Drużyna mistrza Anglii w meczu rewanżowym Pucharu Challenge pokonała węgierski zespół Fino Kaposvar 3:1, a zwycięstwo w złotym secie zapewniło graczom Polonii Londyn awans do kolejnej fazy rozgrywek. –  Grając czuliśmy się, jak u siebie. Mamy nadzieję, że znowu tutaj wrócimy. – powiedział Tomek Lasocki.

Na pewno jest to fantastyczne wydarzenie. Cieszymy się, że ten mecz doszedł do skutku i możemy kibicować naszym partnerom z Londynu – przyznał podczas wspólnego kibicowania Mariusz Wlazły. – Minął rok od ostatniego spotkania, w którym akurat my byliśmy przeciwnikiem drużyny z Londynu. Mogę spokojnie powiedzieć, że zrobili duży postęp. Ta drużyna jest bardzo poukładana, widać, że każdy z nich pogłębił swoje umiejętności. Cieszę się, że w tak krótkim czasie weszli na ten wyższy poziom. Mam nadzieję, że dalej będą tak pracować – dodał kapitan PGE Skry.

Pierwsze spotkanie IBB Polonii Londyn w Pucharze Challenge CEV zakończyło się porażką, jednak zespół nie tracił nadziei. – Takiej siatkówki jaką zastaliśmy na Węgrzech nie spotkaliśmy w Anglii. Nie wiedzieliśmy jaką siatkówkę grają, jaką siłą dysponują i nas tam troszeczkę zaskoczyli. Nie mogliśmy wyjechać na Węgry, ponieważ moi zawodnicy pracują. Do hotelu dotarliśmy dopiero o 1 w nocy, więc ciężko było się pozbierać szybko na mecz. Walczyliśmy i widzieliśmy, że mamy z nimi kontakt. W tydzień poprawiliśmy rzeczy, które założyliśmy i udało się – skomentował Piotr Graban.

Udział zespołu w europejskich rozgrywkach jest ogromnym sukcesem dla siatkówki w kraju. – Ten mecz już przeszedł do historii. To jest największa i najważniejsza wygrana w całej historii angielskiej siatkówki. Cała angielska siatkówka skorzysta z tego meczu – dodał Bartek Łuszcz.

To jest wspaniała sprawa. Wzruszyłem się, nawet łzy trochę poleciały. To coś wspaniałego grać przed zawodnikami PGE Skry, działaczami i częściowo kibicami. Spełnienie marzeń. Zwycięstwo w Złotym secie podsumowało wszystko. Każdy się cieszył, że tu jesteśmy, ja osobiście cieszę się, że wróciłem do domu – skomentował Piotr Graban.