Kibice, zgromadzeni zarówno przed telewizorami, jak i ci na stadionie piłkarskim w Warszawie, nie tak wyobrażali sobie Mecz Otwarcia z Serbią. Rozczarowania z tej porażki nie krył również środkowy biało-czerwonych, Łukasz Wiśniewski.

W Meczu Otwarcia przegrywamy z Serbią. Nie tak miało wyglądać to spotkanie… Czy po takim meczu można znaleźć jakieś plusy?

Łukasz Wiśniewski: Cieszy fakt, że po dwóch przegranych setach w trzecim nasza gra zazębiała się i już wyglądała tak, jak wyglądać powinna. Z wyniku – oczywiście – nie jesteśmy zadowoleni. Liczyliśmy na zwycięstwo w pierwszym meczu. Mam nadzieję, że nie jest ważne jak zaczynamy, ale jak kończymy. Musimy teraz skupić się na kolejnym przeciwniku i wyciągnąć wnioski z tego spotkania.

Zarówno w pierwszym jak i drugim secie uzyskiwaliście przewagę na początku. Co działo się potem, że Serbowie Was doganiali?

Myślę, że zabrakło z naszej strony trochę zagrywki. Serbowie w tym elemencie prezentowali się o wiele lepiej. Może gdybyśmy dołożyli kilka lepszych, mocniejszych serwisów, to sety byłyby zdecydowanie bardziej zacięte, a tak to oni odrzucali nas od siatki, bądź punktowali bezpośrednio. Stąd wynikała ich przewaga.

Jak Twoje wrażenia po ceremonii otwarcia i samej atmosferze, jaka dzisiaj panowała na PGE Narodowym?

Samej Ceremonii nie widziałem. Jak wchodziłem na stadion, to zaparło mi dech w piersiach. Jeszcze większe emocje były podczas hymnu, ale potem człowiek wraca na ziemię i koncentruje się na tym, co ma robić.

Serbowie górowali nad nami w piłkach sytuacjnych, my natomiast nie potrafiliśmy dzisiaj wykorzystać swoich szans…

Myślę, że Serbowie grali bardziej cierpliwie od nas. Kiedy po naszej stronie była kontra, my chcieliśmy szybko ją zamienić w punkt. To niestety nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Wydaje mi się więc, że zabrakło nam trochę cierpliwości. Zobaczymy, co będzie w kolejnych spotkaniach.

Czy przewaga na początku pierwszych dwóch setów spowodowana była tym, że Serbowie nie byli jeszcze do końca „rozbudzeni”?

Nasza przewaga była spowodowana ich słabszą zagrywką, ponieważ na początku posyłali oni łatwą zagrywkę lub psuli serwis. Natomiast kiedy kilka razy „kopnęli” w polu serwisowym, to wyrabiali sobie przewagę.

Myślisz, że ten mecz może już w jakiś sposób ustawić losy dalszej rywalizacji?

Nie myślimy na razie o tym. Najważniejsze dla nas jest to, żeby wygrać kolejne spotkanie – najlepiej za trzy punkty. Wtedy będziemy mogli cieszyć się po zwycięstwie i myśleć o następnym rywalu.

Granie meczu siatkówki na stadionie piłkarskim to jest – Twoim zdaniem – dobry pomysł?

Granie takiego meczu to bardzo fajny pomysł! Atmosfera była super. Jesteśmy bardzo wdzięczni kibicom, którzy tak licznie pojawili się dzisiaj w Warszawie. Szkoda, że zawiedliśmy, jeśli chodzi o wynik sportowy. Mam nadzieję jednak, że na koniec wszyscy będziemy się razem cieszyć.

z Warszawy Emilia Kotarska