Marcelo Mendez nie zostanie następcą Stephane’a Antigi. Argentyńczyk chciał jednocześnie prowadzić Sadę Cruzeiro i reprezentację Polski, na co nie pozwolił mu PZPS.

 W walce o posadę selekcjonera reprezentacji Polski liczyły się cztery nazwiska – Radostin Stojczew, Mauro Berruto, Ferdinando de Giorgi i Marcelo Mendez. Jeszcze do niedawna faworytem do objęcia stanowiska był ten ostatni, ale wczoraj kandydatura Argentyńczyka przestała się liczyć. Nie zamierzał on przystać na warunek postawiony przez PZPS, czyli rozwiązanie kontraktu z jego klubem – Sadą Cruzeiro i skupienie się tylko i wyłącznie na polskiej kadrze.

– Oczywiście chciałbym poprowadzić drużynę narodową, ale obecnie jestem związany kontraktem z mistrzami Brazylii. Mógłbym więc podpisać kontrakt tylko „part time”. Nie mogę w tej chwili zostawić Sady Cruzeiro, ale zaproponowaliśmy inne rozwiązanie – do 2018 roku prowadziłbym i drużynę z Brazylii i reprezentację Polski, a po zakończonym sezonie w kraju mistrzów olimpijskich, przejąłbym na wyłączność biało-czerwonych – mówi Marcelo Mendez, który trzykrotnie doprowadził Sadę do klubowego mistrzostwa świata.

Głos w całej sprawie zabrał także Włodzimierz Sadalski, szef pionu szkolenia w PZPS: – Do spotkania z Mendezem niestety nie dojdzie. Argentyńczyk wyeliminował się sam, bo nie chce rozstać się z klubem, a my wymagamy selekcjonera na wyłączność – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Tym sposobem zostało już tylko trzech kandydatów na stanowisko selekcjonera biało-czerwonych. Są to Radostin Stojczew, Mauro Berruto oraz Fedinando de Giorgi.

Źródło: polsatsport.pl