MKS Ślepsk Malow Suwałki to beniaminek, który przebojem przedziera się przez kolejne przystanki w PlusLidze. Podopieczni Andrzeja Kowala raz po raz zachwycają swoją grą, pokonując wyżej notowanych rywali. W środę zdominowali ekipę Trefla Gdańsk, a już dzisiaj zmierzą się z BKS-em Visłą Bydgoszcz. O chemii w drużynie, postawie zawodników i wspaniałych kibiców rozmawialiśmy w ERGO ARENIE z Adrianem Stańczakiem, libero suwalskiego zespołu.

Emilia Kotarska: Gratuluję zwycięstwa z Treflem Gdańsk. Można powiedzieć, że rozmontowaliście ekipę gdańskich lwów. Jeśli spojrzymy na małe punkty i wyniki w poszczególnych setach, to nasuwa się stwierdzenie, że podopieczni Michała Winiarskiego rozegrali najgorszy mecz w sezonie.

Adrian Stańczak: Dziękuję za gratulacje. Przede wszystkim cieszymy się z własnej postawy, w kolejnym meczu pokazaliśmy, że potrafimy utrzymać wysoki poziom gry. Na pewno przed spotkaniem inaczej wyobrażaliśmy sobie spotkaniem z Treflem Gdańsk, jesteśmy zadowoleni z tej wygranej, tak jak z każdej innej. Nie mamy zbyt wiele czasu na radość, bo przed nami trudne spotkanie ligowe z BKS-em Visłą Bydgoszcz. Sezon wciąż trwa, my cieszymy się z własnej gry i z tego, jakie osiągamy wyniki.

Co było kluczem do zwycięstwa z Treflem Gdańsk? Zagrywka czy jakiś inny element, na który należy zwrócić szczególną uwagę?

Myślę, że wygraliśmy zespołowością. Każdy z nas wiedział, co ma robić na parkiecie. Wchodząc na boisku, dawał z siebie 100% i pokazywał najwyższą dyspozycję. Nasza postawa cieszy, ponieważ po to wylewamy siódme poty na treningu, żeby później na meczu to przynosiło odpowiedni skutek.

Odczuwacie dodatkową presję ze względu na ogromny ścisk w tabeli? Tak naprawdę od piątego do – nawet – jedenastego  miejsca różnice są niewielkie i wszystko rozgrywać się będzie do ostatniej kolejki PlusLigi.

Jest to bardzo ciekawa sytuacja, ponieważ do samego końca trzeba walczyć o punkty, bo właściwie każdy może wskoczyć do fazy play-off. Taki obrót sprawy jest dodatkowym bodźcem motywacyjnym do treningu. Każdy chce wygrywać jak najwięcej spotkań i osiągać jak najlepsze rezultaty. Jako beniaminek w tym sezonie na pewno nie spuszczamy głów. Pokazujemy, że potrafimy grać w siatkówkę. Mam nadzieję, że dobre wyniki podtrzymamy do samego końca i sprawimy jeszcze jakieś niespodzianki.

Powszechnie panuje stwierdzenie, że beniaminek musi płacić tzw. frycowe. W Waszym przypadku te słowa w ogóle się nie sprawdziły, a wręcz przeciwnie, to Wy – jako nowa drużyna w PlusLidze – dajecie solidne lekcje przeciwnikom, grającym już od paru ładnych lat w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Od samego początku staramy się grać pozytywną i radosną siatkówkę. To jest dla nas bardzo ważne. Staramy się nie zwracać uwagi na negatywne rzeczy, za każdym razem z podniesioną głową walczymy o każdą piłkę. Cieszy to, że nie przegrywamy w szatni meczów, to byłoby najgorsze co może zrobić profesjonalny zawodnik. My chcemy walczyć i oddawać serce dla drużyny.

Przed Wami bardzo trudne spotkania – po drugiej stronie boiska czekać będzie BKS Visła Bydgoszcz, MKS Będzin i GKS Katowice. Pierwsza drużyna po sezonie na pewno spadnie z PlusLigi, ale zawodnicy do końca walczą o honor i jak najwyższą zdobycz punktową.

Bydgoszczanie mają swoje problemy, ale na pewno będą chcieli powalczyć jeszcze o jak najlepszy wynik. My natomiast skupiamy się na tym, co możemy poprawić we własnej grze, dlatego też do tego meczu podejdziemy tak samo jak do poprzednich, w 100% skoncentrowani na tym, co czeka nas na boisku.

Jak grało się w ERGO ARENIE? Wasza hala znacznie różni się od tej na granicy Gdańska i Sopotu. Mimo znacznej odległości dopisali Wam też kibice. Słyszeliście ich doping?

Nasi kibice są naszym siódmym zawodnikiem na boisku, wspierają nas wszędzie, gdzie tylko mogą pojechać, za co im serdecznie całą drużyną dziękujemy. Myślę, że to jest dodatkowy plus i kolejny motywator do treningów, bo atmosfera jest genialna. Możemy życzyć sobie tego, żeby utrzymała się na przyszłe sezony.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

w ERGO ARENIE rozmawiała Emilia Kotarska