LOTOS Trefl Gdańsk w znakomitym stylu pokonał wczoraj PGE Skrę Bełchatów. O przebiegu spotkania, trudach sezonu i zbliżającym się meczu z Zenitem Kazań opowiedział Bartosz Gawryszewski, kapitan żółto-czarnych.

Dzisiejsze zwycięstwo w takim stylu z drużyną PGE Skry Bełchatów napawa optymizmem przed dalszą częścią sezonu. Wygrana za trzy punkty znacznie przybliża Was w walce o finał…

Sięgnę pamięcią do kolejki, kiedy to my graliśmy z Bełchatowem na ich własnym terenie. Wtedy to oni nie przypuszczali, że z nami będzie tak łatwo. Przypomnijmy, że na wyjeździe przegraliśmy bardzo gładko tamto spotkanie. Można więc powiedzieć, że oddaliśmy ten cios z powrotem Skrze. Punkty zdobyte w tym meczu są bardzo ważne. Liga w tym roku pokazuje, że każdy punkt jest na wagę złota, tym bardziej gdy gra się z drużyną, która sąsiaduje z nami bezpośrednio w tabeli. To wszystko może stanowić o tym, czy w ogólnym rozrachunku ktoś zagra o złoto czy brąz. Cieszmy się z tych trzech punktów, bo to było niesamowicie ważne spotkanie dla nas, z drużyną która była stawiana w roli faworyta przed tym meczem.

Skra dzisiaj nie miała żadnego argumentu, żeby przeciwstawić się Waszej dobrej grze. Bełchatowianie popełniali proste błędy i oddawali Wam tym samym punkty…

Jak wiadomo, siatkówka to gra błędów. Która z drużyn popełni więcej takich błędów, ta przegrywa. Aczkolwiek tak jak Bełchatów nie pozwolił nam grać dobrze u siebie, tak my dzisiaj nie pozwoliliśmy im zagrać dobrze u nas. Tutaj dopatrywałbym się naszego sukcesu. Na pewno nasza dobra gra i poziom, jaki zaprezentowaliśmy, pozwoliły nam dzisiaj wygrać w takim stylu za trzy punkty ze Skrą.

Piękne zwycięstwo w meczu ze Skrą na pewno podbuduje Was mentalnie przed ważnym meczem w Lidze Mistrzów, z Zenitem Kazań.

Na pewno każde zwycięstwo buduje charakter drużyny, team spirit. Dlatego nastawienie przed meczem z Kazaniem jest teraz dużo lepsze niż byłoby w sytuacji, gdybyśmy przegrali ze Skrą. Jedno jest pewne, będziemy się bić. Pokazaliśmy to już w meczu z Modeną, która jest jedną z najlepszych drużyn na świecie. Graliśmy jak równy z równym. Takie założenie mamy też przed meczem z rosyjską drużyną. Na pewno nie będziemy kładli się na parkiecie i czekali na to, aż rywal nas będzie bił. Oczywiście, nie ma co ukrywać, to Zenit jest faworytem. Kazań to drużyna naszpikowana gwiazdami, ale to jest sport. Po to się trenuje, żeby walczyć, a gdy jest walka, to wszystko może się zdarzyć.

Początek sezonu nie był dla Was łaskawy. Częste wyjazdy, gra poza ERGO ARENĄ, dopiero teraz stajecie się – można powiedzieć – taką stacjonarną drużyną…

Na pewno to ma duże znaczenie, bo wcześniej bywały miesiące gdzie może góra przez dziesięć dni byliśmy w domu. Nie ma co ukrywać, że to jest strasznie uciążliwe. Oczywiście, to nie jest żadne usprawiedliwienie, ponieważ od początku wiedzieliśmy, jak wygląda nasz terminarz. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że to jest lekkie, łatwe i przyjemne, bo jednak częste podróże i przebywanie poza domem nie jest czymś fajnym. Nikt tego nie lubi. Na szczęście, jakoś przez to przebrnęliśmy, wróciliśmy z tarczą z tych wszystkich wyjazdów. Parę razy noga nam się potknęła, ale w ogólnym rozrachunku ten bilans zwycięstw jest bardzo wysoki, tak więc bijemy się dalej. Na pewno naszym atutem jest to, że gramy już u siebie, to nam pomaga.

z ERGO ARENY Emilia Kotarska