W pierwszym meczu finałowym ZAKSA Kędzierzyn – Koźle w trzech setach pokonała PGE Skrę Bełchatów. Kędzierzynianie wykonali pierwszym krok w kierunku złotego medalu. Mecz rewanżowy odbędzie się w niedzielę, a drużynie prowadzonej przez trenera włoskiego szkoleniowca wystarczą dwa sety do obrony tytułu Mistrza Polski.

W secie otwierającym rywalizację o złoty medal PlusLigi toczyła się wyrównana walka, którą w rywalizacji na przewagi na swoją korzyść zakończyła ZAKSA Kędzierzyn – Koźle. W kolejnych partiach drużyna od początku narzucała swój rytm gry i utrzymywała go, doprowadzając do pewnego zwycięstw. – Od początku podeszliśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowani. Wiedzieliśmy, że w pierwszym secie będzie bardzo ciężko, PGE Skra rzuci się na nas. Mieliśmy świadomość, że jeśli przetrzymamy ten pierwszy szturm Bełchatowa to potem będzie łatwiej i rzeczywiście tak to spotkanie się ułożyło. W pierwszym secie większość czasu przegrywaliśmy, ale ostatecznie udało nam się go wygrać. Potem skupiliśmy się na utrzymaniu koncentracji i realizowaniu założeń taktycznych – skomentował środkowy.

Spotkanie było rozgrywane w łódzkiej Atlas Arenie. Ten obiekt dla drużyn, które gościnnie w nim występują stanowi problem z odnalezieniem punktu odniesienia i wysłaniu w stronę przeciwnika trudnej zagrywki. Kędzierzynianie tego problemu nie napotkali. – Zagrywaliśmy w określone strefy. Bełchatowianie nie robili nam krzywdy, bo chłopaki grali bardzo dobrze w przyjęciu. Jeśli trafiała nam się mocna zagrywka braliśmy to na siebie i graliśmy na wysokiej piłce. Dawid Konarski był dzisiaj świetnie dysponowany, więc wszystkie piłki kończył – dodał Mateusz Bieniek.

Drużyna prowadzona przez trenera De Giorgi’ego we własnej hali musi wygrać dwa sety, aby móc ponownie cieszyć się ze złotego medalu. – PGE Skra to bardzo mocny zespół i podejdziemy do tego spotkania tak samo skoncentrowani, jak tutaj – zakończył gracz.

Nie powiem żebyśmy byli bardzo pewni siebie i pewni zwycięstwa, ale znaliśmy swoje możliwości. Po tym, co zaprezentowaliśmy podczas meczów półfinałowych mogliśmy czuć się pewnie. Szkoda, że tak to się potoczyło, bo z naszej strony ta sytuacja wyglądała bardzo słabo. To jest finał mistrzostw Polski i nie możemy pozwolić, żeby tak nam nic nie szło. Zrobimy wszystko, żeby doprowadzić do „złotego seta” w Kędzierzynie – dodał Kacper Piechocki.