Reprezentacja Polski ponownie pokonała zespół Iranu, zapisując na swoim koncie czwarte zwycięstwo w tegorocznej Lidze Światowej. Po pięciosetowym boju przed częstochowską publicznością rozmawialiśmy z libero, Pawłem Zatorskim.

Katarzyna Polke: Gratulacje! To dzisiejsze zwycięstwo odniesione w wyjątkowo emocjonujących okolicznościach.

Paweł Zatorski: Od początku meczu nie graliśmy tak, jak chcielibyśmy, aby ta gra wyglądała. Dobrze, że w pewnym momencie doszło do spięć pod siatką i to nas trochę „ruszyło”. Pod koniec czwartego seta zaczęliśmy grać tak, jak powinniśmy i w tie-breaku było już naprawdę dobrze.

Dwa spotkania przeciwko reprezentacji Iranu za Wami, dwa zupełnie różne pojedynki.

Tak jak to było w starciu z Rosjanami – pierwszy mecz okazał się łatwiejszy, drugie spotkanie zdecydowanie dużo trudniejsze. Dziś inaczej weszliśmy w mecz – spodziewaliśmy się, że Irańczycy zagrają lepiej i od początku tak się działo. Dobrze, że wróciliśmy do swojej gry.

Liga Światowa to dla Was w tym sezonie jedyna okazja, by zagrać u siebie, przed własną publicznością, na pewno cieszycie się tymi spotkaniami.

Razem z Mateuszem Miką doszliśmy do wniosku, że to dość dziwne uczucie, tak naprawdę jeszcze tylko dwa mecze w Krakowie rozegramy przed naszymi kibicami. Rok temu całe wakacje spędziliśmy w Polsce, to było przyjemne.

Bardzo długie tournee przed Wami, jak zapatrujecie się na spotkania wyjazdowe?

Czekają nas duże podróże, szykujemy się na trudne mecze w Stanach. Już za chwilę pakujemy walizki i lecimy.

Spotkanie reprezentacji Polski rywalizowało o uwagę kibiców z rozgrywanym jednocześnie finałem Champions League. Komu Ty kibicowałeś w tym pojedynku?

Ja akurat kibicuję Realowi.

W Częstochowie rozmawiała Katarzyna Polke