Indykpol AZS Olsztyn jest na dobrej drodze, by w tym roku powalczyć o medale PlusLigi. Jednak siatkarze podchodzą do tej sytuacji z chłodną głową, mając świadomość tego, że przed nimi jeszcze osiem spotkań fazy zasadniczej. O meczu w Kielcach, kolejnym rywalu i emocjonujących rozgrywkach rozmawialiśmy z Aleksandrem Śliwką, przyjmującym akademików.

Emilia Kotarska: Przede wszystkim ogromne gratulacje, zwyciężyliście w Kielcach za trzy punkty, chociaż łatwo nie było. Rywale w pierwszym secie postawili trudne warunki i dopiero końcówka zadecydowała o tym, że pierwsza partia padła Waszym łupem…

Aleksander Śliwka: Wynik tego meczu może wskazywać na to, że to było łatwe spotkanie. Jednak nic bardziej mylnego. Już sam rezultat pierwszego seta wskazuje na to, że było sporo nerwowości po naszej stronie. Weszliśmy w ten mecz chyba trochę zestresowani. Mieliśmy gorsze momenty i straciliśmy swój rytm. Mam sobie sam do zarzucenia kilka piłek, kiedy nie byłem do końca skoncentrowany. Cieszymy się jednak, że udało nam się wyjść obronną ręką, mimo tych wszystkich przeciwności, bo dzięki temu nabraliśmy właściwego rytmu i potem graliśmy swoją siatkówkę. Wiadomo jednak, że zawsze wnioski są do wyciągnięcia, bo można coś było zrobić lepiej, ale na szczęście udało nam się zrealizować cel, którym było zwycięstwo za trzy punkty, najlepiej w trzech setach.

W tym momencie jesteście jedyną drużyną w PlusLidze, która jest niepokonana od dziesięciu kolejek..

Tak się szczęśliwie ułożył dla nas kalendarz, że ostatnie dziesięć meczów z rzędu udało nam się wygrać. Trafiliśmy z formą. Z tego miejsca mogę wszystkim podziękować, moim kolegom z drużyny i sztabowi szkoleniowemu za dotychczasową pracę. Mamy nadzieję, że nasza dyspozycja będzie dalej tak dobra i zdrowie nam będzie dopisywało w dalszym ciągu. Na razie każdy z nas może grać, nikt nie wypada ze składu z powodu kłopotów zdrowotnych, a to jest bardzo ważne. Dzięki temu trener może rotować składem, kiedy zajdzie taka potrzeba. W meczu z Kielcami na placu boju pojawił się Ezequiel Palacios i pomógł nam odnieść to zwycięstwo. Cieszymy się więc, że każdy z nas może dać coś od siebie i wnieść dobrą energię na boisko. Pozostaje nam tylko życzyć tego, żeby to zdrowie wciąż dopisywało. A wtedy trener będzie miał komfort tego, że jak wejdą inni zawodnicy, to nasza gra nie straci na jakości.

Przed Wami kolejne spotkanie, tym razem po drugiej stronie siatki stanie MKS Będzin. Rywal teoretycznie słabszy, znajdujący się niżej w tabeli. Ale teraz do spotkania z Waszą drużyną wszyscy będą podchodzić podwójnie zmotywowani, żeby urwać jakieś punkty, w końcu zajmujecie trzecią pozycję w tabeli…

Każdy mecz jest nową historią i może być inny, o zwycięstwie decyduje forma i dyspozycja dnia. Będzin, owszem, w ostatniej kolejce przegrał z Łuczniczką Bydgoszcz w tie-breaku, ale już nie jeden raz pokazał, że potrafi utrzeć nosa drużynom teoretycznie lepszym. My, oczywiście, będziemy skoncentrowani i zmotywowani w 100%, bo czeka nas bardzo ważne spotkanie. Wiemy, że rywale będą chcieli przerwać naszą dobrą serię zwyciestw.

Rozgrywki PlusLigi już dawno nie były tak emocjonujące. W tym sezonie różnice punktowe w czołówce są niewielkie i tak naprawdę nawet dopiero ostatnia kolejka może zadecydować o tym, kto zagra o medale, dlatego te punkty zbierane na teoretycznie słabszych rywalach są niezwykle ważne. Tym bardziej że czekają Was jeszcze mecze z tymi, którzy biją się co roku o medale…

Dokładnie tak. Wygrywamy te mecze, które teoretycznie wygrać powinniśmy, także bardzo się z tego cieszymy, bo to są niezwykle cenne i ważne punkty. One będą na koniec decydowały o sytuacji w tabeli. Teraz liga przyspiesza, będziemy grać z większą częstotliwością i z rywalami teoretycznie trudniejszymi, także na pewno musimy się przygotować dobrze pod względem fizycznym i mentalnym do tego okresu na przełomie lutego i marca. Mamy nadzieję, że będzie jak najlepiej. Z meczu na mecz będziemy się skupiać na najbliższym rywalu. Nie będziemy wybiegać za daleko w przyszłość, nie będziemy też zakładać sobie długofalowych celów – jak czwórka czy podium. Myślę, że tylko takie zdrowe podejście pod tytułem następny mecz jest najlepszym sposobem. Może nam przynieść dobre efekty.

Trudno jest nie myśleć w takiej sytuacji jak Wasza, że medal jest na wyciągnięcie ręki. Na pewno takie myśli pojawiają się w głowie…

Rzeczywiście, takie myśli się gdzieś pojawiają. Jednak ciężko mi mówić o tym, bo mam dopiero 21 lat i byłem dzisiaj drugim najmłodszym zawodnikiem na boisku. Zapewniam, że mimo wszystko nasze głowy na pewno nie odlatują już do „czwórki”, fazy play-off czy tego typu rzeczy. Idziemy tak krok po kroku. Był mecz z Kielcami, teraz czeka nas spotkanie z Będzinem. Potem będziemy skupiać się na każdym kolejnym przeciwniku. To jest najlepsze podejście – takie zdroworozsądkowe.

Z Hali Legionów Emilia Kotarska