Biało-czerwone bez straty punktu przebrnęły przez kwalifikacje do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Zapraszamy do zapoznania się z krótkim podsumowaniem tych turniejów w wykonaniu naszej przyjmującej Martyny Grajber

Gratuluję wywalczenia awansu na przyszłoroczne ME. Od samego początku turnieju utrzymywałyście dużą przewagę nad rywalkami, oddając im tylko dwa sety. Jak z perspektywy zawodniczki oceniasz Wasz występ w tych turniejach kwalifikacyjnych?

– Mimo, że górowałyśmy nad przeciwniczkami, był to dla nas ciężki turniej, zwłaszcza psychicznie. Wiedziałyśmy, że musimy wywalczyć awans i w każdym meczu będziemy występować w roli faworyta, co bardzo zobowiązuje. Często jest tak, że przeciwnicy takich zespołów nie mają nic do stracenia, grają bez presji, pokazując swoją najlepszą siatkówkę. Dodatkowo od początku przygotowań do tego turnieju borykałyśmy się z wieloma kontuzjami, a nawet wykluczeniami czołowych zawodniczek.

– Chyba już dziś można głośno powiedzieć, że byłyście zdecydowanymi faworytkami tych kwalifikacji…

– Tak, jak wspomniałam wcześniej, byłyśmy faworytkami, co czasami nie upraszcza sytuacji. Rola faworyta jest zobowiązująca. Trzeba nie tylko wygrywać, ale i też utrzymywać przyzwoity poziom i styl gry. Nam jednak się to udało, może nie zawsze była to siatkówka na poziomie czołówki światowej, jednak same wynik pokazują, że nie dałyśmy nikomu na tym turniej pomyśleć, że ktoś inny mógłby występować własnie w roli faworyta.

– Który z meczów był dla Was najtrudniejszy?

– Zdecydowanie najtrudniejszy był drugi mecz w Polsce z Finlandią. Świadomość wywalczenia wcześniej awansu, czyli w przedostatnim meczu, dodała nam trochę nerwów, dlatego też mecz nie był najprzyjemniejszy dla oka. Najważniejszy był w tym meczu wynik.

– Momentami przytrafiały się Wam przestoje, traciłyście po kilka punktów z rzędu, by za chwilę wrócić do swojej dobrej gry i błyskawicznie odbudować dużą przewagę. Z czego one wynikały?

– Nie powiem nic nowego, ale jesteśmy młodym zespołem. Niestety większa ilość błędów i nieregularność jest nieunikniona. Myślę, że to jedyny powód falującej gry.

– Odczuwałyście dużą presję przed turniejami jak również w ich trakcie?

– Sukcesy w żeńskiej siatkówce są jej potrzebne, dlatego zawsze ciąży na nas jakaś presja. Jeżeli chcemy bić się z czołówką siatkarskiego świata to obecność na ME i MŚ jest obowiązkowa. Mamy tego wszystkiego świadomość, dlatego nie da się funkcjonować bez presji, czasami większej lub mniejszej.

– Jak oceniasz oba turnieje pod względem organizacyjnym?

– Organizacyjnie oba turnieje stały na wysokim poziomie. Nie będę obiektywna w ocenie, gdyż granie w Polsce z całą tą atmosferą i kibicami przewyższa każdy, nawet najlepiej zorganizowany turniej. Myślę, że Węgrzy stanęli na wysokości zadania, ale atmosfera i doping w Polsce robi dużą robotę.

– Dziękuję bardzo za rozmowę.

fot. CEV