W pierwszym półfinałowym meczu Jastrzębski Węgiel uległ w czterech setach drużynie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. O przebiegu spotkania rozmawialiśmy z Maciejem Muzajem.

Porażka w takim meczu jak półfinał Pucharu Polski boli inaczej? ZAKSA była w tym meczu do ogrania…

Nie tak miało być. Jest niedosyt, szczególnie po trzecim secie, gdzie mieliśmy przewagę punktową. Mogliśmy tego seta wygrać, może wtedy coś by się odmieniło, mogłoby się to spotkanie inaczej potoczyć. Mieliśmy równą końcówkę, ale wtedy pocelowali nas zagrywką. Możliwe, że przy kilkupunktowej przewadze poczuliśmy się zbyt pewnie i straciliśmy też trochę koncentrację. W czwartym secie zaczęliśmy popełniać błędy własne, a z takim zespołem jak ZAKSA nie można tego robić, ponieważ oni to szybko wykorzystują. Jedna, dwie piłki skutkują przewagą, której nie da się odrobić. Na pewno przeanalizuję ten mecz na spokojnie. Teraz jestem zdenerwowany i rozczarowany.

Bardzo brakuje Scotta na boisku? Kontuzja okazała się poważna, a sam Touzinsky zakończył już sezon…

Oczywiście, że brakuje. Nie sądzę jednak, że w meczu z ZAKSĄ było to przyczyną porażki. Jason Derocco dał radę. Zagrał chyba najlepszy mecz w sezonie.

Nie był to za to najlepszy mecz Olivy. „Podpalił” się, nie wytrzymał presji?

Nie myślę, aby się spalił. Gdzieś może dopadło nas jakieś zmęczenie. Oczywiście, to nie jest wymówka przez którą mielibyśmy zagrać słabiej. Może miał po prostu gorszy dzień? Inaczej na pewno gra się z zespołami z dołu tabeli, niż mecz półfinałowy Pucharu Polski z ZAKSĄ.

Z Wrocławia Emilia Kotarska