Ostatni tydzień rodzinki Grzyb upłynął pod znakiem emocji sportowych, ale nie tylko. Kasia w czwartek obchodziła swoje urodziny. Przeczytajcie, jak spędziła ten szczególny dzień, jak kibicowała Mężowi i zobaczcie jak wygląda choinka Lenki, Michałka, Kasi i Wojtka! Zapraszam serdecznie!

Witam moi Drodzy Czytelnicy! 🙂

Przyszedł czas na streszczenie minionego tygodnia. Fani Resovii wreszcie mogli przeżywać emocje siatkarskie na żywo w hali Podpromie. Dwa kolejne mecze odbyły się w Rzeszowie. W środę graliśmy z francuskim zespołem Arago de Sete. Na mecz przyszłam z dziećmi, teściową (która przyjechała do nas na tydzień w odwiedziny) oraz koleżanką. Michał jak zwykle pięknie kibicował – w przeciwieństwie do Lenki, która nie mając kompanów do zabawy, bardzo się nudziła. A kiedy moja córcia się nudzi, to od razu robi się głodna z tych nudów. 😉 I tak przez cały mecz Lenka podjadała. Na szczęście spotkanie zakończyło się po 3 setach, bo w innym przypadku groziłoby jej przejedzenie! 😉 Resovia wygrała 3:0, a mecz trwał tylko godzinę i 15 minut! Pod koniec pierwszego seta, kiedy mój mąż stanął na zagrywce, ja zaczęłam wołać: „Wojtek asa!”. Ale mam posłusznego męża! Był as – jak na moje życzenie! Świetne zakończenie seta. W drugim secie ostatni punkt również należał do Wojtka – tym razem to był skuteczny atak. Myślę, że gdyby na meczach Ligii Mistrzów również wręczano nagrodę MVP – Wojtek miałby duże szanse na otrzymanie jej po tym meczu. Zdobył 11 punktów w ciągu 3 setów! Po takich meczach Wojtka jak zwykle rozpiera mnie duma. 🙂

W czwartek były moje urodziny. Kilka dni wcześniej Wojtek napisał do mnie wiadomość, że ma już dla mnie prezent, ale mały i musi jeszcze coś „wykombinować”. Na co ja mu odpisałam, że nie jestem bardzo wymagająca i wystarczyłoby mi „coś dużego i pachnącego” (miałam tu na myśli oczywiście bukiet kwiatów) oraz „coś słodkiego”, a także „hojność podczas kolacji urodzinowej” (na którą się wybieraliśmy). Na co mój mąż odpowiedział mi w smsie: „Duże i pachnące to ja. Słodkie to tort. Kolacja załatwiona.” 🙂 Uwielbiam jego poczucie humoru! 😉

W urodzinowy poranek moja rodzinka przywitała mnie zaspanym „Sto lat”. 😉 Potem prowadziłam zajęcia z języka angielskiego w przedszkolu. Moje przedszkolaki również śpiewały mi „Sto lat” i przygotowały dla mnie dużą laurkę w kształcie serca. Po południu byłam jeszcze na zajęciach tanecznych i tam koleżanki z grupy również składały mi życzenia i śpiewały dla mnie. 🙂 Tego dnia było też urodzinowe ubieranie choinki (uwielbiam razem z dzieciakami ubierać choinkę i co roku robimy to w połowie grudnia). Był też duży bukiet od męża i pyszna kolacja w japońskiej restauracji (uwielbiam sushi!). I hojność męża też była. 😉 Dostałam tego dnia mnóstwo życzeń. W tym miejscu jeszcze raz chciałam podziękować wszystkim za życzenia, a zwłaszcza fanom siatkówki i sympatykom mojego pisania, którzy tego dnia pisali do mnie na facebooku. Było mi niezmiernie miło! A redakcja Siatkówki w Obiektywie życzyła mi między innymi „wielu sportowych emocji i radości z dzielenia się z wami trudami dnia codziennego”. Jestem pewna, że tego mi nie zabraknie. 🙂

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved. „Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!

W sobotę z niecierpliwością czekaliśmy na mecz Resovii z ZAKSĄ. Już o 14.00 razem z dziećmi i teściową byliśmy pod halą. Na Podpromiu był komplet widowni. Piękny widok! Atmosfera na meczu była gorąca, a doping wspaniały. Tym razem Wojtek długo nie pograł. 🙁 Ale statystyki znowu miał rewelacyjne- 100% w ataku (1/1)! 😉 Świetną zmianę podczas meczu dał Paul Lotman – moim zdaniem zasłużone MVP. Żałuję tylko, że Maciek Dobrowolski tak krótko był na boisku. Bardzo podoba mi się jego rozegranie i żałuję, że tak rzadko możemy oglądać go w akcji. Na szczęście wygraliśmy z ZAKSĄ 3:2, chociaż chwilami miałam wątpliwości, czy damy radę pokonać naszych przeciwników. Jak dla mnie na boisku zabrakło trochę energii i mocy. Pierwszy set był naprawdę emocjonujący, ale już w kolejnych muszę przyznać, że dopadł mnie kryzys i „rozziewałam się” na całego. 😉 Dopiero w tie-breaku ożywiłam się. W trakcie meczu podeszła do mnie kibicka i wręczyła mi w prezencie własnoręcznie wykonaną, piękną bombkę z napisem „Resovia”. Jeszcze raz dziękuję Marzenie Izabeli Lis za tak oryginalny upominek! Czuję się wyróżniona! Michałek był pod wrażeniem tej ozdoby i oczywiście zawisła ona już na naszej choince! 🙂 Chciałam też pozdrowić fankę Resovii, która po meczu odważnie do mnie podeszła, żeby powiedzieć mi jak bardzo podobają jej się moje teksty i pochwaliła grę mojego męża. 🙂 Takie opinie i gesty z Waszej strony, moi Drodzy Czytelnicy dają mi coraz większą motywację do pisania dla Was! 🙂

Podczas meczu Michałek stał z grupą kolegów i razem kibicowali. Mówił, że to był ich taki „mały klub kibica”. 😉 Potem opowiadał mi, jak jego kolega w trakcie meczu oznajmił, że ma już spocone ręce (chyba od tego kibicowania), na co Michał mu powiedział, że on to ma „spocone serce”. Zastanawiałam się, jak można mieć „spocone serce”, więc synek wytłumaczył mi, że można tak mieć – od emocji. 🙂

Po meczu koleżanka spytała mnie, czy tym razem na mecz przyprowadziłam swoich „szczęśliwych sąsiadów”, skoro wygraliśmy. Niestety, moi sąsiedzi nie mogli przyjść, ale wygląda na to, że moja teściowa też przynosi nam szczęście. Była ze mną na dwóch ostatnich meczach, które wygraliśmy. Koleżanka żartobliwie podsumowała to, że w takim razie moja teściowa powinna odwiedzać nas dużo częściej i przyjeżdżać na dłużej. 😉 A ja naprawdę lubię moją teściową i oczywiście serdecznie ją pozdrawiam!

Miłej niedzieli!
Kasia Grzyb

Polecamy link do „Emocjanów wybranych” Kasi Grzyb
Emocjany wybrane

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved.
„Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”
opracowanie EK