„Abecadło z pieca spadło” pisał Julian Tuwim. U nas abecadło na parkiet PlusLigi spadło! Zapraszamy więc do zabawy! 

Sezon 2014/2015 obfitował w wiele emocji i zwrotów akcji. Razem z nami mieliście okazję wybrać się w podróż po wszystkich miastach siatkarskiej ekstraklasy. Teraz w nieco inny sposób, raz jeszcze przyjrzymy się podsumowaniu PlusLigi. Przeanalizujemy to, co działo się na parkiecie, ale nie tylko…

A więc zaczynamy!

A – Asseco Resovia Rzeszów

„A” to pierwsza litera w naszym alfabecie. W języku polskim przejawia się niemalże w każdym słowie. Biorąc pod uwagę ważność tej samogłoski, plusligowy alfabet wypada zacząć od Mistrza Polski sezonu 2014/2015. Asseco Resovia Rzeszów na tron powróciła po roku przerwy. W fazie zasadniczej zajęła pierwsze miejsce (wygrywając 22 spotkania i przegrywając zaledwie 4!), a w play-offach nie miała sobie równych – wygrała wszystkie spotkania. Sezon dla podopiecznych Andrzeja Kowala był niezwykle udany, dotarli oni do Final Four Ligi Mistrzów, gdzie statecznie zajęli drugie miejsce, przegrywając w finale z Zenitem Kazań. To samo miejsce odnotowali również w Pucharze Polski, wówczas ulegli gdańszczanom. Nie da się jednak ukryć, że to Resovia w tym sezonie zasłużyła na berło i koronę PlusLigi. Krytykowany od lat system budowania szerokiego równego składu, przyniósł oczekiwane efekty.

B – Beniaminki

W tym sezonie liga powiększyła się o dwa zespoły. Do grona najlepszych ekip w Polsce dołączyły dwa beniaminki, KS Cuprum Lubin i MKS Banimex Będzin. O ile ten pierwszy doskonale radził sobie w rozgrywkach, o tyle ten drugi grał przysłowiowe „ogony”. Będzinianie w fazie zasadniczej zdobyli zaledwie 16 punktów (notując 4 wygrane i 22 przegrane), ale sprawili miłą niespodziankę swoim kibicom, kiedy to niespodziewanie wygrali w czterech setach z – jeszcze wtedy aktualnym – Mistrzem Polski, na jego własnym terenie. Ostatecznie, dzięki nowej formule play-offów, z ostatniej drużyny PlusLigi awansowali na 11. lokatę i wyprzedzili tym samym Effector Kielce, BBTS Bielsko-Biała i AZS Częstochowa. Z kolei lubianie, utracili swoją bardzo dobrą piątą pozycję po fazie zasadniczej i zajęli 7. miejsce.

C – Cudotwórca

Niewątpliwie, największym cudotwórcą tego sezonu jest Andrea Anastasi. Ten dobrze znany, wszystkim polskim kibicom, szkoleniowiec, podjął się nie lada wyzwania. Podpisał kontrakt z LOTOSEM Trefl Gdańsk, drużyną, która od zamknięcia ligi nie potrafiła podjąć walki z najlepszymi. W tym momencie można by powiedzieć, że Anastasi to szaleniec. Jednak jak to mówią, w każdym szaleństwie jest metoda. Włoch stworzył nad morzem drużynę z charakterem i ogromną siłą walki. Dzięki autorytetowi i zaufaniu, jakie miał od siatkarzy, mógł wycisnąć z nich to, co najlepsze. Efekt, jaki osiągnął, przerósł wszelkie oczekiwania. Z dziesiątej drużyny poprzedniego sezonu stworzył drużynę na miarę srebrnego medalu Mistrzostw Polski i zdobywcy Pucharu Polski. W trzech słowach: cud na morzem!

D – Duff’owski Justin

Zagraniczni zawodnicy, przychodząc do naszej ligi, często za jeden z powodów podjęcia takiej decyzji podają, chęć przeżycia niesamowitych chwil z najlepszymi kibicami. Ich otwartość sprawia, że szybko wchodzą w reakcje z ludźmi. O krok do przodu wyszedł Justin Duff, który tak zakochał się w naszym kraju, że żartobliwie mówił o sobie „Duffowski”. Środkowy Transferu Bydgoszcz w minionym sezonie znalazł się w gronie dziesięciu najlepszych blokujących. Z 70 punktowymi blokami na swoim koncie zajął siódmą lokatę, tuż za Pashytskyym, Nowakowskim, Gawryszewskim, Hainem, Grzybem i Plińskim.

