Biało-czerwoni po przegranym meczu z Serbią stanęli po ścianą. Spotkanie z Finlandią przywróciło wiarę w to, że droga do medalu LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 jest jeszcze otwarta dla Polaków. O randze wczorajszego spotkania, dobrze grającej Estonii i formie kadry rozmawialiśmy z Bartoszem Kurkiem.

Mecz z Finlandią był takim meczem na przełamanie niemocy po przegranej z Serbią. Jak czuliście się przed tym spotkaniem?

Bartosz Kurek: Mecz był ważny, bo ewentualna przegrana praktycznie zamykała nam drogę do ćwierćfinałów i dalszej naszej gry w tym turnieju. Dlatego to było tak istotne spotkanie. Poradziliśmy sobie jednak dobrze z Finami, przełamaliśmy zły okres gry w pierwszy secie a potem to wyglądało już znacznie lepiej. Cieszy to, że znów mamy otwartą drogę do walki o medale.

Estonia sprawiła dzisiaj niespodziankę meczu z Serbią, do wygranej zabrakło im naprawdę niewiele. Jak to wróży przed Waszym poniedziałkowym meczem?

Wróży na pewno to, że nam też sprawią wiele kłopotów. Mam nadzieję jednak, że my ograniczymy ich atuty, które niewątpliwie mają i które zdążyli pokazać, a dzięki temu to my zwyciężymy na boisku.

Co dzisiaj zafunkcjonowało lepiej w Waszej grze a co funkcjonowało słabiej w meczu przeciwko Serbii na PGE Narodowym?

Nie wiem do końca. Dzisiaj przecież też był moment w pierwszym secie, kiedy to przeciwnicy przeważali, ale potem to my włączyliśmy drugi bieg. Tego zabrakło nam na stadionie, tam Serbowie zrobili to, co my dzisiaj. Najpierw przegrywali różnicą kilku punktów a potem cały czas prowadzili swoją grę i kontrolowali spotkanie. Wydaje mi się więc, że dzisiejsze spotkanie było właśnie analogiczne do tego meczu z Serbią, tylko tym razem z naszej strony.

W meczu przeciwko Finlandii widać było znaczącą poprawę w polu serwisowym. Dużo czasu poświęciliście po przyjeździe do Gdańska na pracę nad tym elementem?

Poświęciliśmy tyle czasu co zazwyczaj. Wiedzieliśmy, że przy tak dużej stawce meczu zagrywka będzie bardzo ważna. Cieszy to, że praktycznie każdy w zespole dzisiaj naprawdę dobrze prezentował się w polu serwisowym.

Dobrą zagrywkę łatwiej wykonać w hali niż na stadionie?

Trudno powiedzieć, tak naprawdę przecież Serbowie też grali na stadionie, mieli takie same warunki a zagrywali trochę lepiej od nas. Nie wiem też, czy do końca w czwartek elementem decydującym był serwis. Dzisiaj na pewno dobrą zagrywką otworzyliśmy sobie drogę do zwycięstwa, ale potem jeszcze dołożyliśmy jeszcze do tego parę fajnych zagrań i elementów, które mogą dobrze funkcjonować.

Kiedy pojawił się ten kluczowy moment przełamania, o którym wspomniałeś wcześniej?

W pierwszym secie, gdy przełamaliśmy kilkupunktową przewagę Finów. Później to już my dyktowaliśmy warunki i kontrowaliśmy grę. Może nie było tego widać w punktach, ale przynajmniej ja miałem takie odczucie na boisku, że możemy ten mecz co najwyżej przegrać sami ze sobą.

Przed startem turnieju mówiono, że z Finami będzie miło, gładko i przyjemnie. Rzeczywistość jednak to wszystko zweryfikowała. Zaskoczyła Ciebie tak dobra postawa rywali?

Nie zaskoczyła mnie gra Finów. Mają bardzo dobrego rozgrywającego ( Eemi Tervaportti – przyp. red.), który gra szybką i kombinacyjną siatkówkę. Doskonale prowadził swoją drużynę w meczu z Estonią, dzisiaj nam również sprawiał dużo problemów. Musieliśmy też ograniczyć ich atakującego. Spodziewaliśmy się więc takiego oporu z ich strony, ale cieszymy się z tego zwycięstwa, bo było nam bardzo potrzebne.

Przed Wami ostatni mecz grupowy z Estonią, która również nie należy do łatwych drużyn, co pokazała już w dwóch pierwszych meczach…

Estonia nie tylko dobrze zagrała z Serbami, ale również pokazała się z dobrej strony w spotkaniu przeciwko Finlandii. Już po tym meczu obu ekip było widać, że zespoły będą groźne – jeżeli trafią na czyjś słabszy dzień albo po prostu zagrają na swoim dobrym poziomie – to mogą sprawić wiele problemów, o czym przekonali się dzisiaj Serbowie.

z ERGO ARENY Emilia Kotarska