdziwiony. Po czym dodał  – Jestem dumny z mojej drużyny! W rozmowach z zawodnikami i sztabem ciągle powtarzam, żeby byli dumni z tego, co razem osiągnęliśmy w tym sezonie. My zagraliśmy 37 spotkań w tym sezonie, a ZAKSA 26. Bycie w czwórce było naszym celem, jaki założyliśmy sobie przed startem rozgrywek. To udało nam się zrealizować. Skra to wielka drużyna z fantastycznymi zawodnikami i bogatą historią. Na pewno końcówka sezonu będzie niezwykle fascynująca. Jeszcze raz jednak chcę powtórzyć, że ten system jest zły.  – zakończył swoją wypowiedź charyzmatyczny trener nadmorskiej ekipy.

inf. własna