LOTOS Trefl Gdańsk pokonał w niedzielę podopiecznych Jakuba Bednaruka w czterech setach i tym samym dopisał na swoje konto komplet punktów. O przebiegu spotkania na Torwarze rozmawialiśmy z Miłoszem Hebdą, przyjmującym żółto-czarnych.

Emilia Kotarska: Zdobyliście trzy cenne punkty w spotkaniu z ONICO AZS Politechniką Warszawską, chociaż ten mecz nie należał do najłatwiejszych…

Miłosz Hebda: Nie ma co ukrywać, rozegraliśmy cztery zacięte sety – trochę na własne życzenie. Nie trzymaliśmy przez cały czas dobrego poziomu gry. W momencie, kiedy już mieliśmy kontrolę, przydarzały nam się gorsze momenty. Tak jak wygląda nasz cały sezon, tak też wyglądał ten dzisiejszy mecz. Gra falowała, mieliśmy duże przestoje a to powodowało, że Politechnika zaczynała grać swoim rytmem, a my traciliśmy punkty. Summa summarum jednak, to my cieszymy się z trzech oczek. Będziemy się starać, żeby wyeliminować przestoje, bo są naszą bolączką.

Największa strata punktowa przydarzyła Wam się w drugim secie, kiedy to Politechnika na samym początku odskoczyła na sześć oczek. Mimo to cierpliwie goniliście rywali i triumfowaliście w końcówce…

To świadczy o tym, że dzisiaj byliśmy zespołem lepszym. Odrabialiśmy dwa razy stratę i gdybyśmy nie mieli takich przestojów, to pewnie kontrolowalibyśmy przebieg całego spotkania. Przez to, że potrafimy zacząć od wyniku 7:1 dla rywali, musimy potem ich gonić, dlatego wyniki w końcówce są takie, jakie są. Musimy skupić się nad tym, żeby to wyeliminować. Moim zdaniem, mecz był spokojnie do wygrania na zasadzie „przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem”.

Pierwsze co rzuca się w oczy, jeśli spojrzymy na statystyki to to, że mimo lepszego przyjęcia Politechnika nie wykorzystał swoich szans…

To duża zasługa Miśkina (Michał Masny – przyp. Red.). Na siatce wykonuje świetnie swoją robotę, niwelując nasze błędy w przyjęciu. Wiemy, że mimo słabszej postawy w tym elemencie, dzięki niemu będziemy mieć swobodę w ataku. Nasza przewaga była widoczna w tych trudnych sytuacjach, z których wychodziliśmy obronną ręką.

Wkraczamy w decydującą fazę rozgrywek PlusLigi. W środę zagracie z Lubinem. Ciężko tutaj wskazać faworyta spotkania, bo ostatnie mecze pokazały, że może czekać na nas jeszcze wiele niespodzianek…

Do Lubina jedziemy walczyć. Myślę, że Cuprum prezentuje równiejszą i można powiedzieć lepszą siatkówkę w tym sezonie od nas. Nie poddamy się jednak bez walki. Co uda nam się wygrać, to będzie nasze. Cieszę się, że nie jedziemy tam po porażce w Warszawie. Dobry humor mamy już teraz, po pierwszej wygranej na wyjeździe. Jeśli uda nam się wrócić z dwoma zwycięstwami, to będzie świetnie.

Dobry humor mógł Wam dopisywać już po meczu z PGE Skrą Bełchatów w ERGO ARENIE, kiedy to mieliście szansę na wygraną z tym trudnym rywalem

W tamtym meczu na pewno zmiana Bartka Kurka pomogła przyjezdnym. Bełchatowianie odrzucili nas zagrywką w ten sposób, że ciężko było nam cokolwiek zrobić na siatce. Zespół taki, jak Skra, wykorzysta bez litości każdy najmniejszy błąd przeciwinika. Cieszymy się jednak z tego zdobytego jednego punktu, bo jeśli gramy z nimi tie-break, to znaczy, że jest O.K.

Z Warszawy Emilia Kotarska