Kilka słów na niedzielny dzień prosto z domu rodzinki Grzyb! Kasia po rz kolejny znalazła dla nas chwilkę czasu. Miłej lektury!

Witam.

Z góry Was przepraszam, ale dzisiaj będzie krótko i treściwie. Miałam ciężki tydzień. Jedynie miniony poniedziałek wspominam bardzo sympatycznie. Byłam z koleżankami w Filharmonii Podkarpackiej na sztuce „Single i remiksy”. Tym sposobem bardzo miło spędziłam poniedziałkowy wieczór. Za to reszta tygodnia nie pozostawiła mi dobrych wspomnień. Wirus grypy jelitowej (a ściślej rzecz biorąc to jelitowo-żołądkowej) nie oszczędził ostatnio naszej rodziny.

W środę wieczorem zachorował Michał i całą noc mieliśmy z głowy. 🙁 W czwartek mój synek jeszcze się męczył i dopiero w piątek poczuł się lepiej. Tego dnia Wojtek wyjechał razem z drużyną do Kielc na kolejne spotkanie PlusLigi. W piątek wieczorem wirus dopadł Lenkę i tym sposobem kolejną noc miałam nieprzespaną. 🙁 Udało mi się zdrzemnąć 3 godziny (i to „na raty”), a resztę nocy czuwałam przy Lence. Myślę, że matki zostały tak cudownie „skonstruowane”, że są w stanie wszystko przetrwać dla dobra dziecka/dzieci. Zatem sobota, czyli mój kolejny dzień na pełnych obrotach (sama z dziećmi), po drugiej nieprzespanej nocy- to raczej standard dla Matki Polki. 😉 Na dodatek od rana jeszcze Lila miała problemy z brzuszkiem. Na szczęście (pewnie dzięki właściwościom ochronnym mojego mleka) ona przeszła tę infekcję najłagodniej. Całą sobotę walczyłam ze zmęczeniem, ale nie miałam czasu na odpoczynek. O 18.00 starałam się wysłuchać transmisji z meczu w Radio Rzeszów równolegle szykując dzieci do spania. 😉 Cieszę się, że wygraliśmy za 3 punkty i ponownie jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli! 🙂 Wyobraźcie sobie, że już o 20.30 byłam w łóżku. Po ogarnięciu mojej gromadki poczułam, że łóżko wzywa mnie intensywnie. 😉 Ok 21.30 udałam się w objęcia Morfeusza (lubię używać tego frazeologizmu, ponieważ gdy mój mąż to słyszy, mówi wtedy z udawaną zazdrością: „Który to ten Morfeusz?” 😉 ). Wojtek z Kielc wrócił po północy. A dzisiaj rano jak zwykle były naleśniki! 😉 Nie pamiętam, czy już kiedyś pisałam Wam o naszej rodzinnej (grzybkowej) tradycji- czyli pyszne naleśniki na niedzielne śniadanie, made by Wojtek Grzyb. 😉

W środę w Rzeszowie czeka nas spotkanie na szczycie- mecz Asseco Resovii z ZAKSĄ Kędzierzyn. Będą emocje i na pewno będzie się działo! Ja tym razem będę kibicowała przed telewizorem. Mając w domu trzymiesięczne dziecko nie dam rady być na każdym meczu na Podpromiu. Ale jestem pewna, że kibice pojawią się na hali w komplecie. Wiem, że bardzo ciężko było zdobyć bilety na ten mecz. Takie spotkanie to prawdziwa gratka dla fanów siatkówki!

Na zakończenie polecam do przeczytania tekst Ani Dral na jej blogu-Inna perspektywa, w którym opisuje ona swoje wrażenia po meczu Resovii z Politechniką Warszawa. 🙂

http://inna-perspektywa.blogspot.com/2013/11/czasem-marzenia-czasem-sie-speniaja.html

Wkrótce koniec licytacji koszulki turniejowej Wojtka. Są jeszcze chętni do wzięcia udziału w aukcji? 😉 Polecam!

http://allegro.pl/charytatywna-koszulka-ressovia-rzeszow-od-w-grzyba-i3704939417.html

Kończę Moi Drodzy! A na nadchodzący tydzień życzę Wam przede wszystkim zdrowia! Niech wszystkie wirusy i bakterie omijają Was szerokim łukiem! 😉 Trzymajcie się zdrowo!

Kasia Grzyb

Zdjęcia z archiwum Katarzyny Grzyb. All Rights Reserved.
„Kopiowanie i rozpowszechnianie fotografii bez zgody ich autora jest surowo zabronione!”
opracowanie: EK