LOTOS Trefl Gdańsk w znakomitym stylu pokonał wczoraj PGE Skrę Bełchatów. O rozmiarach zwycięstwa, problemach zdrowotnych w okresie przeziębień i zbliżającym się meczu z Zenitem Kazań w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów rozmawialiśmy z Wojciechem Grzybem, MVP sobotniego spotkania.

Emilia Kotarska: Przed meczem jedno tylko było pewne – to, że zwyciężą żółto-czarne barwy. Nie wiadomo było tylko, czy te z Bełchatowa, czy te z Gdańska. Pogratulować Wam można pięknego zwycięstwa. Dzisiaj Skra była bez szans…

Wojciech Grzyb: Skra to wielka drużyna, która kilka dni temu wygrała Puchar Polski. Dlatego bardzo cieszy mnie to, że udało nam się z nimi wygrać. Odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, które otwiera nam drogę w górę tabeli. Przy tym systemie, gdzie nie ma play-offów, jeśli dzisiaj ponieślibyśmy porażkę, to mielibyśmy jedynie minimalne szanse na finał. Teraz utrzymaliśmy te szanse. Nie wiadomo jednak, czy uda nam się dotrzeć do finału, ale dzięki temu zwycięstwu dostaliśmy taką szansę. To nas bardzo cieszy.

Karol Kłos powiedział po tym meczu, że dzięki Waszemu zwycięstwu tak naprawdę już przeskoczyliście ich w tabeli, bo nie wierzy w to, że nie wygracie z BBTS-em za trzy punkty (zaległy mecz w ramach 14. kolejki LOTOS Trefl Gdańsk – BBTS Bielsko-Biała rozegrany zostanie dopiero 18.03 –  przyp. red.)

Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, dlatego też chcieliśmy zagrać dobre spotkanie. Wiemy, że Skra to wspaniała drużyna, ale przecież każda drużyna, nawet ta najlepsza, gdy postawi się jej trudne warunki, może zagrać słabsze spotkanie. My chcieliśmy to osiągnąć. Rzeczywiście, może rozmiar zwycięstwa w poszczególnych setach jest zaskakujący, sami się tego nie spodziewaliśmy.

Skra walczyła dzisiaj nie tylko z Wami, ale również z własnymi słabościami. Nie da się ukryć, że drużyna z Bełchatowa ma problemy zdrowotne, ale w tym sezonie to chyba nie ma zespołu, który ominęłyby takie kłopoty. Zaskakuje więc fakt, że Bełchatów po tak dobrych ostatnich meczach, gdzie zdobył Puchar Polski, czy wygrał na wyjeździe z Resovią, dzisiaj zaprezentował się po prostu słabo…

Myślę, że dzisiaj bełchatowianom przeszkodziliśmy trochę i zagrywką, i obroną, i blokiem, i kontratakiem. Skra jest taką drużyną, która napędza się spektakularnymi akcjami. Grają szybko i widowiskowo. Kiedy tego im brakuje, to wydaje mi się, że gubią swój rytm. Nam dzisiaj udało się to wykorzystać. Na pewno, mają swoje problemy. W minionym tygodniu zagrali niesamowitą ilość setów, ale to też jest – być może – cena za Puchar Polski. Nie jest łatwo utrzymać się w tak dobrym zdrowiu, grając non stop i jeżdżąc tyle km po kraju, zwłaszcza w tym okresie przeziębień. U nas też były mniejsze i większe przeziębienia oraz kontuzje. Na pewno ten okres przeziębień nie ominął żadnej drużyny.

W Waszej grze dzisiaj rzucała się w oczy dobra zagrywka, która z kolei powodowała przewagę w bloku. Czy te elementy były dzisiaj decydujące?

To na pewno też! Ważne jest to, kiedy zdobywa się cenne punkty blokiem lub zagrywką, bo efekty tego widać w krótkim wymiarze czasu. My dzisiaj na pewno zdobywaliśmy ważne punkty po obronach, i tym samym wybijaliśmy rywali z rytmu. Kiedy wszystko robi się dobrze, a jednak piłka lekko zaczepia blok, z tyłu jest obrona i potem skończony niemożliwy atak, i to drużyna przeciwna zdobywa punkt, to może podłamać skrzydła. Nam udawało się zdobywać punkty w sytuacjach, wydawałoby się już niemożliwych. Moim zdaniem, to było decydujące w tym spotkaniu.

Wszyscy trwamy jeszcze w euforii po zwycięstwie ze Skrą, ale gdzieś z tyłu głowy pojawia się już myśl o kolejnym meczu. Tym razem po przeciwnej stronie siatki stanie wielki Zenit Kazań, zdobywca Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu. Z głośników dzisiaj rozbrzmiewała już „Kalinka”. To było delikatne wprowadzenie w temat rosyjskiej siatkówki?

Losowanie nie było dla nas łaskawe. Od razu zderzymy się z najmocniejszą ekipą ubiegłej edycji Ligi Mistrzów. Cóż. Mam nadzieję, że przyjdzie dużo kibiców, a my pokażemy się z dobrej strony. Tutaj na pewno nikt nie będzie obiecywał, że wygramy, bo myślę, że ciężko w takim momencie o takie deklaracje. Mogę jednak obiecać, że będziemy walczyć i postaramy się wysoko postawić poprzeczkę, żeby Rosjanie się trochę podenerwowali. Na to nas na pewno stać! Fajnie byłoby wygrać jednego seta i zobaczyć ich miny i to jak sytuacja mogłaby rozwinąć się dalej.

w ERGO ARENIE rozmawiała Emilia Kotarska