Bełchatowianie w meczu 6. kolejki PlusLigi pokonali we własnej hali LOTOS Trefl Gdańsk zapisując na swoim koncie 3 punkty. – To było dla nas ważne, bo wspaniale jest grać u siebie przed takimi kibicami. Jestem szczęśliwy. – powiedział po meczu rozgrywający PGE Skry.

Po wygranej z warszawską Politechniką w poprzedniej kolejce bełchatowianie pewnie weszli w sobotni mecz. – Od początku spotkania zagraliśmy dobrze prawie w każdym elemencie. W drugim secie jakość naszej gry trochę spadła. Gdańszczanie zaczęli wywierać na nas coraz większą presję, a u nas pojawiły się problemy w przyjęciu i ataku, przez co straciliśmy kilka punktów. Cieszę się, że nie odpuściliśmy. Kiedy publiczność zauważyła, że walczymy to bardzo nam pomogła. To było dla nas ważne, bo wspaniale jest grać u siebie przed takimi kibicami. Jestem szczęśliwy. Po tak wygranym secie, w trzeciej partii wszystko było łatwiejsze.
W drugiej partii swoje warunki gry narzucili gdańszczanie i byli blisko wygranej tego seta, jednak w polu serwisowym pojawił się Nicolas Uriarte, który zmienił przebieg spotkania. – Wszedłem na zagrywkę przy stanie 21:24 i pomyślałem, że muszę zaserwować mocno i agresywnie. Na szczęście ten serwis i kolejne wyszły i mogliśmy wrócić do gry. Dodatkowo w tym momencie dobrze zagraliśmy w obronie, a Bartek zablokował ważne piłki. To była udana i skuteczne końcówka w naszym wykonaniu.
Przed tym meczem bełchatowianie otrzymali decyzję w sprawie weryfikacji meczu z Espadonem Szczecin. To jednak nie wpłynęło na brak koncentracji i „chłodnej głowy” podczas tego spotkania. – Przed nami jeszcze wiele spotkań w PlusLidze, w których jeśli nie zagrywamy efektywnie i agresywnie, możemy przegrać. Nie wolno nam odpuścić, ani rozprężyć się, musimy ciągle doskonalić naszą grę. Teraz to dla nas główny cel. W następnej kolejce jedziemy do Lubina. To bardzo silna drużyna, dobrze prezentująca się przed własną publicznością. Myślę, że czeka nas bardzo trudny mecz i na pewno nie możemy się rozluźnić tylko kontynuować naszą pracę.

Źróło: skra.tv