Reprezentacja Polski nie zaliczy tegorocznego turnieju LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 do udanych, bowiem odpadła już w barażu ze Słowenią. W pierwszej części wywiadu z Kamilem Sołoduchą, statystykiem drużyny Finlandii, rozmawialiśmy o samej organizacji imprezy, przyczynach porażki biało-czerwonych i krytyce, która spadła na kadrowiczów.


Emilia Kotarska: Jak oceniasz organizację turnieju LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 z perspektywy członka sztabu reprezentacji Finlandii?

Kamil Sołoducha: Wszystkie turnieje organizowane w naszym kraju są na najwyższym poziomie. W tym roku było podobnie. Mam okazję podróżować po różnych państwach, więc widzę różnice. W Polsce wszystkie rzeczy są dopięte na ostatni guzik, nawet jeśli chodzi o detale. Podczas tych Mistrzostw Europy zdarzyło mi się po raz pierwszy, że w Gdańsku mieliśmy jedną salę konferencyjną na drużynę. Natomiast oficjalnie w regulaminach imprez jest tak, że każdy zespół ma taką salę przez jedną godzinę dziennie. W takich właśnie detalach inne kraje mogą próbować dorównać Polsce, ale zazwyczaj to się nie udaje. Należą się więc wielkie brawa tym, którzy organizowali cały turniej.

Jakie opinie docierały do Ciebie z obozu fińskiego? Zdarzały się jakieś minusy czy niedociągnięcia w trakcie turnieju?

Nie słyszałem o żadnych minusach organizacyjnych. Wszyscy byli bardzo życzliwi i pomocni. Ludzie w Polsce bardzo dobrze rozumieją siatkówkę i realia tego sportu. Warto podkreślić to, że nawet jeśli nie ma pewnych rzeczy w regulaminie, a są potrzebne, bo ułatwiają pracę, to w naszym kraju zawsze to jest zrobione tak, żeby było lepiej. Mogę podać przykład, który dotyczy bezpośrednio mojej pracy. W oficjalnych regulaminach takich imprez nie ma stanowiska statystyka, bo ktoś w międzynarodowych organizacjach wychodzi nadal z założenia, że statystycy w drużynach nie są potrzebni. Jako statystycy jesteśmy traktowani jako osoby dodatkowe w sztabie. Natomiast w Polsce jest trochę inna wiedza na temat siatkówki i tego, że statystyk potrzebuje np. odpowiedniego miejsca na ustawienie kamery na sali, czy miejsca do siedzenia na meczu przeciwników. To jest u nas oczywiste, ale nie jest oczywiste w międzynarodowych federacjach, a przecież to są bardzo istotne rzeczy!

 

Dużo ciepłych słów padło z Twoich ust pod względem organizacji samego turnieju. Niestety, jeśli chodzi o poziom sportowy reprezentacji Polski już tak dobrze raczej nie będzie, ponieważ Biało-czerwoni odpadli w barażu ze Słoweńcami. To było zaskoczenie?

Muszę przyznać szczerze, że dla mnie nie było to wielkie zaskoczenie. Jakiś czas temu przed Mistrzostwami Europy powiedziałem, że w światowej czołówce – a w tym przypadku konkretnie europejskiej czołówce – jest Rosja. Pozostałe drużyny będą się wymieniały. Do tej grupy zaliczyć należy chociażby Słowenię, Serbię, Niemcy, Francję czy Polskę. Niestety, są tylko trzy medale. Zakładam, że Rosja zawsze będzie miała jeden i najczęściej będzie to złoty medal. Natomiast reszta drużyn musi się dzielić. Pamiętajmy też, że Słowenia jest wicemistrzem Europy sprzed dwóch lat, dlatego też nie było dla mnie zaskoczeniem, że Polska przegrała z tą drużyną. Poza tym Słoweńcy wygrali drugą dywizję Ligi Światowej, dzięki czemu powinni awansować do Elity, ale ze względu na zmiany regulaminowe nie będzie to miało miejsca. To jest drużyna z aktualnie najwyższej półki światowej siatkówki.

Wynik nie był dla Ciebie zaskoczeniem. W takim razie co sądzisz o stylu gry naszej reprezentacji?