E – EKG

Niejeden kibic może zapytać się o to, dlaczego w siatkarskim alfabecie znalazło się słowo: „EKG”. Otóż, odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Od zawsze sport kojarzy się z licznymi emocjami, a za emocje odpowiada serce. W kontekście śledzenia i przeżywania meczów swojej ukochanej drużyny często używa się też określenia „zawału serca”, a EKG (elektrokardiografia) to przecież  zabieg diagnostyczny wykorzystywany w medycynie przede wszystkim w celu rozpoznawania chorób serca.

F – Frekwencja

W sezonie 2014/2015 rozegrano łącznie 238 spotkań. Najwięcej kibiców zgromadziły pojedynki LOTOSU Trefla Gdańsk. Każdy domowy mecz żółto-czarnych śledziło średnio pięć tysięcy kibiców (za sport.trefl.com), co jest najlepszym rezultatem w PlusLidze. Najlepszy wynik miał miejsce podczas spotkania podopiecznych Andrei Anastasiego z PGE Skrą Bełchatów. To starcie przyciągnęło do ERGO ARENY 10 653 kibiców i zostało uznane jako rekord frekwencji na meczu klubowym na Pomorzu. A jeśli chodzi o rekord w historii nie tylko polskiej, ale i europejskiej siatkówki na ligowym meczu, to taki padł, w Atlas Arenie w Łodzi, podczas meczu obrońcy tytułu z Asseco Resovią Rzeszów. Na trybunach zasiadło wówczas ponad 12 tysięcy kibiców! (za skra.pl)

G – Gruszka

Piotr Gruszka to ikona polskiej siatkówki. W reprezentacji występował w latach 1995 – 2011 i jest rekordzistą pod względem liczby meczów rozegranych w kadrze. Na swoim koncie ma srebrny medal mistrzostw świata w 2006 roku, złoto (2009) i brąz mistrzostw Europy (2011), brąz Ligi Światowej (2001), Mistrzostwo Europy juniorów (1996) i mistrzostwo świata juniorów (1997). Był trzykrotnym uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich (1996, 2004, 2008). Został wybrany MVP mistrzostw Europy 2009 rozgrywanych w Turcji. Po zakończeniu kariery Gruszka zdecydował się na fach trenerski. Jako szkoleniowiec zadebiutował w drużynie BBTS-u Bielsko-Biała. Sezon w wykonaniu tego klubu nie należał jednak do udanych. Zespół ostatecznie zajął trzynastą pozycję… Ale jak to mówią, pierwsze koty za płoty. Doświadczenie, umiejętności i zaufanie, jakim darzą zawodnicy Gruszkę, na pewno zaprocentuje w przyszłości.

H – Heroizm

Walka o brąz PlusLigi w tym sezonie rozstrzygała się między PGE Skrą Bełchatów a Jastrzębskim Węglem. Podopieczni Falasci prowadzili już nawet 2:0 w rywalizacji i brakowało im postawienia przysłowiowej kropki nad „i”. Kiedy wydawało się, że rozdanie medali nastąpi w trzecim starciu, jastrzębianie, przyparci do ściany, zdołali wygrać jeden mecz, a potem kolejny. Remis stał się faktem. Postawę JW można nazwać heroiczną walką, dlatego że nie poddali się wówczas, kiedy już byli bliscy ostatecznej klęski. Mimo przegranej w piątym meczu, temu zespołowi należą się ogromne brawa za walkę do samego końca!

I – Inauguracja

Oficjalna inauguracja sezonu miała miejsce dokładnie 3. października 2014 roku o godz. 18.30. W częstochowskiej hali AZS zmierzył się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Mecz trwał 1 h 19 minut i zakończył się wygraną gości w zaledwie trzech setach. MVP spotkania wybrano Pawła Zatorskiego. Według oficjalnych statystyk na trybunach zasiadło wówczas 3 000 kibiców.

