Wczoraj w TAURON Arenie w Krakowie rozpoczął się XVIII Memoriał Huberta Jerzego Wagnera. W pierwszym meczu walczyły drużyny Azerbejdżanu i Egiptu, a w drugim spotkaniu reprezentacja Polski zmierzyła się z Norwegią.

XVIII Memoriał Huberta Jerzego Wagnera jest ostatnim sprawdzianem Biało-czerwonych przed wylotem do Tokio na Igrzyska Olimpijskie. Chociaż rywale, biorący udział w tegorocznym turnieju, to nie jest światowa czołówka, zawodnicy podkreślają, że najważniejsze jest podtrzymanie rytmu meczowego i to, że po tak długiej przerwie mogą w końcu zagrać przed własną publicznością i poczuć się jak dawniej, kiedy wypełnione po brzegi trybuny były czymś normalnym. – Mamy jasno postawione cele, przed nami Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Tam dopiero rozpocznie się prawdziwe granie. Cieszymy się z powrotu kibiców na trybuny, czujemy ich ogromne wsparcie. Może hala nie jest wypełniona po brzegi, ale w końcu możemy znów poczuć się jak dawniej, to jest dla nas bardzo ważne – tak opisywał pierwsze wrażenia po meczu z Norwegami Aleksander Śliwka, przyjmujący Biało-czerwonych.

Polacy w pierwszym meczu XVIII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera pokonali bez starty Norwegię. Różnica klas była widoczna gołym okiem, a w naszej reprezentacji drzemią jeszcze niespożyte pokłady siły i energii. – Memoriał Wagnera od lat jest ostatnim testem przed wielką imprezą. W tym roku, tak się złożyło, że przed samymi Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio. Tym razem możemy go potraktować jako formę treningu i sprawdzenia się przed wylotem, a także złapania rytmu meczowego, choć tego nam raczej nie brakuje (Polacy na przełomie maja i czerwca brali udział w Lidze Narodów, gdzie zajęli drugie miejsce – przyp. red.). Zrobimy wszystko, żeby jak najlepiej wypaść w Japonii – powiedział Aleksander Śliwka.

W czwartek organizatorzy XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio wraz z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim poinformowali, że w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego w Japonii i stale rosnącej liczbie zachorowań na koronawirusa Igrzyska Olimpijskie odbędą się bez udziału kibiców. – Mamy tak ważny turniej przed sobą, że niezależnie, co będzie trzeba zrobić, to zrobimy. Dostosujemy się do warunków panujących w Japonii. Oczywiście żałujemy, że nie będzie kibiców na trybunach, bo wtedy jest pusto i głucho, brakuje wsparcia płynącego od publiczności. Tak samo było w Rimini, więc już zdążyliśmy się nieco z tym oswoić. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby grać jak najlepiej i wygrywać – zakończył przyjmujący Biało-Czerwonych.

z Krakowa Emilia Kotarska