AZS Politechnika Warszawska w dwóch ostatnio rozegranych spotkaniach zdobyła 3 punkty z mistrzem i wicemistrzem Polski. W środę podopieczni trenera Jakuba Bednaruka rozegrali zacięte spotkanie z gdańskim Lotosem. Co zaważyło na losach tego spotkania?

Anna Woźniak: Jeden punkt zostaje w Warszawie, ale mimo wszystko będziecie z pewnością czuć niedosyt po tym spotkaniu. Czy to był mecz, który można było wygrać? Jeżeli tak, dlaczego się nie udało?

Waldemar Świrydowicz: Moim zdaniem zaważyła nie gra przeciwnika, ale nasze błędy, których było sporo. Z takim graniem nie będziemy wygrywać, zwłaszcza z takim przeciwnikiem, który oddaje nam mało punktów. My oddajemy im więcej. Kiedy brak jest dokładnej wystawy, brak dokładnego bloku to ciężko zdobywać punkty, sety, wygrywać mecze. Szczególnie tie-breaki, gdzie każdy punkt jest na wagę złota.

Trzy punkty zdobyte w dwóch ostatnich meczach z mistrzem i wicemistrzem Polski to dobry rezultat?

Dobry, ale można lepiej. To było widać dzisiaj (w środę przyp. red.) szczególnie, w Rzeszowie też. Trzeci set mógł być nasz, niestety sędziowie źle podyktowali. Ale dwa punkty od mistrza Polski to dobrze, od wicemistrza też, ale oczywiście lepiej byłoby trzy albo dwa. Była szansa na dwa. Niestety za dużo było tak jak powiedziałem naszych błędów.

Początek sezonu nie był dla was za bardzo udany. Nad czym szczególnie pracowaliście przed tymi ostatnimi dwoma spotkaniami?

Nad dokładnością. Jak mamy trudną piłkę to żeby nie robić głupich błędów z tych piłek, gdzie bronimy trudną piłkę czy jest wyciągana z trybun. Nie iść po autach tylko oddać przeciwnikowi. Tak samo w trudnych wystawach. W każdym elemencie musimy się poprawić. Nad tym pracowaliśmy, jest już lepiej, docieramy się wszyscy. Każdy już mniej więcej wie jak się zachowuje w dobrej akcji, po złej akcji. Coraz bardziej widać cały ten kolektyw.

Kolejny wasz przystanek to Bełchatów, kolejny trudny przeciwnik. Jak oceniasz wasze szanse w tym starciu?

Mamy nadzieję oczywiście wywieźć trzy punkty. Bijemy się w każdym meczu. Z dołem (tabeli przyp. red.) nie mogliśmy wyszarpać punktów, bo zdarzały się klapy, a z górą gra nam się lepiej. Z każdym na razie mamy jakieś punkty. Zobaczymy jak będzie dalej. Do Bełchatowa jedziemy po to samo – wygrać mecz. Mamy zagrać swoje, walczyć, a jeśli przeciwnik zagra lepiej to trudno, my mamy wyjść zadowoleni z meczu, nieważne czy wygramy czy przegramy.

Historia starć z Bełchatowem sprzed 3-4 sezonów pokazuje, że wygrana z nimi jest możliwa, mimo tego, że wasz skład się zmienił i skład bełchatowian również.

Nie ma co nawet patrzeć personalnie czy nawet budżetowo. To jest siatkówka, to jest sport, każdy z każdym może wygrać. Pokazaliśmy to w Rzeszowie i prawie dzisiaj (w środę, przyp. red.).

Kilka kolejek mamy już za nami. Co było największym dotychczasowym zaskoczeniem?

Może trochę Kędzierzyn, bo jak z nami grali to nie wyglądało to tak, że będą w czubie. A Radom to oczywiście Radom, nikogo więcej tutaj tak nie ma. Lubin też raczej w czubie, chociaż różnie z nimi bywa, bo przegrywają łatwe mecze, tak jak z Bielskiem. Każdemu zdarzają się wpadki, nam też. My musimy urywać każdemu punkty, niżej notowanym także. Są to równie ważne mecze jak z górą.

W Warszawie rozmawiała Anna Woźniak