J – Jedenaście

Jedenaście – tyle w swoim dorobku medali w PlusLidze ma PGE Skra Bełchatów – osiem złotych (2005, 2006, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011, 2014), jeden srebrny (2012) i dwa brązowe (2002, 2015). Ten sezon nie był łaskawy dla tego zespołu, bowiem Skrze nie udało obronić się Mistrzostwa Polski. W półfinale podopieczni Falasci przegrali z czarnym koniem tegorocznych rozgrywek, LOTOSEM Trefl. Wyższość gdańszczan musieli też uznać w półfinale Pucharu Polski. Natomiast w Lidze Mistrzów po przegranym bratobójczym pojedynku z Resovią, bełchatowianom przyszło mierzyć się z drużyną z Berlina o brąz Ligi Mistrzów. Niestety, i w tym przypadku Skrze powinęła się noga. Na osłodę została im walka o brąz w PlusLidze. Gdy wydawało się, że rywalizację z Jastrzębskim Węglem zakończą w trzech meczach, nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Zawodnicy Roberto Piazzy poderwali się ostatkami sił do walki i doprowadzili do remisu. Na szczęśliwego zwycięzcę przyszło więc kibicom czekać aż do piątego meczu. W Hali „Energia” lepsi okazali się jednak gospodarze i to oni cieszyli się z podium.

K x 3 – Koniec Kariery Kadziewicza

Sylwetki Łukasza Kadziewicza nie trzeba nikomu przedstawiać. Ten zawodnik na stałe wpisał się w historię polskiej siatkówki, nie tylko ze względu na srebrny medal mistrzostw świata, zdobyty w 2006 roku, ale również ze względu na kwiecisty język i nerwowy charakter. W tym sezonie Kadziewicz rozegrał tylko 25 spotkań, ponieważ przez znaczą część rozgrywek borykał się z kontuzjami i oglądał poczynania swoich kolegów zza band. Po zakończeniu rozgrywek zdecydował się na zawieszenie butów na sznurku. Na szczęście, nie podjął decyzji o całkowitym rozbracie z siatkówką. Wprawdzie Kadziewicza, nie zobaczymy już na boisku, ale spotkamy go zapewne przy okazji różnych imprez sportowych, ponieważ Łukasz wraz ze stacją Polsat Sport zdecydował się na reaktywację „Kadziu Projekt”. Dzięki niemu będziemy mieć okazję, by poznać siatkówkę z trochę innej perspektywy. Jedno jest pewne, będzie ciekawie! Można by w tym miejscu nawet zaśpiewać z zespołem Piersi: „Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo!”

L – LOTOS Trefl Gdańsk

Team znad morza to bezwzględnie „czarny koń” tegorocznych rozgrywek. Drużyna, która powstała niczym Feniks z popiołów sezonu 2013/2014. W fazie zasadniczej stanęła na ostatnim stopniu podium, mając na swoim koncie 54 punkty (19 zwycięstw i 7 porażek). W ćwierćfinale dwukrotnie pokonała Transfer Bydgoszcz i tym samym trafiła do półfinału, gdzie przyszło jej się mierzyć z PGE Skrą Bełchatów. Niewielu było wówczas wierzących w możliwość trzykrotnego pokonania zespołu Falasci, ale gdańszczanie pod batutą Anastasiego ani myśleli zatrzymać się w połowie drogi do finału. Tym samym, niemożliwe stało się możliwe i to oni walczyli z Asseco Resovią Rzeszów o koronę PlusLigi. Mimo przegranego finału, LOTOS Trefl Gdańsk zasłużył na owacje na stojąco. Srebrny medal Mistrzostw Polski i zdobycie Pucharu Polski to nie lada wyczyn!

Ł – Łomacz

Po trzech latach spędzonych w Gdańsku, Grzegorz Łomacz zmienił barwy klubowe. Znad morza przeniósł się do Lubina, by dołączyć do drużyny Gheorge’a Cretu. Wśród plusligowych rozgrywających Łomacz zajmuje 10. lokatę (42,96% skuteczności rozegrania). Z perspektywy sezonu można śmiało powiedzieć, że ten siatkarz podjął dobrą decyzję. Jego poczynania zostały dostrzeżone przez trenera reprezentacji Polski, Stephana Antigę, który powołał go do szerokiej kadry na Ligę Światową 2015, obok Fabiana Drzyzgi, Michała Kędzierskiego i Grzegorza Pająka.

Kolejna dawka plusligowego alfabetu już jutro o tej samej porze. Spotykamy się więc o godz. 20.00 na s-w-o.pl! Gorąco Was zapraszamy!