Trefl Gdańsk w ramach szóstej kolejki PlusLigi pokonał w trzech setach drużynę MKS-u Będzin. O przebiegu spotkania w ERGO ARENIE, osiemnastym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej i zbliżającym się spotkaniu z Asseco Resovią Rzeszów rozmawialiśmy z Wojciechem Grzybem, który zdobył w meczu 11 punktów (4 blokiem) i zanotował 70% skuteczności w ataku.

Emilia Kotarska: Gratuluję zwycięstwa za trzy punkty. Mimo wygranej w trzech setach, nie można powiedzieć, że był to łatwy mecz. MKS Będzin postawił trudne warunki na boisku…

Wojciech Grzyb: Zdecydowanie, mecz nie należał do najłatwiejszych. Nie tak dawno przegraliśmy tutaj z Katowicami, mimo wcale nie najgorszej postawy. Nie chcieliśmy więc, żeby taka sytuacja się powtórzyła ponownie. Staraliśmy się walczyć od pierwszej piłki. Niestety, spotkanie zaczęliśmy od czterech punktów straty, w nasze szeregi zaczęła wkradać się niepewność. Im dalej jednak toczył się mecz, tym już było lepiej. Wracaliśmy na właściwe tory. Udało się postawić punktowy blok, wybronić kilka piłek. Znakomitą akcją zakończyliśmy tego pierwszego seta, Oli (Maciej Olenderek – przyp. red.) obronił atak po prostej Araujo i piękna kontra zakończyła tę partię.

Od niedawna trenujecie w pełnym składzie, bowiem do drużyny dołączyli dopiero powracający z sezonu reprezentacyjnego TJ Sanders, Daniel McDonnell i Brad Gunter. Jak układa się współpraca z nowym rozgrywającym?

Współpraca układa się naprawdę dobrze. TJ jest fantastycznym chłopakiem, fajnie jest przebywać w jego towarzystwie, nie tylko na treningu. Jeżeli chodzi o sprawę techniczną, to zdziwiłbym się, gdyby od pierwszego treningu wszystko było idealnie. Szczerze mówiąc, na treningach wygląda to wszystko obiecująco, a na meczach jeszcze czasami czegoś nam brakuje. Oczywiście, mówię tutaj ze swojego punktu widzenia. Wiem, że stać mnie na więcej. Dzisiaj też mogłem bardziej pomóc drużynie, ale nie wszystko mi wychodziło. Jednak czas spędzony na treningach działa na naszą korzyść, będzie na pewno coraz lepiej. Jestem zadowolony z tego, w jakim kierunku zmierza nasza współpraca.

Sezon 2017/2018 będzie Twoim osiemnastym sezonem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Można powiedzieć, że im jesteś starszy, tym jesteś lepszy – niczym wino. Osiągnąłeś już pełnoletniość występów. Jak się czujesz z tego powodu?

Odczuwam dalej głód grania. Bardzo lubię to, co robię. Dopóki zdrowie będzie mi pozwalało, będę chciał grać. Wiadomo, że w drużynie jest spora konkurencja. Każdy z nas chce grać, trzeba więc prezentować się z jak najlepszej strony, żeby nie było potem zdziwienia, że nie dostaje się szansy na występ. Trzeba pracować bardzo ciężko i w meczach pokazywać swoją dobrą dyspozycję. Tutaj nikt nic nie dostaje za darmo. Nasza cała czwórka środkowych (Piotr Nowakowski, Daniel McDonnell, Patryk Niemiec, Wojciech Grzyb – przyp. red.) taką postawę prezentuje. Fajnie to wszystko więc wygląda. Można powiedzieć, że to jest prawdziwa walka z kolegami. Dzisiaj jak kontuzji doznał Piotrek, to Dan świetnie go zastąpił. To wszystko pokazuje, że wybory trenera były wartościowe.

Jesteście na fali wznoszącej – na wyjeździe ostatnio pokonaliście drużynę Jastrzębskiego Węgla. Zabrakło naprawdę niewiele, by wygrać tamto spotkanie za trzy punkty. Dzisiaj pewnie pokonaliście będzinian, a w sobotę czeka Was kolejne trudne spotkanie z Asseco Resovią Rzeszów, która nie najlepiej rozpoczęła ten sezon.

Resovia jaka by nie była, to na swojej hali zawsze jest niebezpieczna. Nasza wygrana z Jastrzębiem to już tak naprawdę historia. Rzeszowianie też wygrali na wyjeździe z tą drużyną. Widać, że chłopaki zaczynają grać coraz lepiej. Do tego mają dwóch najwyższych środkowych w lidze (Bartłomiej Lemański – 215 cm, Marcin Możdżonek – 211 cm – przyp. red.), więc czeka nas kolejne wyzwanie. Jedziemy tam walczyć o każdego seta i o punkty. Zobaczymy, czy tego dnia będziemy w stanie wywalczyć cenne punkty.

w ERGO ARENIE rozmawiała Emilia Kotarska