Belgowie w pierwszym meczu ulegli reprezentacji Serbii dopiero w pięciu setach. O przebiegu spotkaniach, planach na kolejne miesiące i atmosferze jaka panuje w Krakowie rozmawialiśmy ze środkowym, Simonem Van De Voorde. Zapraszamy!

Katarzyna Harhala: Po pierwsze witamy w Krakowie! Reprezentacja Belgii po raz pierwszy bierze udział w tym turnieju. Jak oceniasz organizację i atmosferę panującą w Krakowie?

Simon Van De Vorde: Perfekcyjnie! Wszystko jest tutaj dopięte na ostatni guzik. Widzieliśmy się na Mistrzostwach Świata dwa lata temu i już wtedy byliśmy pozytywnie zaskoczeni poziomem organizacyjnym. Nie tak dawno gościłem tutaj razem z moim klubem na Final Four Ligi Mistrzów. To przyjemność wracać do Krakowa, gdzie ludzie kochają siatkówkę i potrafią wspierać nie tylko swoją drużynę, ale także przyjezdnych. Szczerze, to już się nie mogę doczekać jutra, kiedy zagramy przeciwko Polsce, niesionej dopingiem tysięcy kibiców. To zawsze jest niesamowite przeżycie.

Przed tym meczem wszyscy jednogłośnie wskazywali Serbów jako faworytów tego spotkania. Chyba nikt nie spodziewał się aż tak wyrównanej walki, praktycznie w każdym elemencie.

Trenujemy razem dopiero od kilku dni. Mieliśmy tylko trzy treningi. To nasz pierwszy wspólny mecz. Niektórzy z nas spotkali się po raz pierwszy na parkiecie Tauron Areny. To jest początek przygotowań do niezwykle długiego i trudnego turnieju. Wiemy, że nasza gra wymaga wielu poprawek, ale takie mecze pokazują nam nad czym powinniśmy pracować i w jakim kierunku na treningach musimy podążać. Brakuje nam komunikacji, stąd aż tyle błędów które wynikły z braku porozumienia. Jesteśmy jeszcze trochę ociężali, co było widać na boisku, ale jesteśmy na takim etapie przygotowań, że ta gra nie może się podobać. Wierzymy, że z dnia na dzień będzie to wyglądało zdecydowanie lepiej.

W tym momencie już czeka na was kolejny rywal, tym razem czas na Polskę. Co trzeba poprawić, żeby schodzić z boiska w zdecydowanie lepszych humorach? 

Polska jest na zupełnie innym poziomie niż my. Mają zupełnie inne cele na ten sezon niż my. Z racji turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich są zdecydowanie dalej z przygotowaniami formy niż my. To jeden z lepszych zespołów na świecie i musielibyśmy wszystko poprawić w naszej grze, żeby móc z nimi rywalizować na podobnym poziomie.

XIV Memoriał Jerzego Huberta Wagnera ma bardzo wyrównany skład. Widzisz jakiegoś lidera tego turnieju? 

Polskę. Tak jak już wspomniałem, mają przed sobą batalię o Igrzyska, więc ich forma z meczu na mecz będzie coraz wyższa. Będąc szczerym, nie stawiałbym Belgii w roli faworytów. My mamy swoje cele, Memoriał jest dla nas takim rozegraniem przed poważnym graniem, sprawdzeniem braków. Oczywiście każdy wygrany mecz czy nawet set bardzo nas będzie cieszył, jednak ta optymalna forma, która pozwala walczyć z najlepszymi dopiero nadejdzie.

No właśnie, przed Wami trudny sezon reprezentacyjny. Najpierw Liga Światowa, w której debiutujecie w pierwszej dywizji, później kwalifikacje do Mistrzostw Europy. Będzie ciężko znaleźć ten złoty środek, żeby powalczyć w obydwu turniejach?

Mamy dwa bardzo ważne cele w tym sezonie. Awansowaliśmy do pierwszej dywizji Ligi Światowej i chcemy się w niej utrzymać, mimo, że będziemy debiutantami i musimy się bić z najlepszymi i walczyć o swoje. We wrześniu gramy kwalifikacje do mistrzostw Europy 2017 i musimy awansować. Siatkówka w Belgii staje się coraz bardziej popularna i nie chcemy zawieźć naszych kibiców!

W Krakowie rozmawiała, Katarzyn Harhala