Reprezentacja Polski przegrała wczoraj z podopiecznymi Nikoli Grbicia i teraz, żeby awansować do półfinału Final Six musi czekać na wynik spotkania pomiędzy Serbami a Francuzami. O meczu i obecnej formie rozmawialiśmy z Karolem Kłosem, środkowym biało-czerwonych.

Z Francja zagraliście pięć setów, więc na pewno czuliście zmęczenie. Czy to miało wpływ na dzisiejszą postawę?

Karol Kłos: Myślę, że to nie miało żadnego wpływu. Serbowie zagrali bardzo dobrą siatkówkę. Zagrywali mocno, przez co utrudniali nam grę. Dodatkowo, trafiali w boisko, a nam ta sztuka się nie udawała.

Można powiedzieć, że dzięki swojej znakomitej zagrywce wygrali kolejny mecz…

To nie jest przypadek. Serbowie bardzo mocno zagrywają. Nie tylko nam wcisnęli kilka asów, ale także najlepszym drużynom na świecie. Z tego co słyszałem, w meczu z Brazylijczykami, który trwał zaledwie trzy sety oni mieli około 20 asów.

Czego najbardziej żałujecie po tym dzisiejszym meczu? Pierwszego seta?

Myślę, że tak. Gdyby udało nam się wygrać ten pierwszy set, a przecież mieliśmy taką szansę, to wynik mógłby być zupełnie inny. Wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.

Po porażce z Serbami musicie liczyć na ich pomoc, żeby awansować do półfinału Ligi Światowej…

Jestem spokojny, ponieważ reprezentacja Serbii gra bardzo dobrze. Mam nadzieję, że zagrają z Francuzami tak dobrze, jak zagrali z nami.

Porównując grę Francuzów i Serbów więcej ognia widzisz w oczach Serbów? Zgadza się?

Zdecydowanie tak. Serbowie chcą wygrać, to widać po ich. Tak naprawdę Liga Światowa jest ich docelową imprezą, więc nie ma się czemu dziwić. Na pewno są na innym etapie przygotowań, grają bardzo dobrze. Cieszę się, że nie jadą na Igrzyska Olimpijskie (śmiech).

Fajnie byłoby gdyby Polska zagrała w weekend. Może wtedy byłoby więcej kibiców…

Na pewno tak. Chcielibyśmy zagrać w sobotę, ale na razie musimy poczekać na wynik meczu Francja – Serbia. Zobaczymy, co przyniesie nam los.

Na jakim etapie jest obecnie Wasza forma?

Najwyższa forma ma dopiero przyjść. Mamy zacząć grać trochę równiej, bo teraz seriami tracimy punkty i to jest nasza zmora od jakiegoś czasu.

Czego zabrakło w tym czwartym secie?

Zaczęliśmy od 1:7. Myślę, że to miało największy wpływ na wynik. Gdyby udało nam się trzymać z wynikiem cały czas blisko Serbów, to kto wie, co by było. A tak oni nam odjechali.

Z Krakowa Emilia Kotarska