Mecz ze Słowenią Polakom nie wyszedł zupełnie, ale negatywne emocje zaczęły się dużo wcześniej. Zastanawiam się czy pojawiły się tuż po Meczu Otwarcia na PGE Narodowym, czy jeszcze wcześniej. Wszystko miało swój początek po tym, jak reprezentacja nie zakwalifikowała się na turniej finałowy Ligi Światowej. Natomiast niebywała krytyka pojawiła się po tym meczu z Serbią, który Polacy przegrali 0:3. Trzeba oddać, że Serbowie zagrali bardzo dobre spotkanie. Poza tym oni prezentowali się naprawdę świetnie podczas całych mistrzostw. Dowodem na to jest zdobyty brązowy medal. Dlatego uważam, że nie można było po jednym meczu tak otwarcie krytykować siatkarzy i całego sztabu, bo to nie wpływa dobrze na atmosferę w drużynie. Co więcej, nie jest to mobilizujące w żaden sposób. Pamiętam jak Polska grała z Finlandią. Byłem wtedy po drugiej stronie i przyglądałem się chłopakom, czy to ze sztabu czy z boiska – znam ich przecież bardzo dobrze – i widziałem, jakie mieli miny. Widziałem w ich oczach po prostu strach. Oni naprawdę nie byli pewni siebie i nie wiedzieli, co się wydarzy za chwilę. Gdyby nie Bartek Kurek, to myślę, że ten mecz mógłby potoczyć się znacznie trudniej lub nawet zupełnie inaczej. Dzięki tej wygranej siatkarze nabrali trochę pewności siebie, ale nie na tyle, żeby dobrze wypaść w turnieju.

Myślisz, że w dużej mierze to właśnie ta krytyka, która spadła na siatkarzy wpłynęła na to, co później widzieliśmy na boisku? Mimo lepszego meczu z Finlandią i Estonią, w oczy rzucało się to, że tej drużynie czegoś brakuje…

Uważam, że tej drużynie brakowało też trochę w elementach siatkarskich, a nie tylko pewności siebie. Podczas  Mistrzostw Świata w 2014 roku Polska naprawdę nie wybijała się w żadnym elemencie siatkarskim ale pewność siebie, która była budowana od pierwszych meczów, przekładała się na kolejne spotkania. W każdym kolejnym meczu budowała elementy siatkarskie. W tym momencie byliśmy świadkami odwrotnej sytuacji, bo Polska wygrała sparingowe mecze przed turniejem, ale pierwsze spotkanie zupełnie nie wyszło. Z mojej perspektywy to, co się później działo, było tylko ratowaniem się przed dalszą krytyką. Nie jestem przekonany co do tego, że zawodnicy wierzyli w to, iż są w stanie wygrać Mistrzostwa Europy. Myślę, że skupiali się po prostu na tym, żeby zagrać lepiej niż z Serbią. To podejście zawiodło. Dlatego uważam, że ta krytyka wyrządziła wiele zła. Od kilku lat pracuję w tym sporcie i wiem, że krytyka jest ważna, i bardzo istotna, ale najlepiej sprawdza się po zakończonych imprezach. Jeśli jako reprezentacja Polski odbilibyśmy się od dna i zdobyli mistrzostwo Europy, wszystko byłoby w porządku. Natomiast w takiej sytuacji inaczej to się potoczyło. Podkreślę jeszcze raz, że moim zdaniem, takie negatywne komentarze i opinie należy zostawić na koniec turnieju.

Fala krytyki zalała siatkarzy nie tylko ze strony mediów czy kibiców. Wydaje mi się, że wręcz największa krytyka płynęła z ust osób odpowiedzialnych za rozwój polskiej siatkówki, które mają bezpośredni wpływ na to, co dzieje się z tą dyscypliną..

Moim zdaniem, te osoby muszą być pierwszymi, które przyjdą i poklepią po ramieniu. Powiedzą, że nic się nie stało – mimo, że to na ich barkach spoczywa tłumaczenie się przed sponsorami czy politykami. Takie podejście wyniosłem z Finlandii. Tam to się tak odbywa. Atmosfera jest taka, że jeżeli przegramy mecz, to przychodzi do nas prezes czy dyrektor zarządzający, którzy są z nami i nas wspierają. Mówią, że nic się nie stało, że mamy przed sobą kolejny mecz i trzeba z tego wyciągnąć wnioski. Tak to powinno się odbywać. Taka jest też rola trenera. Szkoleniowiec trenuje zespół. Po meczu przecież nie podchodzi do konkretnego zawodnika i nie mówi „zawiodłeś nas, słabo zagrałeś, jeżeli jutro będzie podobnie, to wypadniesz z drużyny”. Zadaniem trenera jest wyciągnięcie wniosków i danie wskazówki i wsparcia zawodnikowi tak, aby w kolejnym meczu zagrał na wyższym poziomie.

 

Rozmawiamy o tym, że krytyka nie wpłynęła dobrze na reprezentację Polski. Co jeszcze mogło mieć wpływ na to, że Polska wypadła tak słabo na tym turnieju? Zauważasz jakieś konkretne aspekty, które byłyby częścią składową całego obrazu Biało-czerwonych?

Przeanalizowałem sobie statystyki z oficjalnej strony CEV i dowiedziałem się kilku bardzo interesujących rzeczy. Po pierwsze, najsłabszy atak po przyjęciu negatywnym miały Bułgaria i Polska. Jeżeli chodzi o efektywność zagrywki naszej reprezentacji to była na poziomie 7%, natomiast średnia ze wszystkich drużyn, biorących udział w turnieju, była na poziomie 12%! Drużyny były oceniane pod tym samym kątem, bo dane pochodzą z jednego, co jeszcze raz podkreślę oficjalnego źródła, CEV. To są te elementy siatkarskie, które zawiodły. Oprócz tego, trzeba wziąć pod uwagę też inne. Wśród sztabu fińskiego i samych zawodników zastanawialiśmy się również nad tym jak to jest możliwe, że podczas turnieju miało miejsce takie ustawienie meczów. Wiemy przecież, że organizator ma duże pole manewru pod tym kątem. Dlatego dziwiliśmy się przede wszystkim, że w jednej grupie z Polakami jest Serbia, Estonia i Finlandia. Moim zdaniem, to była bardzo mocna, o ile nie najmocniejsza grupa. Natomiast później zwycięzca tej grupy wpadał na grupę z Rosją, która od początku swoje mecze rozgrywała w Krakowie! A Rosja jest przecież zawsze pretendentem do złotego medalu. Tutaj zostało coś zaniedbane. Drugi fakt, który nas jeszcze bardziej zastanawiał jest taki, dlaczego Polska grała Mecz Otwarcia na Stadionie Narodowym – co było oczywiście bardzo fajnym przeżyciem dla wszystkich – natomiast za dwa dni musiała grać kolejny mecz w ERGO ARENIE? O ile dobrze pamiętam to dzień przed meczem musieli spędzić ponad 5 godzin w autobusie z Warszawy do Gdańska. Przecież w takim przypadku Polacy mieli najmniej czasu na aklimatyzację w hali w Gdańsku. Z kolei znów po dwóch rozegranych spotkaniach musieli poświęcić kilka godzin na przelot do Krakowa, gdzie wspomniani już wcześniej, Rosjanie, grali i trenowali od tygodnia. To była główna rzecz, którą analizowaliśmy. Jak to jest po prostu możliwe? O ile Mecz Otwarcia jest zrozumiały, o tyle dlaczego Polska nie mogła po nim polecieć do Krakowa i zostać tam do końca? A to Rosja powinna być chociażby w Gdańsku, jako ten przeciwnik, który musiałby podróżować. Domyślam się, że to były warunki pochodzące od miast sponsorów, jednak przy ostatecznej ocenie trzeba mieć świadomość tego błędu. Należy się zastanowić czy pod kątem przywilejów gospodarzy było to zorganizowane w najlepszy możliwy sposób.

Wspomniałeś o aklimatyzacji w Krakowie. W tym miejscu należy jeszcze wspomnieć, że na dwa tygodnie przed startem LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 Rosja brała udział w XV Memoriale Huberta Jerzego Wagnera, więc mieli jeszcze więcej czasu na zapoznanie się z TAURON ARENĄ…

Zgadza się. Memoriał jest organizowany przez Fundację Huberta Jerzego Wagnera. Organizacja stoi na najwyższym poziomie i wszystkim zależy na jak najlepszej obsadzie turnieju towarzyskiego. Rosja miała więc naprawdę sporo czasu na dokładne zapoznanie się z halą.

rozmawiała Emilia Kotarska

Już jutro o godzinie 20.00 zapraszamy Was na drugą część wywiadu z Kamilem Sołoduchą, w której poruszamy temat szkoleniowca reprezentacji, kierunku zmian kadry i presji, która ciąży siatkarzach. Bądźcie z nami!